ТОП просматриваемых книг сайта:
Damy Władysława Jagiełły. Kamil Janicki
Читать онлайн.Название Damy Władysława Jagiełły
Год выпуска 0
isbn 9788308072462
Автор произведения Kamil Janicki
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
Wszystko to były rzeczy ważne, niemniej kluczowa misja Jana Tęczyńskiego miała inną naturę. Jadwiga Andegaweńska wysunęła swojego zausznika przed szereg wielmożów i zapewniła mu niezwykłe kompetencje, ponieważ chciała dopilnować, że jej woli stanie się zadość i Jagiełło zawrze oczekiwany związek małżeński. Jeśli miała obawy, to słusznie. Rychło wyszło na jaw, iż w przeciwieństwie do niej król Władysław wcale nie rozumiał, że nic nie jest ważniejsze od korony.
Dalsze wypadki przedstawił Jan Długosz. Tyle że zrobił to z typową dla siebie niedbałością i dezynwolturą. Sławny kronikarz szczycił się tym, że w poszukiwaniu faktów sięga po wszelkie dostępne dokumenty, zapiski i relacje. Istotnie tak czynił. Potem jednak brakowało mu już cierpliwości, by sprawdzać przepisane szczegóły. Nagminnie mylił daty i kolejność zdarzeń. Przyczyny mieszały mu się ze skutkami, a cyfry uparcie wietrzały z pamięci. Wiele jego błędów da się skorygować, sięgając po materiały, do których miał dostęp, lub po alternatywne źródła. Po to zresztą od lat powstają krytyczne rozbiory Roczników czyli Kronik i po to naukowe wydanie wielotomowego dzieła opatrzone jest tysiącami przypisów. Są jednak historie, w których niestaranny kanonik tak wiele namotał, że po prostu nie sposób do końca po nim posprzątać.
O szczególny ból głowy przyprawia sekwencja zdarzeń związanych z Anną Cylejską. Każdy, kto zna temat, zgadza się, że Długosz pomylił lata i kolejność kroków. Właściwy ich układ niezmiennie budzi kontrowersje.
Według najnowszej i najpełniejszej próby poskładania historycznych puzzli najpierw była… roczna przerwa. Rzecz zrozumiała, bo niezależnie od zachęt i sugestii zmarłej należało zadbać o żałobę. Gdyby król nie wykazał zwyczajowego smutku i nazbyt prędko podjął starania o nowy ożenek, niechybnie spadłyby na niego ataki sąsiadów. Ponownie wyciągnięto by mu, że nie zna chrześcijańskich obyczajów i że nawet pamięć o pobożnej królowej nie zagłuszyła jego barbarzyńskich odruchów. Król nie popełnił błędu. Nawet jeśli wcześniej podjęto jakieś wstępne, sondujące rozmowy, to oficjalna delegacja wyruszyła do Celje dopiero w sierpniu 1400 roku[27].
Fakt, że poselstwo w ogóle wysłano i rozmowy zostały podjęte, stanowi pośredni dowód na… późną datę urodzin kandydatki na królewską żonę. Zachowany testament Hermana II potwierdza, że cylejskiemu władcy leżała na sercu przyszłość podopiecznej. Cudem ocalały krzyżowiec wrócił do ojczyzny w pierwszych miesiącach 1397 roku. Potem miał trzy lata, by znaleźć Anusi odpowiedniego kawalera i wyprawić jej wesele. Dlaczego tego nie zrobił?
Najwidoczniej dziewczyna wciąż była na tyle młoda, że pośpiech nie był wskazany. A w 1397 roku być może nawet nie osiągnęła pełnoletności w rozumieniu epoki – a więc dwunastego roku życia. Jeśli nawet komuś zawczasu obiecano jej rękę, to Herman II bez wahania zerwał układy. Z nową propozycją nie mogła bowiem konkurować żadna inna.
Długosz opowiadał, że do Celje wysłano z Polski trzech zaufanych ludzi króla. Hrabia Herman przyjął ich „zalany łzami wielkiej radości”. Otwarcie wyznał gościom, że nie posiada się ze szczęścia na myśl o tym, jakie „wsławienie” spotka jego samego i całą rodzinę[28]. Choć chyba szczególnie cieszył się ze sławy czekającej Anusię. Entuzjazm był niekłamany, ale nie mógł przysłonić koniecznych formalności. Zanim nad Wisłę wyprawiono hrabiankę, Herman wysłał tam własnych posłów, by wynegocjowali jak najkorzystniejszą umowę małżeńską. Emisariuszy było łącznie siedmiu. W gronie znaleźli się wasale i bliscy doradcy hrabiego, wysoki urzędnik dworski Konrad Verber oraz Ludwik Sachs, uchodzący za najlepszego i najsławniejszego rycerza w całym hrabstwie. Do Krakowa dotarli pod koniec października 1400 roku i na miejscu… rzecz jasna nie zastali Jagiełły.
Król jak zawsze był w podróży. Na spotkanie z monarchą Cylejczycy musieli ruszyć do Biecza, położonego przeszło sto kilometrów na południowy wschód od stolicy. Tam udało się złapać wiecznie gdzieś spieszącego Litwina, porozumieć się z nim i przystąpić do rozmów. Z siedmioma wysłannikami Hermana do stołu zasiadło ośmiu polskich urzędników. Delegacje miały podobny rozmiar, ale ranga i wpływy królewskich reprezentantów mogły onieśmielać gości. Najpotężniejsi ludzie Hermana byli posiadaczami najwyżej paru wiosek czy jednego zamku. Tymczasem w imieniu Jagiełły wypowiadały się same tuzy: podkanclerzy koronny, dwóch biskupów, jeden wojewoda, dwóch kasztelanów, chorąży krakowski, a przede wszystkim wicekról – Jan Tęczyński. Może to dzięki tej budzącej tremę dysproporcji sprawy nagle przyspieszyły?
Podróż trzech Polaków do Celje zajęła przynajmniej dwadzieścia dni. Kilka kolejnych tygodni spędzili, jak można przypuszczać, na miejscu. Potem, w towarzystwie ludzi hrabiego, przez jakiś miesiąc jechali do Krakowa, a stamtąd jeszcze cztery bądź pięć dni do Biecza. Wielka przedślubna eskapada trwała cały kwartał. Gdy jednak przyszło co do czego i obie strony przedstawiły swoje stanowiska… okazało się, że żadne wielkie dyskusje nie są konieczne. Zjazd odbył się 5 listopada 1400 roku. I chyba jeszcze tego samego dnia sfinalizowano pertraktacje oraz wydano odpowiednie dokumenty.
Wiadomo z całą pewnością, że Jan Długosz miał w rękach ułożony wówczas kontrakt małżeński. Znał jego zapisy i zastrzeżenia, ale… nie uznał ich za wystarczająco ciekawe. Na kartach kroniki zanotował tylko, że panowie obecni w Bieczu „wznowili zaręczyny” wstępnie umówione w Celje i zatwierdzili warunki związku. To wszystko. Nie są znane środki zabezpieczające pannę młodą ani narzucone jej ograniczenia (na przykład ilu wolno jej było sprowadzić na Wawel krajan i ile dwórek z rodzinnego zamku). Nic nie da się powiedzieć o wianie zapewnionym przez polską stronę przyszłej królowej. Tylko co do posagu można zgadywać, że Herman II był skłonny dać wychowanicy dwadzieścia tysięcy złotych monet, tak jak wcześniej planował. Ale czy rozłożył płatność na raty, nie ufając intencjom Jagiełły i zapewnieniom o tym, że Anusi nie spotka żadna krzywda, to już sprawa nie do ustalenia[29].
Cylejczycy wrócili do siebie, ale dla Polaków praca w żadnym razie nie dobiegła końca. Z Wawelu niezwłocznie wysłano nową delegację. Tym razem aż do Rzymu, z oficjalnym wnioskiem o papieską dyspensę dla małżonków. Anna była w trzecim stopniu krewną Jadwigi Andegaweńskiej. To zaś w świetle prawa kanonicznego czyniło z niej także bliską krewniaczkę Jagiełły. W myśl restrykcyjnych średniowiecznych przepisów niemal każdy dynastyczny związek nosił znamiona grzechu. Prowadzona od stuleci polityka małżeńska wielkich rodów sprawiała, że między dowolnym królem i dowolną księżniczką lub hrabianką dało się znaleźć wspólnych antenatów, lub przynajmniej – traktowane na równi – relacje powinowactwa. Dbający o własne wpływy hierarchowie Kościoła rościli sobie prawo do weryfikowania i zatwierdzania każdego takiego stadła[30]
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal,