Скачать книгу

Matthew?

      – Znaleźliście ją? – zapytał zdyszanym, zdesperowanym szeptem.

      – Dlaczego szepczesz? Gdzie jesteś?

      – W domu Crasha. Rozmawiałaś z matką Naomi?

      – Tak.

      – I co powiedziała?

      – Nie wie, gdzie jest jej córka – odparła Hester.

      Chłopak wydał z siebie odgłos podobny do jęku.

      – Czego nam nie mówisz, Matthew? – zapytała.

      – To nie ma znaczenia.

      – To ma znaczenie.

      – Zapomnij, że cię o to prosiłem, dobrze? – rzucił ponurym głosem.

      – Nie, wcale nie zamierzam zapomnieć.

      – Zostało dziesięć sekund! – zawołał jeden z wydawców.

      Jej współprowadzący schował do kieszeni komórkę, wyprostował się, zerknął na Hester i zobaczył, że przyciska do ucha telefon.

      – Hester? Ty wchodzisz pierwsza.

      Producent podniósł dłoń, żeby pokazać, że zostało im pięć sekund. Zgiął kciuk: tylko cztery.

      – Oddzwonię – rzuciła i kiedy producent zgiął palec wskazujący, położyła komórkę na biurku przed sobą.

      Trzy sekundy mogą się wydawać bardzo krótkim czasem. Ale w warunkach telewizyjnych wcale tak nie jest. Hester miała czas spojrzeć na Allison Grant, wydawczynię jej programu, i skinąć głową. Allison miała czas skrzywić się i skinąć głową na znak, że spełni prośbę Hester, choć zrobi to bardzo niechętnie.

      Hester była jednak na to przygotowana. Czasem samemu prowadzi się śledztwo… a czasem zmusza się kogoś do jego wszczęcia.

      Nadeszła pora na to drugie.

      Producent skończył odliczanie i wskazał palcem Hester.

      – Dobry wieczór państwu – powiedziała. – Zapraszam na kolejne wydanie Crimstein on Crime. Głównym tematem dzisiejszego wieczoru będzie… jakże mogłoby być inaczej… nowy kandydat w wyborach prezydenckich, Rusty Eggers, i kontrowersje, jakie narosły wokół jego kampanii.

      Przeczytała to z telepromptera. Tego, co chciała teraz powiedzieć, na nim nie było. Wzięła głęboki oddech. Raz kozie śmierć, pomyślała.

      – Ale najpierw mamy dla państwa najświeższe wiadomości – oznajmiła.

      Współprowadzący wbił w nią wzrok i zmarszczył brwi.

      Chodziło o to, że jej wnuk był przerażony. Nie mogła tego w żadnym razie zlekceważyć: Matthew był przerażony i prosił ją o pomoc. Jak mogła nie zrobić wszystkiego, co w jej mocy?

      Na ekranach telewizorów w całym kraju pojawiła się fotografia Naomi Pine. Jedyne zdjęcie, które zdołała znaleźć Allison Grant, i wymagało to trochę zachodu. Nie było żadnych fotek dziewczyny w mediach społecznościowych, co w dzisiejszej dobie wydawało się naprawdę dziwne, ale Allison, z którą mało kto mógł się równać, przekopała całą sieć i znalazła fotografa wykonującego zdjęcia do szkolnego rocznika. Kiedy obiecała mu, że zachowa znak wodny z jego logo, facet pozwolił jej opublikować zdjęcie na antenie.

      – W Westville, w stanie New Jersey, zaginęła miejscowa dziewczyna i zwracamy się do państwa z prośbą o pomoc – kontynuowała Hester.

      • • •

      Stojąc na osiedlowym parkingu niedaleko domu Avy, Wilde rozważał, jakie ma opcje. Właściwie niewiele mógł już zdziałać. Robiło się późno. A zatem opcja numer jeden: pojechać po prostu z powrotem do domu Laili, wejść cicho po schodach do sypialni, gdzie na niego czekała, i…

      Czy naprawdę musiał brać pod uwagę inne opcje?

      Na wszelki wypadek wysłał esemesa do Matthew: Gdzie jesteś?

      Matthew: U Crasha Maynarda.

      Laila mówiła o tym wcześniej Wilde’owi, ale nie był pewien, czy ma prawo wiedzieć.

      Wilde: Jest tam Naomi?

      Matthew: Nie.

      Wilde zastanawiał się, co odpisać, ale zobaczył na ekranie tańczące kropki. Matthew pisał coś więcej.

      Matthew: Cholera!

      Wilde: Co jest?

      Matthew: Dzieje się tu coś złego.

      Palce Wilde nie poruszały się tak szybko, jak by tego chciał, ale w końcu udało mu się wystukać: Co konkretnie?

      Bez odpowiedzi.

      Wilde: Matthew?

      Utopijny obraz opcji numer jeden – Laila na piętrze w swojej sypialni, czytająca akta sprawy, rozgrzana pod kołdrą – był tak wyraźny, że Wilde poczuł niemal zapach jej skóry.

      Wilde: Matthew?

      Bez odpowiedzi. Wizja Laili rozpłynęła się w powietrzu.

      Niech to diabli.

      Uruchomił silnik, wyjechał na drogę i ruszył w stronę Maynard Manor.

      Rozdział 7

      Matthew był w olbrzymiej rezydencji Crasha Maynarda, leżącej na wzgórzu.

      Utrzymany w gotyckim stylu, z marmurowymi kolumnami od frontu, budynek mógł wydawać się stary. Przypominał mu pewien ekskluzywny klub golfowy, do którego zabrała go kiedyś babcia, bo jeden z jej klientów miał tam otrzymać jakąś nagrodę. Pamiętał, że wcale jej się tam nie spodobało. Sącząc wino, którego, jak się okazało, wypiła zbyt wiele, wodziła zmrużonymi oczami po wnętrzu, marszcząc brwi i mrucząc coś o srebrnych łyżkach, nabytych przywilejach i chowie wsobnym. Kiedy zapytał ją, co się dzieje, zmierzyła go uważnym spojrzeniem.

      „Jesteś pół Żydem, pół Murzynem… więc wątpię, żeby przyjęli cię do tego klubu – oznajmiła na tyle głośno, by usłyszeli ją wszyscy w pobliżu. – A może nawet uznają, że to dwa grzyby w barszcz”, dodała, podnosząc wysoko palec.

      Kiedy starsza pani z ondulowanymi plackami śnieżnobiałych włosów próbowała ją uciszyć, Hester kazała jej się pocałować w dupę.

      Taka była babcia Hester. Nigdy nie unikała kontrowersji, jeśli tylko mogła je wywołać.

      Było to jednocześnie krępujące i krzepiące. Krępujące, z raczej oczywistych względów. Krzepiące, bo wiedział, że babcia zawsze stanie po jego stronie. Nigdy w to nie wątpił. Nie miało znaczenia, że była nieduża i skończyła siedemdziesiątkę. Wydawało mu się, że jest obdarzona nadludzką mocą.

      Mniej więcej dwanaścioro nastolatków brało udział w tym, co ich rodzice uparli się nazywać przyjęciem, a co tak naprawdę było imprezą urządzoną na „niższym poziomie” domu Crasha – jego rodzice nie lubili nazywać go piwnicą – czyli być może w najbardziej czadowym miejscu, w jakim kiedykolwiek miał okazję znaleźć się Matthew. Choć z zewnątrz rezydencja mogła wydawać się szacowna i stara, w środku wszystko olśniewało nowoczesnością. Kino domowe było właściwie regularnym kinem z cyfrowym systemem dźwięku przestrzennego i ponad czterdziestoma fotelami. Był tam bar z drewna wiśniowego i prawdziwa kinowa maszyna do popcornu. Na korytarzach wisiały stare plakaty filmowe i plakaty programów telewizyjnych ojca Crasha. Salon gier był minirepliką Silverball, słynnego parku

Скачать книгу