Скачать книгу

ilość sporyszu.

      To stwierdzenie trafiło w sedno. Sporysz to pasożytniczy grzyb Claviceps purpurea, zakażający zboże. Zakażone ziarna przybierają ciemną, niebieskoczarną barwę i zawierają toksyczne związki chemiczne, na które nie wpływa ciepło, zatem spożywane pieczywo, takie jak chleb, nadal jest niebezpieczne. Toksyny mogą również przenikać z organizmu matki do organizmu dziecka poprzez mleko, co tłumaczy zgon syna Downingów w wieku niemowlęcym. Artykuł doktora Wollastona jest klasycznym opisem objawów zatrucia sporyszem ze zmianami martwiczymi.

      W październiku 1762 roku, sześć miesięcy od pierwszej wizyty, doktor Wollaston wrócił do domu Johna Downinga i z radością stwierdził, że choroba ustąpiła. Pod jego nieobecność zmarła najstarsza córka, lecz wszyscy pozostali nadal żyli. Największe obawy budził stan Mary, żony Johna:

      Przypadki zatrucia sporyszem nadal spotyka się od czasu do czasu, lecz na szczęście takie straszne sceny dawno odeszły w niebyt.

      Ludzka poduszeczka na igły

      W 1825 roku pewien lekarz z Kopenhagi opublikował opis przypadku tak niewiarygodnego, że uznał za konieczne zaznaczyć, iż historię może potwierdzić trzydziestu jego kolegów. Artykuł doktora Otta pierwotnie ukazał się w niemieckim czasopiśmie, ale redaktorzy „Medico-Chirurgical Review” przetłumaczyli go na użytek anglojęzycznych czytelników.

      14. Kopenhaska pacjentka z igłami

      Rachel Hertz do czternastego roku życia cieszyła się dobrym zdrowiem; miała wówczas jasną cerę i dość sangwiniczny temperament.

      W tamtych czasach wielu lekarzy nadal wierzyło w istnienie czterech „temperamentów”, czyli typów osobowości. Była to pozostałość po starożytnej idei czterech humorów, dominującej w medycynie co najmniej od czasów Hipokratesa, czyli IV wieku p.n.e. Według teorii humoralnej chorobę wywoływało zaburzenie równowagi między czterema płynami ustrojowymi, czyli humorami (krwią, śluzem, żółcią żółtą i żółcią czarną). Temperament sangwiniczny miał się wiązać z obfitością krwi; pewien lekarz z początków XIX wieku pisał, że „ludzie obdarzeni tym temperamentem są zazwyczaj bardzo silni, a wszystkie funkcje ich organizmu są nadzwyczaj aktywne”.

      Dalszy rozwój wypadków wiele mówi o zwyczajach i spędzaniu wolnego czasu przez wykształcone duńskie nastolatki na początku XIX wieku. Nie sądzę, by w czasach współczesnych podobne objawy nękały zbyt wielu pacjentów.

      W trakcie paroksyzmów szaleństwa wygłaszała donośnym głosem, z prawidłową dykcją, długie ustępy dzieł Goethego, Schillera, Szekspira i Oehlenschlägera, tak dokładnie, jak robiłaby to każda zdrowa na umyśle osoba; choć oczy miała zamknięte, jej deklamacji towarzyszyła stosowna gestykulacja.

      W innym czasopiśmie relacjonującym ten sam przypadek w opisie zamieszczono wzmiankę o „długotrwałych napadach teatralnej recytacji dzieł poetów tragicznych”. Związek między literaturą romantyczną a chorobami psychicznymi był zauważany częściej – po opublikowaniu w 1774 roku Cierpień młodego Wertera młodzi mężczyźni zaczęli ubierać się na podobieństwo tragicznego bohatera powieści Goethego, a nawet naśladować jego melancholijne zachowania; wzbudzali takie zaniepokojenie możliwością popełnienia wzorem tej postaci samobójstwa, że w kilku krajach zakazano wydawania owej książki. Nic jednak nie sugeruje, że coś podobnego dolegało biednej Rachel Hertz.

      Delirium pacjentki stale się pogłębiało, aż osiągnęło nader alarmujące nasilenie: zgrzytała zębami, kopała i walczyła ze wszystkim, co tylko znalazło się w jej zasięgu, a swoimi szaleństwami niepokoiła nie tylko domowników, lecz także całe sąsiedztwo.

      Do oczywistych cierpień psychicznych dziewczyny dołączyły także dolegliwości fizyczne: zaparcia oraz trudności w oddawaniu moczu powodujące konieczność codziennego używania cewnika. Najpoważniejsze zaś było to, że zaczęła wymiotować krwią. Napady maniakalne zaczęły się cofać i chora zapadła w otępienie, z którego, jak się wydawało, nic nie mogło jej wyrwać.

      W maju 1809 roku zasięgnięto porady profesora Collisena, który zalecił wepchnięcie do nozdrzy pogrążonej w letargicznym stanie pacjentki trochę tabaki, która podziałała tak korzystnie, że chora nawet bez kichnięcia wkrótce wróciła do przytomności. W tym dniu na nic się nie uskarżała, a tabaka często wywoływała u niej równie dobre efekty, lecz tylko na pewien czas. Delirium utrzymywało się od maja 1809 do grudnia 1810 roku, z niewielkimi zmianami nasilenia, następnie stopniowo ustąpiło.

      Pacjentka przez kilka następnych lat nadal czuła się znacznie lepiej, poza jednym krótkim nawrotem. Trwało to do stycznia 1819 roku, kiedy…

      …pojawiły się silne bóle kolkowe z gorączką, krwawymi wymiotami i oddawaniem czarnych mas kałowych; wyzdrowienie chorej uważano za niemożliwe, a jednak wyzdrowiała. W trakcie badania brzucha tuż poniżej pępka stwierdzono duży guz o trzech wyraźnych uwypukleniach.

      Na to obrzmienie stosowano kojące okłady, lecz bez skutku. Zdesperowany profesor Hecholdt postanowił otworzyć guz skalpelem, a wtedy sprawy przybrały nader interesujący obrót.

      Spodziewano się, że nastąpi obfite wydzielanie się ropy, jednak ropa się nie pojawiła, a krwawienie było niewielkie. Kiedy zbadano ranę sondą, ręka [badającego] odebrała dziwne odczucie, jak gdyby o sondę uderzało jakieś ciało z metalu. Gdy to się powtórzyło, wprowadzono kleszczyki, uchwycono tę substancję i ku wielkiemu zdumieniu lekarza na zewnątrz wyłoniła się igła. Wydobycie igły nieco ulżyło pacjentce w cierpieniach, lecz tylko na krótko. Powrócił ogromny ból z krwawymi wymiotami, a w lewej okolicy lędźwiowej pojawił się kolejny guz, którego dotknięcie powodowało wielki niepokój pacjentki. Piętnastego lutego nacięto guz i wydobyto kolejną czarną oksydowaną igłę.

      Podobne guzki zaczęły się pojawiać na całym ciele młodej kobiety. Za każdym razem lekarze nacinali je, zawsze z tym samym rezultatem.

      Od 12 lutego 1819 roku do 10 sierpnia 1820 roku, czyli przez osiemnaście miesięcy, chora odczuwała w rozmaitych okolicach ciała silne bóle, po czym pojawiały się guzy, z których wydobyto dwieście dziewięćdziesiąt pięć igieł, tzn.: z lewej piersi dwadzieścia

Скачать книгу