ТОП просматриваемых книг сайта:
Tajemnica eksplodujących zębów oraz inne ciekawostki z historii medycyny. Thomas Morris
Читать онлайн.Название Tajemnica eksplodujących zębów oraz inne ciekawostki z historii medycyny
Год выпуска 0
isbn 9788382345148
Автор произведения Thomas Morris
Жанр Медицина
Издательство PDW
Nietzscheański bohater w książce Tako rzecze Zaratustra ujmuje rzecz następująco: „Przebyliście drogę od robaka do człowieka i wiele jest w was jeszcze z robaka”60.
55 To jest do klatki piersiowej.
56 Od greckiego słowa pituita, oznaczającego śluz (przyp. tłum.).
57 Jego nieszczęśni studenci musieli zrezygnować z bożonarodzeniowych ferii, żeby na te wykłady uczęszczać. „Wiem, że leniwi ludzie mogą uznać przerwanie wam świąt za niezbyt miły uczynek z mojej strony”, powiedział Richardson, „jednakże nie zamierzam składać zań przeprosin”. Wesołych świąt, chłopaki!
58 Richardson B.W., Vacation lectures on fibrinous deposition in the heart, „British Medical Journal” 1, nr 161 (1860), s. 65–68.
59 May E., A Most Certaine and True Relation of a Strange Monster or Serpent, Found in the Left Ventricle of the Heart of John Pennant, Gentleman, of the Age of 21 Yeares, druk George Miller, Londyn 1639.
60 Nietzsche F., Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, tłum. Wacław Berent, https://wolnelektury.pl (przyp. tłum.).
Straszliwa martwica
Opis przypadku opublikowany w 1762 roku na łamach „Philosophical Transactions” przypomina nam o świecie, który na szczęście już pożegnaliśmy – choroba mogła w nim błyskawicznie okaleczyć lub uśmiercić całe rodziny na oczach bezradnych lekarzy. Życie, że posłużę się słowami filozofa Thomasa Hobbesa, często było „samotne, biedne, paskudne, prymitywne i krótkie”. Hobbes pisał o wojnie, ale choroby w XVIII wieku też traktowano jak potężnych wrogów i trudno było zebrać siły, by się przed nimi bronić.
LXXXIII. Wyimek z listu doktora Charltona Wollastona, członka Królewskiego Towarzystwa Chirurgów, do doktora Williama Heberdena, członka Królewskiego Towarzystwa Chirurgów, datowanego w Bury St. Edmund’s 13 kwietnia 1762 roku, relacjonującego przypadek martwienia kończyn w rodzinie z Wattisham w Suffolk.
Doniesienie napisał dwudziestodziewięcioletni Charlton Wollaston, dopiero co mianowany lekarzem dworu królowej. Jego obiecującą karierę skróciła dwa lata później tragiczna śmierć z powodu choroby z gorączką. Córka medyka, Mary, przypisywała zgon ojca zakażeniu krwi nabytemu w wyniku „otwarcia mumii po uprzednim przypadkowym skaleczeniu się w palec”.
John Downing, biedny robotnik mieszkający w Wattisham, małej wiosce leżącej około szesnastu mil od Bury, w styczniu zeszłego roku miał żonę i sześcioro dzieci: najstarsze, dziewczynę w wieku piętnastu lat, najmłodsze zaś mające około czterech miesięcy. Zapewniano mnie, że mężczyzna oraz jego sąsiedzi byli wtedy zdrowi. W niedzielę 10 stycznia najstarsza dziewczyna skarżyła się od rana na ból lewej nogi, a konkretnie łydki. Pod wieczór ból stał się niezmiernie silny. Tego samego wieczoru kolejna dziewczyna, lat około dziesięciu, zaczęła uskarżać się na taki sam gwałtowny ból nogi. W poniedziałek matka i kolejne dziecko, a we wtorek cała reszta rodziny, z wyjątkiem ojca, zachorowali w ten sam sposób. Ból był niezmiernie dotkliwy, do tego stopnia, że całe sąsiedztwo zostało zaalarmowane ich głośnymi krzykami.
Opis mrozi krew w żyłach. Była to szybko postępująca i nad wyraz nieprzyjemna choroba o podstępnym początku. Doktor Wollaston odwiedził tę rodzinę i szczegółowo wypytał o rozwój objawów.
W ciągu czterech, pięciu lub sześciu dni chora noga stawała się mniej obolała, ale zaczęła stopniowo czernieć; najpierw wyglądała jak pokryta plamami, jak gdyby została posiniaczona. W tym czasie choroba zaczynała obejmować drugą nogę, która sprawiała taki sam straszliwy ból, a w ciągu kilku dni również zaczynała martwieć.
Słowo „martwieć” oznaczało zmiany martwicze; noga zmieniała barwę, a następnie czerniała w miarę obumierania tkanek.
Zmartwiałe części ciała oddzielały się od zdrowych bez żadnej pomocy, a chirurgowi w większości przypadków pozostawało jedynie odciąć kość, co sprawiało pacjentowi tylko niewielki ból albo wręcz żadnego.
Poniższe podsumowanie zostało spisane prostym językiem, lecz przejmuje brutalnością treści.
Mary, czterdziestoletnia matka. Straciła prawą stopę na wysokości kostki; lewa noga zmartwiała na kość, lecz nie została odjęta.
Mary, piętnastoletnia. Straciła jedną nogę poniżej kolana; druga całkowicie zmartwiała, lecz jeszcze nie została odjęta.
Elizabeth, trzynastoletnia, straciła obie nogi poniżej kolan.
Sarah, dziesięcioletnia, straciła jedną stopę na wysokości kostki.
Robert, ośmioletni, stracił obie nogi poniżej kolan.
Edward, czteroletni, stracił obie stopy na wysokości kostek.
Czteromiesięczne niemowlę zmarło.
Jedynie ojciec rodziny wyszedł stosunkowo bez szwanku – kilka palców u rąk zesztywniało w takim stopniu, że stały się bezużyteczne, lecz choroba nie dotknęła kończyn dolnych.
To niezwykłe, ale przez cały czas tych katastrofalnych wydarzeń o członkach rodziny mówiło się, że pod każdym innym względem wyglądają dobrze. Byli serdeczni i dobrze sypiali, od kiedy ból zaczął ustępować. Kiedy ich zobaczyłem, nikt, jak się zdawało, nie gorączkował, z wyjątkiem jednej z dziewcząt – z ropniem na udzie. Matka wygląda na wychudzoną i ma niewiele pożytku z rąk. Wydawało się, że reszta rodziny ma się dobrze. Zwłaszcza jeden z chłopców, wyglądający na zdrowego i rumiany, jak to tylko możliwe, siedział na łóżku całkiem wesoły i bębnił po nim kikutami.
Ten przejmujący obraz jest w klimacie powieści Dickensa. Doktor Wollaston robił, co tylko mógł, by ustalić przyczynę owego niezwykłego schorzenia, lecz w końcu musiał uznać porażkę. Miejscowy duchowny o nazwisku stanowiącym ponure nomen omen – wielebny Bones61 – ofiarował się dalej prowadzić śledztwo. Szczegółowo wypytywał rodzinę o to, gdzie kupowała żywność i napoje, a nawet skontrolował przybory kuchenne, ale i jemu nie dopisało szczęście.
Dołożyłem wszelkich starań, by poznać prawdopodobną przyczynę choroby, która dotknęła tę biedną rodzinę z mojej parafii. Obawiam się jednak, że nie odkryłem niczego, co mogłoby Pana zadowolić.
Sam John Downing przypisywał nieszczęście swojej rodziny wpływom czarów, lecz duchowny naturalnie pominął tę sugestię. Doktor Wollaston był najbliższy rozwiązania tego problemu, kiedy zauważył:
Zboże, z którego piekli chleb, na pewno było bardzo marne, to pszenica zżęta w deszczowym sezonie, która leżała na ziemi, aż wiele ziaren sczerniało i całkiem zgniło, lecz w tej samej wiosce wiele innych biednych rodzin używało tego samego zboża bez żadnej szkody.
Redaktor „Philosophical Transactions” zasugerował wówczas związek, którego doktor Wollaston nie dostrzegł: prawie pół wieku wcześniej francuski chirurg zauważył uderzająco podobne zjawisko. W opublikowanym w 1719 roku artykule pan Noël, chirurg z Orleanu, napisał, że przyjął…
…do szpitala ponad pięćdziesięciu pacjentów