ТОП просматриваемых книг сайта:
Zależna od mafii. Ada Tulińska
Читать онлайн.Название Zależna od mafii
Год выпуска 0
isbn 978-83-66654-94-5
Автор произведения Ada Tulińska
Жанр Остросюжетные любовные романы
Издательство OSDW Azymut
– Nie traktuj mnie tak, proszę – powiedziałam potulnie. Jego dłoń spłynęła na mój kark i zwróciła moją twarz ku sobie. Tęczówki mu pociemniały, a źrenice rozszerzyły się niebezpiecznie.
– Rozbierz się – polecił niskim szeptem, od którego wszystkie zakończenia nerwowe w moim ciele zapłonęły. Ogarnęło mnie przerażenie, ale też i inne uczucie. Po latach łóżkowej nudy moje ciało się rozbudziło i chciało to dla niego zrobić. Ale nie ja. Ja nie byłam taką dziewczyną.
– Nadal biorę antybiotyk – oznajmiłam i kaszlnęłam dla podkreślenia dramatyzmu.
– Wanda mówiła, że wzięłaś wczoraj ostatnią dawkę i czujesz się zdrowa jak ryba.
Niech to szlag. Wanda pytała mnie dzisiaj rano, jak się czuję, i faktycznie tak powiedziałam. Nie miałam pojęcia, że wszystko przekazuje dalej.
– Lekarka miała przyjść na kontrolę – przypomniałam desperacko.
– Uznałem, że nie ma takiej potrzeby – mruknął i włożył kolano między moje nogi. Nim się obejrzałam, leżałam na łopatkach, miałam rozsunięty szlafrok, a on już nade mną wisiał. Jego szczęka zaczęła muskać mój policzek, a dłoń wsuwać się pod satynowy materiał.
Po mojej skórze przeszły iskry. Więc tak po prostu mnie przeleci, jak gdyby nigdy nic, na swojej kanapie w pięknym domu nad jeziorem? Prędzej umrę, niż dam mu to, czego chce.
Zatrzymałam go rękami, położyłam je na jego masywnym torsie. Przez białą koszulę czułam ciepłe mięśnie.
– Co się stanie, jak minie miesiąc, a mój ojciec nie spełni twoich żądań? – zapytałam. Przyglądał mi się chwilę wzburzonym wzrokiem.
– To nie twoja sprawa. – Nachylił się i przygryzł moją wargę. Odwróciłam twarz i zakryłam usta dłonią.
– Moja przyszłość to moja sprawa – zaprotestowałam. Ostatnim razem, kiedy próbowałam coś z niego wydusić, straszył mnie, że zrobi krzywdę mojemu bratu, więc musiałam być ostrożna. – Filip. Proszę, przestań mnie traktować jak bezmózgą, dmuchaną lalę.
Jęknęłam, kiedy jego palce zacisnęły się na moich udach.
Miałam serdecznie dość tego poniżania i szowinistycznych tekstów. Moja dłoń wystrzeliła w kierunku jego policzka. Przez chwilę patrzył na mnie zdezorientowany, a potem zawarczał jak najprawdziwsze zwierzę.
– To był błąd.
– Czy ty się urwałeś ze średniowiecza? – zapytałam wojowniczo. Złapał mnie za nadgarstki i przygwoździł do kanapy. – A może z czasów, kiedy jaskiniowiec ciągnął kobietę za włosy w krzaki. Pobudka!
– Po prostu się zamknij – rozkazał i próbował znowu mnie pocałować.
– Nie. Nie możesz zdzierżyć tego, że kobieta może być dobra w tym samym, co ty.
Zaśmiał się arogancko.
– Albo gorzej. Że może być lepsza.
– Jesteś śmieszna – mruknął i westchnął. Przy okazji zaczął skubać skórę na mojej szyi.
– Powiedz, czy mój ojciec wisi ci jakąś kasę?
– Twój ojciec dał ciała. Nie licz na niego.
– Co? – Aż usiadłam, odpychając go od siebie. – Coś mu zrobiłeś?
Filip przyciągnął mnie ponownie do swojej masywnej klatki piersiowej. Jego pełne usta delikatnie muskały moje włosy.
– Twój brat uciekł, a ojciec dostał kulkę. – Ogrzał płatek mojego ucha oddechem. – Nikt ci nie pomoże.
Zabrakło mi tchu i zaczęłam się wyrywać.
– Kłamiesz! – wrzasnęłam.
Filip spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się diabolicznie.
– Nie. Nie masz już nikogo.
– Nie wierzę!
Cały pokój wirował niebezpiecznie. Moja świadomość nie mogła tego zaakceptować. Po tych wszystkich latach rozłąki ojciec nie mógł po prostu zginąć. Przed oczami stanął mi obraz, kiedy tata pokazał mi po raz pierwszy, jak żonglować piłką. Kiedy byliśmy mali, czytał nam do snu Historię dla najmłodszych, gotował nam same zdrowe rzeczy. Jak na zwolnionym filmie widziałam powtórki scen z naszego życia. Latem byliśmy we trójkę na wycieczce w górach, dokuczaliśmy Patrykowi, bo zostawał z tyłu. Ojciec bardzo kręcił nosem, kiedy prosiliśmy go, by kupił nam po hot dogu na Krupówkach, ale w końcu się zgodził.
Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać. Opadłam na dywan i zaczęłam wyć jak zranione zwierzę. Filip przyglądał mi się w milczeniu.
5
Filip
Już bardziej żałośnie nie mogła wyglądać. Po jej czerwonej od płaczu twarzy spływały kolejne łzy. Początkowo jej rozpacz sprawiła mi satysfakcję, ale im dłużej to trwało, tym bardziej nieswojo się czułem.
– Przestań ryczeć – warknąłem oschle i wstałem z kanapy. Podszedłem do barku i nalałem whisky do dwóch szklanek.
Stanąłem nad nią i wyciągnąłem w jej kierunku rękę z drinkiem.
– Dobra wiadomość jest taka, że twój stary przeżył. Jest pod opieką pani Marii.
– Co? – jęknęła niewyraźnie. Westchnąłem niecierpliwie. Nie lubię się powtarzać.
– Przeżył, ale jest w ciężkim stanie. Twój brat porzucił go w trakcie akcji. – Potrząsnąłem szklanką przed jej twarzą. Wzięła ją ode mnie i odstawiła na ławę. Po chwili wstała sprężyście. Mój wzrok ponownie powędrował na nieokryte szlafrokiem fragmenty jej pięknego jasnego ciała. Pod spodem miała swoją białą bluzkę na ramiączkach i szorty od piżamy. Rozchyliła lekko wargi i już myślałem, że z radości wpadnie mi w ramiona, moje ręce drgnęły odruchowo, żeby ją do siebie przyciągnąć, tymczasem ona nachyliła się delikatnie, a potem z całej siły walnęła mnie pięścią w splot słoneczny. Chyba zabolało ją to bardziej niż mnie.
– Ty draniu! Pozwoliłeś mi myśleć, że mój ojciec nie żyje! – krzyknęła, a jej twarz zrobiła się niemalże purpurowa ze złości.
Szybko odstawiłem szklankę, złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Nie będzie się tak zachowywać. Ścisnąłem tak mocno, że jęknęła. Jedyne, o czym byłem w stanie teraz myśleć, to jej piersi ocierające się o mój tors.
– Naprawdę przeginasz – mruknąłem.
– Ty przeginasz! Tak się nie robi. Jesteś potworem. – Wyrwała się i spojrzała na mnie z obrzydzeniem. Zaczęła krążyć nerwowo po pomieszczeniu i mruczeć coś do siebie. Oparłem się biodrami o blat wyspy i chwyciłem swoją szklankę. Zamieszałem bursztynowy płyn i wziąłem porządny łyk. Whisky rozpaliła moje gardło. Śledziłem jej kroki spod przymrużonych powiek.
– Co dalej? – zapytała rzeczowo.
To było dobre pytanie. Jej ojciec zawiódł, więc powinienem zlecić odstrzelenie całej rodziny. Jednak nie miałem na to ochoty. Chciałem ją tu jeszcze przez jakiś czas zatrzymać.
– Ile mój ojciec ci wisi?
Pokręciłem głową z politowaniem.
– Nie masz takich pieniędzy, kotku.
Zatrzymała się w pół kroku i zmierzyła mnie posępnym spojrzeniem.
– Mam konto oszczędnościowe.
Zaśmiałem się krótko i pogardliwie.
– Twoje