Скачать книгу

życzysz – warknął i uniósł mnie na nogi. Naparł na mnie całym ciałem i zaczął mnie popychać w stronę okna tarasowego. Jego masywna dłoń z roleksem chwyciła za klamkę i wypchnął mnie na zewnątrz. Zachwiałam się niezdarnie, potykając o deski. Złapał mnie w ostatniej chwili za kurtkę, sprawiając, że zawisłam nad taflą wody. Było już niemal ciemno, a na zewnątrz unosiła się mleczna mgła.

      – Ostatnia szansa, kochanie – powiedział ostrzegawczo. Światło z wnętrza domu obrysowywało jego sylwetkę i nie byłam w stanie dostrzec wyrazu jego twarzy.

      – Nie ośmielisz się! – syknęłam, łapiąc go za rękaw.

      Zaśmiał się ponuro.

      – Ośmielę się zrobić o wiele gorsze rzeczy – wycedził i mnie puścił, a drugą ręką pchnął mnie na tyle mocno, że rękaw jego marynarki wyślizgnął mi się ze spoconych dłoni.

      Patrzyłam, jak tafla lodowatej wody zamyka się nad moją głową, zimno przebiło się przez moje ubranie, przenikając do kości. Wierzgałam rękoma i nogami, bezradnie próbując się wydostać na powierzchnię. Nie umiałam pływać, a mój błędnik wariował, otworzyłam usta i woda wdarła się do mojego przełyku. Nakazałam sobie skupienie i dyscyplinę. Z trudem otworzyłam oczy i zamrugałam, ale równie dobrze mogłam tego nie robić. Dookoła mnie panowała martwa, niczym niezmącona ciemność. Chwilę dryfowałam, póki coś nie zaczęło migać pod moimi stopami. Światło, to było światło. Nagle jakaś ciemna plama przysłoniła mi widok. Silne ręce chwyciły mnie za kurtkę i pociągnęły do góry.

      Wynurzyłam się, rozpaczliwie walcząc o oddech, i złapałam za drewno pomostu. Zaczęłam pluć wodą.

      Obok mnie Filip podciągnął się i wydostał na pomost. Ja musiałam przesunąć się wzdłuż brzegu do drabinki. Patrzył z uniesioną brwią, jak wyczołguję się niezdarnie na deski.

      Chwilę kaszlałam na czworakach, nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą wydarzyło.

      – Będziesz miała jeszcze więcej sprzątania – warknął, chowając się do ciepłego wnętrza i patrząc wymownie na ciągnącą się za nim ścieżkę wody. Mokra koszula przylgnęła do jego umięśnionego ciała. – Nikt nie wie, że tu jesteś, i nikt się nie dowie, jeśli znikniesz na dnie tego cholernego jeziora.

      Gdy wszedł do domu, po raz drugi prawie się rozpłakałam. Z trudem podniosłam się na nogi i wróciłam do środka. Smarkając, zdjęłam mokre spodnie, kurtkę i sweter i wycisnęłam wszystko przez próg. Położyłam je koło kominka. W korytarzu znalazłam schowek, w którym były mop i wiadro.

      W białej bokserce i majtkach dokładnie posprzątałam szczątki talerza i mokre ślady, które Filip zostawił w drodze do łazienki. Kończyłam właśnie wycierać podłogę przy wejściu, gdy ponownie usłyszałam jego głos:

      – Widzisz, jak chcesz, to potrafisz.

      Salon był wysoki na dwie kondygnacje. Spojrzałam w kierunku, z którego dobiegały słowa Filipa, i odgarnęłam włosy z czoła. Stał na pierwszym piętrze, opierając się masywnymi dłońmi o żeliwną balustradę, i wbijał we mnie obojętne spojrzenie. Nie miał na sobie koszulki, jedynie czarny ręcznik osłaniał jego szczupłe biodra. Śniada skóra napinała się na mięśniach klatki piersiowej i płaskiego brzucha.

      Spojrzenie Filipa przesunęło się po moim szczątkowym ubraniu, co natychmiast spotkało się z reakcją mojego ciała. Modliłam się, by z takiej odległości nie dostrzegł tego, jak bardzo stwardniały mi brodawki. Niestety na pewno prześwitywały przez mokry materiał. Odwróciłam się, by dokończyć sprzątanie i wycisnąć mopa.

      – Jak skończysz, przyjdź na górę – rozkazał.

      Kichnęłam i odniosłam wiadro z mopem do schowka. Zaczęłam się wspinać po drewnianych stopniach, moja dłoń sunęła po żeliwnej balustradzie. Piętro wydawało się równie przestronne, co dół. Panował tu ten sam majestatyczny, surowy chłód. Podłoga była wyłożona białymi deskami, a ściany pokryte rustykalnymi akcentami.

      Usłyszałam dźwięki dobiegające z ostatniego pokoju, więc bez skrępowania nacisnęłam klamkę i weszłam. Nadal byłam na niego wściekła. Filip właśnie zakładał ciemnoszary T-shirt, na nogi włożył już czarne dżinsy. Przygryzł wargę, zatrzymując wzrok na moich piersiach.

      – Wzywałeś mnie, mój panie? – zapytałam z sarkazmem i uśmiechnęłam się kwaśno.

      Nie zaskoczyło mnie jego kolejne ostrzegawcze spojrzenie.

      Sypialnia Filipa była ogromna, przez ściany przechodziły drewniane stropy, a nad łóżkiem znajdowało się skośne okno dachowe, z którego było widać kawałek jeziora i niebo.

      – Chodź. – Podszedł i chwycił mnie za nadgarstek. Moją skórę w tym miejscu przeszyło ciepło, a serce zadudniło nieregularnie.

      Szłam za nim, owiewał mnie zapach żelu pod prysznic, którego musiał wcześniej użyć. Nie był taki duszący i nieprzyjemny jak perfumy Kena. Ten zapach sprawiał, że miałam ochotę przymknąć oczy, zatopić się w jego delikatnej mgiełce, przylgnąć ustami do jego ramienia.

      Zamrugałam zła na siebie, że moje myśli zabrnęły tak daleko. Żaden zapach, nawet najbardziej uwodzicielski, nie zamydli mi oczu. Ten facet to gnida.

      – Tutaj jest łazienka. – Otworzył drzwi, ukazując wnętrze wielkości porządnego pokoju. Podłogę wyłożono czarnymi, kwadratowymi kafelkami. Po lewej stronie znajdowały się drewniane szafki, na nich umieszczono błyszczące umywalki, a nad nimi, na białych podłużnych panelach zawieszono dwa okrągłe lustra. Tył pomieszczenia odgradzały całkowicie przezroczyste drzwi w czarnej oprawie, za nimi znajdowały się dwa czarne prysznice typu walk-in. Do ścian przymocowano wyprofilowane ławeczki.

      – Prysznic z funkcją biczy i sauny – mruknął Filip tuż za mną. Jego broda prawie dotykała mojej głowy.

      Wytrzymałam tę bliskość, odwróciłam się i spojrzałam mu z ciekawością w oczy.

      – Wczoraj wiadro, dzisiaj królewska łazienka. Skąd ta zmiana decyzji? – zapytałam cicho. Próbowałam nie myśleć o tym, że wszystko tu jest podwójne, jakby dla małżeństwa lub pary. On chyba nie oczekiwał, że będę się z nim kąpać? Albo nie zamierzał obserwować, jak ja sama to robię?

      – Zawsze możesz wrócić do opcji z wiadrem – skomentował i się odsunął.

      Staliśmy chwilę w tej niezręcznej ciszy, aż w końcu znowu się odezwał:

      – W prawej szafce są czyste ręczniki i damskie kosmetyki.

      Skinęłam głową, rozglądając się cały czas po wnętrzu.

      – Gdzie będę spać? – zapytałam. Nie dawało mi to spokoju, od kiedy zobaczyłam wielkie dwuosobowe łoże wyściełane futerkowym kocem. Może będzie chciał, żebym spała w nogach albo na dywanie obok? Wcześniej powiedział, że pies ma chociaż swoje posłanie, więc coś podpowiadało mi, że nie zamierza zapewnić mi wygodnego miejsca.

      Spojrzałam na niego, bo długo nie odpowiadał. A wtedy kiwnął na mnie głową, dając znak, żebym za nim podążyła.

      Wskazał drzwi naprzeciwko swojej sypialni. Uchyliłam je nieśmiało, spodziewając się, że w środku znajdę składzik na miotły. Zaskoczył mnie niewielki, ale przytulny pokój, również urządzony na biało, z drewnianym wykończeniem.

      – Poprosiłem gosposię, żeby kupiła trochę ubrań. – Wskazał ręką szafę i oparł się niedbale o framugę.

      Zerknęłam na niego z niedowierzaniem i otworzyłam białe drzwiczki. W środku znajdowały się naprawdę ładne rzeczy, w większości jedwabne sukienki w ciemnych kolorach.

      Otworzyłam szufladę na dole i dostrzegłam bardzo seksowną i mocno

Скачать книгу