ТОП просматриваемых книг сайта:
Agady talmudyczne. nieznany Autor
Читать онлайн.Название Agady talmudyczne
Год выпуска 0
isbn
Автор произведения nieznany Autor
Жанр Мифы. Легенды. Эпос
Издательство Public Domain
Krótkie dni
Kiedy Adam zauważył, że dni stają się coraz krótsze, ogarnął go taki sam strach jak przy pierwszym zachodzie słońca.
– Biada mi – krzyknął – ciemności ogarniają ziemię, świat zmierza ku zagładzie. To jest śmierć, na którą zostałem skazany za mój grzech.
Przez osiem dni pościł i nie przestawał prosić Boga o zmiłowanie. Po tewet3 – miesiącu w środku zimy, kiedy dni zaczynają stawać się dłuższe – uspokoił się.
– Wygląda na to – powiedział – że taki jest porządek świata.
Długie dni wymieniają się z krótkimi.
Z radości urządził sobie ośmiodniowe święta.
Kain i Abel
Pewnego dnia Kain rzekł do swego brata Abla:
– Wiesz co, podzielmy się światem.
– Zgoda – odpowiedział Abel. – Przyjmuję twoją propozycję.
Wziął wtedy Abel owce, a Kain ziemię. I zawarli umowę, że od tej chwili nie mają z sobą nic wspólnego.
Wyprowadza Abel owce na pastwisko i natychmiast podbiega doń Kain z pretensjami:
– Uważaj bracie! Ziemia, na której stoisz, należy do mnie.
– Ale wełna, którą nosisz na ciele, jest moja.
Jeden krzyczy: „Lataj w powietrzu”, a drugi mu odpowiada krzykiem: „Rozbierz się!”.
Od słowa do słowa rozpętała się kłótnia i Kain napadł na Abla. Wziął Abel nogi za pas, a Kain goni za nim. Biegną po górach i dolinach. Wreszcie Kain dogonił Abla. Zaczynają się zmagać. I oto Kain leży pod Ablem i zaczyna skomleć:
– Ablu, bracie puść. Na całym świecie my obaj tylko. Co potem powiesz ojcu?
Ulitował się Abel nad bratem i puścił go wolno. Wtedy Kain znienacka dopadł Abla od tyłu i zabił go. Jak to zrobił? Nie wiedząc, którędy dusza uchodzi z ciała, wziął kamień i, bijąc Abla po rękach i nogach, wreszcie trafił w gardło i zabił.
Widząc, że Abel nie daje znaku życia, pomyślał: „Muszę teraz uciec. Ojciec i matka spytają mnie o brata. Oprócz nas dwóch nikogo przecież nie ma na świecie”.
I wtedy usłyszał głos Boga:
– Złoczyńco, od rodziców możesz uciec, ale ode mnie nie uciekniesz. Czy człowiek potrafi tak się skryć, żebym ja go nie zobaczył? Gdzie jest twój brat, Abel?
– Azaliż jestem stróżem mego brata? Ty jesteś opiekunem wszystkich stworzeń i mnie pytasz o to? Z mojej ręki chcesz go dostać?
Przypomina to owego złodzieja, który w nocy ukradł wiele rzeczy i nikt go przy tym nie złapał, ale następnego dnia rano dozorca w bramie pyta go: „Dlaczegoś wczoraj w nocy kradł?”. Na to złodziej powiada: „Prosta sprawa. Jestem złodziejem, wykonałem swoją pracę. Ale twoja praca polega na pilnowaniu bramy. Dlaczego nie wykonałeś swego obowiązku?”.
W ten sam sposób odpowiedział Kain Bogu.
– Mniejsza o to, że go zabiłem. Bo przecież Ty tchnąłeś we mnie Jacer ha-ra. – Instynkt Zła. Ty przecież jesteś Strażnikiem wszystkiego, dlaczego więc pozwoliłeś, żebym go zabił? Nie ja go zabiłem, ale Ty. Gdybyś Ty przyjął moją, a nie jego ofiarę, nie powstałaby we mnie zazdrość.
– Złoczyńco – odpowiedział Bóg – głos krwi brata twego woła do mnie z ziemi.
Przypomina to historię człowieka, który wszedł do obcego ogrodu, zrywał jagody i zjadał je.
Na ten widok wybiegł właściciel ogrodu i krzyknął:
– Co tam trzymasz w rękach?
– Nic.
– Dlaczego więc są pomazane sokiem?
Można to również przyrównać do osobnika, który dorwał się do obcego stada i wyciągnąwszy z niego owieczkę, zarzucił ją na plecy, i zaczął uciekać. Właściciel stada pogonił za nim i dopadłszy go, krzyknął:
– Co tam masz na plecach?
– Nic.
– Dlaczego więc to „nic” meczy?
Powiada Kain:
– Władco świata, w życiu nie widziałem zabitego stworzenia. Skąd mogłem wiedzieć, że od uderzenia kamieniem Abel umrze? I jeszcze jedno. Mój ojciec i matka na ziemi nie mają o tym pojęcia, to jak Ty, który jesteś w niebie, możesz o tym wiedzieć?
– Głupcze – rzekł do niego Bóg – cały świat jest w moich rękach.
– Cały świat – krzyknął Kain – nosisz w rękach i tylko mego grzechu nie jesteś w stanie znieść? Tak, zbyt wielki jest mój grzech, żebyś go mógł znieść.
I Bóg naznaczył czoło Kaina piętnem i wygnał go z Edenu na tułaczkę po świecie.
I gdziekolwiek się znalazł, ziemia pod nim drżała. Wszystkie zwierzęta ogarnięte strachem pytały:
– Co to jest? Kim jest ten człowiek?
– To Kain – szeptały sobie na ucho – to morderca, który zabił własnego brata. To ten, którego Bóg naznaczył i skazał na tułaczkę. Chodźmy i pożryjmy go.
I powziąwszy to postanowienie, ruszyły ku niemu.
W tym czasie Kain ronił łzy i użalał się:
„Dokąd, Boże, mógłbym uciec przed Twym gniewem? I gdzie mógłbym skryć się przed obliczem Twoim? Uniosę się do nieba – a tam Ty jesteś. Zejdę do podziemia i znowu Ciebie spotkam”.
I Abel pozostał w miejscu, w którym zabił go Kain, a rosnące wokół niego drzewa i leżące obok kamienie opryskane były jego krwią. I pies czuwający nad bezpieczeństwem owiec pilnował, żeby zwierzęta nie pożarły ciała Abla i ptaki drapieżne go nie dziobały. I Adam i Ewa siedzieli przy ciele zabitego syna i gorzko płakali. Nie wiedzieli, co z nim począć.
I oto przylatuje kruk. Na jego grzebiecie leży trup innego kruka. Opuszcza się na ziemię i zaczyna rozrzucać piasek. Powstaje dołek, do którego wkłada martwego ptaka, po czym zasypuje go.
Na ten widok Adam i Ewa poszli śladem kruka. Wykopali grób i pochowali Abla.
Lemech, prawnuk Kaina, był niewidomy. Jego najmłodszy synek Tuwal-Kain prowadził go zawsze za rękę. I dziwna rzecz. Mimo ślepoty Lemech był znakomitym strzelcem. Wystarczyło, że synek, dostrzegłszy w polu czy w lesie jakieś zwierzę, określił ojcu miejsce jego postoju, a stary Lemech natychmiast strzelał z łuku i bez pudła trafiał w cel.
Pewnego razu Tuwal-Kain prowadząc ojca przez pole, zauważył z daleka jakieś bliżej nieokreślone stworzenie. Zaraz powiedział o tym ojcu, kierując jego rękę w stronę owego stworzenia. Lemech wziął łuk, wycelował w kierunku stworzenia i wystrzelił. Strzał był celny. Ugodzone stworzenie zwaliło się na ziemię.
Kiedy ojciec z synem podeszli do leżącego stworzenia, mały Tuwal-kain z drżeniem w głosie wykrzyknął:
– Ojcze,
3