Скачать книгу

się na ekranach celów jak bożonarodzeniowa choinka.

      – Włączam zagłuszanie – poinformował Aleks i Burza zalała małą flotę szumem, odcinając ich od siebie i wszelkiej zewnętrznej pomocy. Trzy statki nie zmieniły kursu, najwyraźniej uznając, że najlepszym ruchem będzie próba wydostania się zza Jowisza. To była najlepsza strategia, Aleks postąpiłby tak samo.

      I dlatego właśnie był na nią przygotowany.

      – Kapitanie, wypuszczam was. Dopilnuj, żebyście wrócili – powiedział Aleks i wcisnął przycisk wyrzucający z dużą prędkością kapsułę abordażową w stronę frachtowca.

      Bobbie i jej oddział szturmowy rzucili się na wrogą jednostkę jak piraci. W czasie, gdy kapsuła leciała w kierunku statku Związku Transportowego, Aleks wystrzelił dwa precyzyjnie odmierzone strzały tuż obok niej, celując w dyszę silnika frachtowca. Pociski przebyły tysiące kilometrów dzielące statki w parę sekund i silnik frachtowca zgasł.

      – Szykuj się, teraz rzucą się na nas – zwrócił się do Caspara Aleks i, jakby czekając na to, Burza wyemitowała gniewne ostrzeżenie o namierzaniu.

      – Działka obrony punktowej aktywne – rzucił Caspar.

      Aleksa wcale nie zaskoczył spokój w jego głosie. Pomimo całego smutku i strachu wyrażanego przez chłopaka w chwilach przed walką, teraz, gdy już do niej doszło, zachowywał się prawie jak maszyna.

      – Gotowi na pociski. Wyrzutnie dwa i cztery namierzyły.

      – Powinniśmy się trochę zbliżyć, ograniczyć ich opcje – powiedział Aleks.

      Dwie fregaty nie były trywialnym zagrożeniem, ale Burza miała nad nimi znaczną przewagę wyporności i siły ognia, dzięki czemu nie martwił się zbytnio, lecąc prosto na nie z wysuniętymi szponami, próbując szybko skończyć walkę.

      – Potwierdzam, jedynka i trójka załadowane i gotowe, jeśli będą potrzebne.

      Przyśpieszenie wcisnęło Aleksa w pryczę. W oddali kapsuła Bobbie dotarła do unieruchomionego frachtowca i wystrzeliwała kotwy do połączenia obu jednostek. Fregaty nie mogły ze sobą rozmawiać, ale ich załogi musiały mieć przygotowane plany awaryjne, bo rozdzieliły się i poleciały, oddalając się od frachtowca w przeciwne strony, jakby skoordynowały manewr.

      – Spróbują podejść do nas z obu stron – rzucił Aleks, ale Caspar już się tym zajmował.

      Przydzielił połowę ich działek do jednego statku i połowę do drugiego. Nie miało znaczenia, jeśli spróbują zaatakować z obu stron równocześnie, ekran z pocisków Burzy zdoła sobie z tym poradzić.

      Kapsuła Bobbie przy frachtowcu nagle rozbłysła do życia w potężnym ciągu hamowania. Aleks unieszkodliwił silnik statku, ale ten wciąż sunął z prędkością, jaką miał w chwili wyłączenia napędu. Kapsułę Bobbie zaprogramowano do oparcia się tej prędkości na wektorze, który utrzymałby frachtowiec bezpiecznie ukryty za Jowiszem. W części kapsuła abordażowa, w części dodatkowy, niestandardowy silnik jednorazowego użytku wykorzystywany do hamowania.

      – Weszliśmy na pokład – poinformowała Bobbie głosem przesuniętym fazowo w mechaniczny zgrzyt, przebijając się przez szum zagłuszania.

      – Mamy szybkie obiekty. – Caspar poinformował w tej samej chwili, gdy na konsoli zagrożeń Aleksa pojawił się ostrzeżenia.

      Obie fregaty wypuściły rakiety z wyrzutni. Aleks je zignorował, czekając, aż pociski znajdą się w zasięgu działek obrony punktowej, żeby Burza mogła je zniszczyć.

      – No to odpowiedzmy ogniem – rzucił Aleks, a chwilę później Burza zadrżała jak z rozkoszy, wyrzucając cztery własne torpedy.

      Zanim szybko lecące pociski zdążyły się minąć, dwie z nadlatujących torped skręciły szerokim łukiem.

      – Martw się tymi dwiema, które wciąż lecą na nas – zwrócił się do Caspara Aleks, a potem przestał o nich myśleć. Pozostałe dwie lakońskie torpedy wciąż skręcały szerokim łukiem w stronę frachtowca. Fregaty też obróciły się i zaczęły ostry ciąg hamowania, kierując się z powrotem w stronę swego podopiecznego.

      Nie zdołały odciągnąć Burzy ani jej zestrzelić, a wyglądało na to, że ich plan B polega na zniszczeniu frachtowca. Krwawe, ale nie całkiem nieoczekiwane. Aleks zwiększył przyśpieszenie, by jak najszybciej dogonić zwalniający frachtowiec, przechodząc z atakowania celu do bronienia go. Przez chwilę wszystko spadało do centralnego punktu w przestrzeni wyznaczonego przez uszkodzony statek. Burza, osiem torped na szerokich zakrzywionych kursach, dwie fregaty z tyłu. Na konsoli zagrożeń wyglądało to tak, jakby frachtowiec zmienił się w czarną dziurę i jego ciążenie ściągało wszystko, duże i małe, do jego horyzontu zdarzeń. Na swój sposób było to piękne.

      A potem wszyscy strzelali.

      Kierowane przez Caspara działka obrony punktowej w jednej chwili zniszczyły wszystkie cztery lakońskie torpedy, a jedna z rakiet wstrzelonych przez Burzę trafiła w dziób wrogiej fregaty, zmieniając przednie pół okrętu w rozjarzony żużel. Druga fregata odwróciła się, odskoczyła w bok i zestrzeliła ścigające ją torpedy, a potem, kontynuując obrót, posłała pełną burtową salwę z działek obrony punktowej we frachtowiec i zacumowaną do niego kapsułę Bobbie. Frachtowiec został podziurawiony i trysnęły z niego strugi uciekającego powietrza, wyglądające krwiście różowo w czerwonawym świetle Jowisza. A może naprawdę była w nich krew. Przy tylu dziurach zrobionych przez pociski trudno było uwierzyć, że nikt na pokładzie nie został trafiony.

      – Rozwal go – rozkazał Aleks, ale Caspar już mówił:

      – Załatwię skurwysyna.

      Fregata zatrzymała obrót potężnym dmuchnięciem silników manewrowych, a potem włączyła główny napęd. Choć wcześniej tylko zwolniła, teraz niemal skoczyła prosto na zbliżającą się Burzę. Okręty minęły się z dużą prędkością, strzelając ze wszystkich działek.

      Znacznie mniejsza fregata została trafiona równocześnie z sześciu stanowisk Burzy i wydawało się, że przelatując, po prostu rozpadła się na chmurę kawałków, jednak wystrzelone przez nią pociski uderzyły w burtę Burzy.

      Okręt zmienił się nagle w kakofonię alarmów, syren i ostrzeżeń z panelu sterowania.

      – Uszkodzenia! – krzyknął przez zgiełk Aleks.

      Hałas robił się stopniowo coraz cichszy, co znaczyło, że przynajmniej w kokpicie dochodziło do utraty atmosfery. Chwycił hełm umieszczony pod pryczą i go założył, uszczelniając. Zobaczył, że Caspar robi to samo.

      – Uszkodzenia! – krzyknął ponownie, ale w głośniczkach skafandra usłyszał tylko szum statyki. Z frustracji uderzył pięścią w bok hełmu, a potem się odwrócił.

      Caspar wskazywał swoje usta i uszy sygnalizując, że jego radio też nie działało.

      Aleks zaczął przełączać ekrany raportów wyświetlane na jego konsoli i znalazł winnego. Pocisk z działek obrony punktowej przebił węzeł kontrolujący całą łączność w ramach i na zewnątrz statku, a z nieznanego powodu element zapasowy nie podejmował pracy. Może też był zniszczony. Wyglądało na to, że na panelu technicznym błyska bardzo dużo czerwonych kontrolek.

      Z drugiej strony wszystkie przebicia pancerza na Burzy zagoją się, tak jak zawsze, a zespoły naprawcze były już w drodze, by ponownie aktywować pozostałe systemy. Aleks nie miał wątpliwości, że Burza przeżyje.

      Za to frachtowiec mający na pokładzie Bobbie i jej oddział uderzeniowy wirował w przestrzeni, niekontrolowany i bez atmosfery, a przy braku radia nie miał jak się dowiedzieć, czy ktoś na pokładzie jeszcze żył.

      Rozdział siódmy

      Bobbie

      – Kapitanie,

Скачать книгу