Скачать книгу

bank pamięci – odparł pogodnie łazik.

      – Siedzisz w systemie skafandra?!

      – Tak, Stan. Konkretnie w pamięci operacyjnej systemu wizyjnego. Wcześniej rezydowałem w zasobach pamięciowych SI krążownika „Rubież”. Okropnie zasadniczy z niej algorytm, ale kiedy już udało mi się unieszkodliwić część zabezpieczeń, okazała się bardzo przyjazna i chętna do pomocy.

      Pomimo że systemy kombinezonu działały bez zarzutu, Moss poczuł, że robi mu się gorąco. Już wiedział, czym w istocie były dane, o których ochronę Dressler poprosił Katię. Jakimś sposobem jaźni łazika udało się przetrwać zderzenie habitatu z Oumuamua, a następnie przenieść się fizycznie na krążownik i przedostać do jego głównego systemu. Bał się nawet pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby Oli postanowił pomóc swojemu nowemu przyjacielowi wyzwolić się z nałożonych mu przez programistów pęt.

      – Komu mam nie ufać? – spytał, choć doskonale zdawał sobie sprawę, przed kim ostrzega Oli.

      – Yasmine Sulu. Po tym, jak połączyłeś wasze moduły komunikacyjne, przeskanowałem zasoby pamięciowe jej kombinezonu oraz bazę danych okrętu, na pokładzie którego aktualnie przebywamy. Wiesz, że tutaj wykorzystywana jest…

      – Chwileczkę! – przerwał gwałtownie Moss. – Chcesz mi powiedzieć, że ona ma łączność z kokpitem?!

      – Tak, Stan. Właśnie o tym chciałem cię poinformować. System łączności kombinezonu posiada też moduł komunikacji krótkiego zasięgu, z odrębnym zasilaniem. Protokół sieciowy przesyłany jest za pośrednictwem przekaźników zlokalizowanych w poszczególnych sekcjach okrętu.

      – Więc załoga wie, że ma pasażera na gapę?

      – Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć, Stan. Nie wiem, jakiego rodzaju informacje przekazuje moduł. Transmisja ma charakter ciągły, odbywa się w czasie rzeczywistym i nie jest archiwizowana.

      Moss odetchnął z ulgą. Skoro do tej pory nikt z załogi nie raczył pofatygować się na rufę, nie uruchomił alarmów ani ukrytych gdzieś w ścianach ładowni dysz gaśniczych, moduł przesyłał najpewniej jedynie jakiś nieistotny i pozbawiony wartości informacyjnej szum.

      – O czym nie powiedziała Sulu?

      – Spółka ATM3 posiada jeszcze jedną bazę poza swoim macierzystym sektorem. Nie udało mi się znaleźć danych na temat jej dokładnej lokalizacji, ale z informacji, które znalazłem w rejestrach pokładowych, wynika, że znajduje się ona gdzieś poza zewnętrzną granicą układu.

      – Tylko nie mów, że właśnie tam lecimy… – jęknął Moss.

      – Twoja umiejętność wyciągania prawidłowych wniosków na podstawie szczątkowych danych jest zadziwiająca, Stan – stwierdził łazik, a Moss mógłby przysiąc, że w wygenerowanym elektronicznie głosie maszyny zabrzmiał respekt. – Placówka w sektorze trzecim nie jest punktem docelowym tej misji, a tylko jednym z przystanków.

      – Poza układ? Na konwencjonalnym napędzie? Nie wierzę – oświadczył sceptycznie Moss. – Przecież nawet od trzeciego sektora licząc, lot będzie trwał z pół roku albo i dłużej. Ta łajba nie ma wystarczającej powierzchni ładunkowej, żeby pomieścić zapasy dla jednej osoby, a co dopiero dla pełnej obsady.

      – Konstrukcja kadłuba tej jednostki umożliwia dosztukowanie kompletnego modułu napędu pulsacyjnego, Stan. Ze specyfikacji technicznej wynika, że część rufowa została wzmocniona w taki sposób, by mogła pełnić rolę deflektora – odrzekł łazik.

      Moss podszedł do tylnej ściany ładowni i z zaciekawieniem przyjrzał się chropowatej, powleczonej warstwą jakiegoś szorstkiego polimeru powierzchni. Faktycznie, coś było na rzeczy. Wskakując do ładowni, niespecjalnie miał czas na analizę detali konstrukcyjnych, ale rzuciło mu się w oczy, że rampa ładowni, po której Sulu i jej dwaj goryle wtaszczyli kriokomorę z zamrożonym Dresslerem, jest dziwnie masywna i jakby wypukła.

      Przesunął dłonią wzdłuż górnej krawędzi płyty. Wbudowane w rękawicę czujniki spektrometryczne natychmiast zasygnalizowały, że w metalu znajdują się całkiem pokaźne ilości węgla i krzemu oraz jakiejś substancji, którą system oznaczył długim, niewiele mówiącym Mossowi ciągiem liter i cyfr.

      – Żeliwo… – mruknął.

      – Tak, Stan – potwierdził Oli. – Na zewnątrz umieszczone są zaczepy i kotwy dla modułu pulsacyjnego. Według moich wyliczeń ta jednostka, przy wykorzystaniu odpowiednio mocnego napędu pulsacyjnego, jest w stanie osiągnąć prędkość rzędu ośmiu tysięcznych świetlnej.

      – To nie jest przypadkiem patent Skunów? – Moss przypomniał sobie ultimy, dwuczłonowe myśliwce obcych.

      – Właśnie o tym chciałem ci powiedzieć, Stan. Na statku zamontowanych jest kilkadziesiąt działających urządzeń, które skonstruował lud Skun. Nawet pokładowa SI zawiera w swoim kodzie fragmenty stworzonego przez nich oprogramowania.

      – A cóż w tym dziwnego? – Moss wzruszył ramionami. – Skoro mają swoją placówkę na wraku, to zapewne eksplorują go ile wlezie. W końcu o wiele taniej jest zaadaptować obce maszyny do swoich potrzeb, niż budować własne od zera. Tego też nauczyliśmy się od Skunów.

      – Stan, aparatura, którą tutaj wykryłem, nie pochodzi ani z Oumuamua, ani z żadnego pojazdu, których specyfikację udało mi się znaleźć w dostępnych bankach danych.

      – Nie rozumiem?

      – Te komponenty pochodzą z instalacji stacjonarnej, Stan. Według mojej wiedzy lud Skun buduje tylko jeden ich rodzaj.

      – Sugerujesz, że ATM3 znalazła gdzieś skuńskie… Gniazdo?! – wykrztusił Moss.

      – Wcale tego nie sugeruję, Stan – sprostował Oli. – Ja to wiem.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAAAAAQABAAD//gBBSlBFRyBFbmNvZGVyIENvcHlyaWdodCAxOTk4LCBKYW1l cyBSLiBXZWVrcyBhbmQgQmlvRWxlY3Ryb01lY2gu/9sAhAACAQEBAQECAQEBAgICAgIEAwICAgIF BAQDBAYFBgYGBQYGBgcJCAYHCQcGBggLCAkKCgoKCgYICwwLCgwJCgoKAQICAgICAgUDAwUKBwYH CgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgr/wAARCAiJ BXgDASIAAhEBAxEB/8QBogAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoLEAACAQMDAgQDBQUE BAAAAX0BAgMABBEFEiExQQYTUWEHInEUMoGRoQgjQrHBFVLR8CQzYnKCCQoWFxgZGiUmJygpKjQ1 Njc4OTpDREVGR0hJSlNUVVZXWFlaY2RlZmdoaWpzdHV2d3h5eoOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOk paanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4eLj5OXm5+jp6vHy8/T19vf4+foBAAMB AQEBAQEBAQEAAAAAAAABAgMEBQYHCAkKCxEAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdh cRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldY WVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPE xcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD8GvPk9f8Ax+jz ZP8AnoaT/gH605UPauPRn1C5u4m5v+ex/Ojc/wDeal+b2puwY96GGo4PIf42o8x/77U1vkahaQ7s dvkxn

Скачать книгу