ТОП просматриваемых книг сайта:
Wybór Crossa. Sylvia Day
Читать онлайн.Название Wybór Crossa
Год выпуска 0
isbn 9788381395656
Автор произведения Sylvia Day
Жанр Эротика, Секс
Издательство PDW
– Jeszcze stąd nie wyszłam – powiedziała cicho, poprawiając mi krawat – a już za tobą tęsknię.
– Nie odchodź.
– Gdybym miała po prostu zaszyć się gdzieś z Carym, zrobiłabym to tutaj, w domu, a nie w San Diego.
Spojrzała mi w oczy.
– Ale on jest przejęty ciążą Tatiany. A poza tym muszę spędzić trochę czasu z tatą. Właśnie teraz.
– Czy powinnaś mi coś powiedzieć?
– Nie. Kiedy z nim rozmawiałam, odniosłam wrażenie, że wszystko z nim w porządku. Myślę jednak, że powinnam z nim trochę pobyć, zanim wyjdę za mąż. On myśli, że poznaliśmy się niedawno.
– I nie możemy zapomnieć o Klinie.
Wiedziałem, że nie należy tego mówić, ale nie mogłem się powstrzymać.
Zacisnęła szczęki. Powróciła do rozpinania mojej marynarki.
– Wkrótce odlatuję. Nie chcę się znowu kłócić.
Chwyciłem jej dłonie.
– Spójrz na mnie, Evo.
Patrząc w jej chmurne oczy, poczułem, że w mojej piersi coś się przemieszcza, powoli przewraca do góry nogami. Eva wciąż się na mnie gniewa. A ja nie mogę tego znieść.
– Nadal nie pojmujesz, co ze mną wyprawiasz. Jak bardzo za tobą szaleję.
– Oszczędź mi tych zapewnień. Nie powinieneś w taki sposób mówić o Corinne.
– Chyba nie. Ale ty wspomniałaś tego ranka o Klinie, bo niepokoisz się tym, że się spotkacie.
– Wcale się nie niepokoję!
– Aniołku. – Spojrzałem na nią wyrozumiale. – Niepokoisz się. Nie spodziewam się, że pójdziesz z nim do łóżka, ale myślę, że obawiasz się przekroczenia granicy, której przekraczać nie powinnaś. Chciałaś mnie sprowokować do silnej reakcji, więc postąpiłaś niedelikatnie i doczekałaś się jej. Chciałaś się przekonać, jak to zniosę. Zobaczyć, czy myśl o tobie i o nim wyprowadzi mnie z równowagi.
– Do niczego nie dojdzie, Gideonie – powiedziała, ściskając moje ramię.
– Ja się nie wykręcam – odparłem, musnąwszy palcami jej policzek. – Zraniłem cię, więc przepraszam.
– Ja także przepraszam. Starałam się uniknąć wszelkich problemów, a i tak je spowodowałam.
Wiedziałem, że przykro jej z powodu naszej porannej kłótni. Poznałem to po sposobie, w jaki na mnie patrzyła.
– Wciąż się uczymy. Jeszcze nie raz zdarzą się nam nieporozumienia. Po prostu musisz mi ufać, aniołku.
– Ufam ci, Gideonie. Dlatego wciąż jesteśmy razem. Ale pozostaje faktem, że zraniłeś mnie… celowo… – Pokręciła głową, a ja nie mogłem zrozumieć, dlaczego to, co powiedziałem, tak ją gryzie. – Miałeś być dla mnie kimś, kto nigdy nie skrzywdzi mnie celowo.
Mówiąc, że zachwiałem jej wiarą we mnie, zadała mi bolesny cios. Zniosłem to. Potem będę się przed nią tłumaczyć jak nigdy przedtem. Wyjaśnię wszystko, będę mówił całymi godzinami, spiszę przysięgę własną krwią… jeśli tylko dzięki temu znów mi zaufa.
– Istnieje różnica między celowością a złymi intencjami, prawda? – Ująłem jej twarz w dłonie. – Obiecuję, że nigdy nie powiem ci nic przykrego tylko po to, by cię zranić. Nie rozumiesz, że po prostu ja także jestem wrażliwy? Ty także mnie ranisz.
Jej twarz złagodniała i Eva stała się jeszcze bardziej zachwycająca.
– Nie powinnam…
– Ja także. Musisz mi wybaczyć.
Cofnęła się.
– Nie znoszę, jak mówisz do mnie tym tonem.
Wiedziony instynktem samozachowawczym, powściągnąłem uśmiech.
– Ale sprawiam, że jesteś wilgotna.
Eva spiorunowała mnie wzrokiem, podeszła do okna i przystanęła w tym samym miejscu, które zająłem tego ranka. Sczesane w koński ogon włosy uwydatniały jej urodę i nie pozwalały ukryć emocji. Na jej policzki wypłynął gorący rumieniec.
Czy wiedziała, jak często zdarza mi się marzyć, że ją pochwycę, gdy jest taka rozogniona? Nie by ją skrępować lub więzić, lecz po to, by zachować tę wibrującą w niej energię, tę żądzę życia, której ja nigdy w sobie nie miałem. Ona ofiarowała mi ją, oddając mi się całkowicie i bez reszty.
– Nie próbuj mnie zniewolić seksem, Gideonie – powiedziała, zwrócona do mnie plecami.
– Wcale nie chcę cię zniewalać.
– Manipulujesz mną. Robisz takie rzeczy… mówisz takie słowa… żeby wywołać u mnie pożądaną reakcję.
Na myśl o tym, jak całowała się z Kline’em, skrzyżowałem ramiona na piersi.
– Ty także. Właśnie o tym rozmawialiśmy.
Zwróciła się ku mnie twarzą.
– Mnie wolno. Jestem kobietą.
– Ach. – Uśmiechnąłem się. – Wiedziałem.
– Jesteś dla mnie kompletną zagadką. – Westchnęła. Widziałem, że nie pozbyła się urazy. – Ale ty mnie przejrzałeś. Wiesz, jaki guzik i kiedy nacisnąć.
– Jeśli dotychczas nie zrozumiałaś, że większą część każdego dnia spędzam na tym, by cię rozgryźć, to znaczy, że mnie nie słuchasz. Przemyśl to sobie, podczas gdy ja będę na spotkaniu, a potem pożegnamy się w zgodzie.
Przyglądała mi się, gdy siadałem w fotelu. Poprawiłem zagłówek i zdałem sobie sprawę z tego, że Eva wciąż się we mnie wpatruje. Lubiła na mnie patrzeć. Jej łakome spojrzenie sprawiało, że nabierałem o sobie dobrego mniemania. Gdy jednak z podobnym zainteresowaniem przyglądały mi się inne kobiety, przyjmowałem postawę obronną. Dzięki Evie czułem się kochany w niezagrażający mi sposób.
– Gdy patrzę, jak się szykujesz do pracy, zawsze odczuwam podniecenie – odezwała się. Jej zmysłowy głos nie pozwolił mi skupić się na czekającym mnie spotkaniu. – Wyglądasz cholernie seksownie – wyjaśniła.
– Bądź grzeczna przez kwadrans, aniołku – powiedziałem z lekką drwiną.
– Co to za przyjemność być grzeczną? Zresztą lubisz, jak jestem niedobrą dziewczynką.
Święte słowa.
– Piętnaście minut – powtórzyłem.
Zważywszy na to, że zaplanowałem spotkanie niemal na godzinę, było to wielkie ustępstwo z mojej strony.
– Bierz się do pracy. – Eva stanęła obok fotela i pochyliwszy się, jak pin-up girl[3], wydyszała mi do ucha: – Znajdę sobie jakieś zajęcie, podczas gdy ty będziesz obracał milionami, wydając dyspozycje przez telefon.
Mój ptak natychmiast stwardniał boleśnie. Coś podobnego powiedziała, gdy zaczęliśmy się spotykać, i wtedy rozmyślałem o tym przez długie tygodnie.
Pokpiłem sprawę. Powinienem zaproponować, by została. Zresztą i tak by odmówiła. Teraz przyjdzie mi za to zapłacić. Poznałem to po sposobie, w jaki przedefilowała obok biurka, kusząco kołysząc biodrami, oraz po jej zawziętym spojrzeniu,