Скачать книгу

      – A jednak Śmiały! – zawołał.

      WŁADYSŁAW I HERMAN

      Lelum polelum

      Tego dnia mama wróciła z pracy i, nie witając się z nikim, poszła do kuchni, gdzie zaczęła walić garnkami w zlewie. To był znak, że jest naprawdę wściekła.

      – Co się stało? – spytał tata. – Spotkała cię jakaś przykrość?

      – Wyobraź sobie, że nie wiadomo, kto rządzi u nas w biurze! – odparła mama. – Dyrektor Majkowski czy kierownik Piekutko. Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, żeby podwładny tak zadzierał nosa! Czasem mam wrażenie, że dyrektor zwyczajnie się go boi!

      – Za Władysława Hermana też tak było – wtrącił się dziadek. – Formalnie krajem rządził książę, ale tak naprawdę we wszystkim słuchał się swojego wojewody Sieciecha.

      – Może ten Sieciech miał na niego jakiegoś haka? – zasugerował tata.

      – Ba! Żeby to jednego! – zaśmiał się dziadek. – To on stał za buntem możnych, którzy wygnali z kraju Bolesława Szczodrego i osadzili na tronie jego brata, mimo że prawowitym następcą króla był jego syn Mieszko. Młodzieniec został podstępnie otruty i wszystko wskazuje na to, że tej zbrodni dokonano właśnie na polecenie wojewody Sieciecha.

      – Cóż za okrutny człowiek! – oburzyła się mama, która dzięki dziadkowi zapomniała o przykrościach w pracy.

      – Okrutny i ambitny – przyznał dziadek. – Marzyła mu się godność książęca, a trzeba przyznać, że w tych planach wspomagał go nie byle jaki sprzymierzeniec, bo żona Władysława Hermana, księżna Judyta Maria Szwabska.

      – Małżonka księcia?! – zdziwił się dla odmiany tata.

      – Wszystko wskazuje na to, że była kochanką Sieciecha – wyjaśnił dziadek.

      – Nieprawdopodobne! – zawołała mama. – Toż to historia zupełnie jak z dramatów Szekspira! Zdrada, trucizna, wiarołomna kobieta… Autor Makbeta lepiej by tego nie wymyślił!

      – Za to ja czegoś nie rozumiem – wtrąciłem. – Skoro Bolesław Szczodry…

      – Śmiały! – poprawił mnie tata.

      – Niech ci będzie. Skoro Bolesław Śmiały był królem, to dlaczego jego brat używał tytułu księcia?

      – O widzisz! – zawołał dziadek. – I tu jak na dłoni widać, jakim człowiekiem był Władysław Herman. Uległym, gnuśnym, po prostu lelum polelum! Pierwszą rzeczą, jaką zrobił po objęciu władzy, było zrzeczenie się praw do korony królewskiej!

      – Ale dlaczego to zrobił?! – spytał wstrząśnięty tata.

      – Bo nie miał ambicji! Bał się nie tylko własnej żony i swojego wojewody, ale także cesarza!

      Tata pokręcił głową.

      – Bolesław Śmiały nigdy by tak nie postąpił!

      – Przede wszystkim nie pozwoliłby na to, żeby w jego królestwie panoszył się ktoś taki jak Sieciech – wydął wargi dziadek. – A tymczasem w państwie Władysława Hermana wszechwładny wojewoda bił własną monetę! Jego przeciwnicy byli usuwani z urzędów, skazywani na wygnanie lub sprzedawani w niewolę, wielu udało się na emigrację.

      – To tak jak u nas w biurze – westchnęła mama. – Basia z księgowości sama złożyła wypowiedzenie…

      – Nie martw się. W końcu ktoś postawi się temu Piekutce – pocieszył ją dziadek. – Sieciech też znalazł swoich pogromców. Możni rycerze ze Śląska porwali z klasztoru Zbigniewa, pierworodnego syna Władysława Hermana.

      – Co za historia! – westchnęła mama. – Jakie zwroty akcji! To przecież wymarzony scenariusz na film!

      – A żebyś wiedziała – zgodził się dziadek. – W dobrym filmie nie może zabraknąć bijatyk, a tych było pod dostatkiem. Po przegranej bitwie nad Gopłem Zbigniew ukrył się w Kruszwicy, gdzie obległ go wypuszczony z węgierskiej niewoli Sieciech!

      – Ten facet był nie do zdarcia! – pokręcił głową tata. – Istny Terminator!

      – A jednak jego czas zbliżał się ku końcowi – odparł dziadek. – Pod naciskiem możnych i Kościoła Władysław Herman ugiął się i zdecydował podzielić państwo. Starszy z synów, Zbigniew, otrzymał we władanie Wielkopolskę, Kujawy, ziemię sieradzką i łęczycką, a młodszy, Bolesław, ziemię lubuską, Małopolskę i Śląsk. Sobie stary książę zostawił Mazowsze.

      – I to był koniec Sieciecha! – zawołał z satysfakcją tata.

      – Jeszcze nie – uśmiechnął się dziadek. – Nadal szarogęsił się w Polsce, aż wreszcie w roku 1099 doszło do ostatecznego starcia w bitwie pod Żarnowcem nad Pilicą. Z jednej strony stanęły oddziały Zbigniewa i Bolesława, a z drugiej Sieciecha i Władysława Hermana. Zjednoczeni bracia wygrali bitwę, a ojciec uroczyście przyrzekł odsunąć Sieciecha od władzy.

      – Wreszcie zapanował pokój? – spytała z nadzieją mama. – Powiedz, że tak!

      – Otóż nie! – dziadek najwyraźniej doskonale się bawił. – Wyobraźcie sobie, że Sieciech ukrył się w swoim grodzie i tam zbierał siły. Gdy obaj bracia zamknęli go w oblężeniu, z pomocą przyszedł mu… Władysław Herman!

      – Niemożliwe! – zawołał tata.

      – A jednak. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak chwiejnym człowiekiem był brat Bolesława Śmiałego i jak bardzo uzależnił się od swojego wojewody. Na szczęście były to ostatnie podrygi Sieciecha. W roku 1101 został wygnany z kraju, a Zbigniew i Bolesław przejęli władzę z rąk nieudolnego ojca.

      W tej samej chwili zadzwonił telefon. Mama podniosła słuchawkę i w miarę jak docierało do niej to, co słyszy, coraz szerzej otwierała usta. Potem zaczerpnęła powietrza i wydała dziki okrzyk radości.

      – Co się stało? Wygrałaś na loterii? – spytał zdziwiony tata.

      A mama na to:

      – Dzwoniła Basia z księgowości! Dyrektor Majkowski i kierownik Piekutko wylecieli z roboty!

      BOLESŁAW III KRZYWOUSTY

      Braterska miłość

      Gdy

Скачать книгу