Скачать книгу

Tak się jej wydawało. Ta sekunda dzieląca czas od „tak” do momentu, gdy wargi Diamonda zetknęły się z jej wargami, zdawała się trwać wieczność. Aż nią wzdrygnęło, gdy w końcu poczuła dotyk na ustach.

      – W porządku? – wymruczał Diamond.

      Gdyby mogła powiedzieć mu coś i jednocześnie nie powiedzieć tego, co tłukło się w jej głowie, wyrazić gorącą prośbę, żeby nie zważał na nią i robił, co uważa za słuszne, i żeby oddał się pragnieniu i po prostu TO zrobił, nie trzęsąc się nad nią jak nad jajkiem...

      Ale nie mogła. Nie potrafiła wydobyć z siebie ani jednego słowa.

      – To tylko seks – powiedział. – Pamiętaj, zwykły seks. Przyjemność. Rozumiesz?

      – Tak. – Kiwnęła lekko głową, ale nadal nie miała odwagi otworzyć oczu. Przyjmowała biernie pieszczoty Diamonda, myśląc, że to najmilsze pocałunki, jakie mogła sobie wyśnić.

      – Zabezpieczasz się? Sorry, nie było pytania. – W jej wilgotne usta uderzyło ciepełko jego oddechu. – Mam prezerwatywy, nie musisz się martwić, jasne? Chodź tu. – Pociągnął ją za sobą, ale szybko zmienił plan. Kazał jej usiąść i otworzyć oczy. – Krótka ankieta.

      – Dawaj. – Zęby Julii lekko uderzyły o siebie.

      – Najpierw zdejmę koszulkę. – Rzucił ją gdzieś za łóżko i wypiął pierś.

      – Jesteś wspaniale umięśniony.

      – Cieszy mnie twoja opinia. Teraz reszta. – Wstał, żeby zsunąć spodnie razem z bielutkimi jak śnieg bokserkami. – Widziałaś kiedykolwiek nagiego faceta?

      – Oczywiście, że tak. – Julia wzięła głęboki wdech, próbując opanować chęć natychmiastowej ucieczki. TEN organ wyglądał nieludzko i gdy pomyślała, że TO wielkie coś ma znaleźć się w niej, perspektywa rozdziewiczenia głowicą dopochwowego USG lub wziernikiem zdała się sensowniejsza. A na pewno łatwiejsza do przetrwania.

      – Na żywo też?

      – Na żywo? – Popatrzyła w górę.

      – Tak, na żywo. Okej, nie musisz odpowiadać. Wyglądasz jak Czerwony Kapturek, który właśnie spotkał wilka. – Diamond usiadł tuż przy niej i machnął głową. – Teraz ty.

      – Co ja?

      – Zgadnij – mruknął. Wyciągnął ręce, rozplątał węzeł paska szlafroka i rozchylił jego poły.

      W trakcie tych czynności Julia ani drgnęła. Patrzyła tylko na niego coraz szerzej otwartymi oczami.

      – Jesteś piękna. Bardzo. A ja mam na ciebie ochotę. Ogromną. Ale... – lekko przechylił głowę – ...jeszcze jest czas powiedzieć „nie”. Może to nie szczyt romantyzmu, lecz nie o to nam chodzi, prawda? Postaram się załatwić twój problem szybko, sprawnie i tak, żebyś mogła mile wspominać swój pierwszy raz.

      – Ja... – bąknęła, błądząc wzrokiem to na twarz Diamonda, to na jego penisa.

      – Nie bój się, on nie gryzie. – Wziął dłoń Julii i delikatnie położył ją na tym, co tak bardzo ją frapowało. – Czujesz? Jest miły w dotyku. Jedwabisty. – Wyszczerzył zęby, myśląc, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się pieprzyć tylu farmazonów przed pieprzeniem właściwym. Ale fakt, ostatni raz miał do czynienia z dziewicą jeszcze za czasów nauki w koledżu, a już z białą dziewicą? Nigdy takiej nie zaliczył. – I jak?

      – Diamond, ja przepraszam, ale...

      – Nie? Tak? – Przymrużył powieki, nie pozwalając Julii zabrać ręki.

      – Będzie bolało?

      – Nie wiem.

      – Musisz być taki... – Zamilkła, czując, jak wzbierają w niej kolejne słowa i pytania.

      – Jaki?

      – Obcesowy? Szczery do bólu?

      – Mam skłamać?

      – Czasami chyba warto? – Odważyła się wreszcie ostrożnie ruszyć palcami. – Boję się. Po prostu.

      – Ale nadal mówisz tak?

      – Tak.

      – Ufasz mi?

      – Tak.

      – Czyli się nie boisz. Zaufanie to dowód odwagi. – Puścił jej rękę, kazał wstać, sam też stanął przed nią i mocno przytulił. – Będzie dobrze. Jesteś ze mną. – Odsunął się, by zdjąć z niej płaszcz kąpielowy. Wprawnie pozbawił ją biustonosza i spojrzał z niekłamanym zachwytem na drżącą z przejęcia dziewczynę. – Piękna jesteś. Teraz już nie mógłbym się tobie oprzeć, moja śliczna panno Juliette.

      Wziął ją na ręce, by prawie od razu ułożyć na łóżku. Zawisł nad nią i przez chwilę patrzył na rozchylone usta, spierzchnięte od szybkiego oddechu, na policzki wypełnione krwią i na oczy rozszerzone pragnieniem.

      – Mogę? – Wyciągnęła dłoń, by dotknąć policzka pokrytego zupełnie niewidocznym, lecz wyczuwalnym zarostem. Przesunęła ją po tylnej części czaszki, przyciągnęła głowę Diamonda, żeby ich usta mogły zetknąć się w pocałunku. Był lekki niczym muśnięcie piórkiem, bez żadnego pośpiechu i wsadzania języka do gardła. Delikatny, romantyczny pocałunek, wypełniający serce czułością i bezgranicznym poczuciem bezpieczeństwa. „Boże, jak on na mnie patrzy” – pomyślała, widząc w spojrzeniu mężczyzny tyle żądzy, że nawet taka ignorantka, jaką się czuła w intymnej materii, była w stanie ją dostrzec. – Czy... – Ucięła, zaskoczona chrapliwością swojego głosu.

      – Powiedz.

      – Chciałabym, żebyś zapomniał o tym, że to mój pierwszy raz. – Zdobyła się na odwagę. – Bądź sobą. Nie skupiaj się na mnie.

      „Rzecz w tym, maleńka, że zawsze się na was skupiam. To właśnie cały ja” – natychmiast jej odpowiedział, lecz ta prawda musiała zostać wyłącznie dla niego. Zrozumiał już wcześniej, że Julia w całości oddała mu inicjatywę. Skoro tego oczekiwała, nie mógł jej zawieść. Jego usta spadły na jej rozchylone wargi, język wepchnął się głęboko i gwałtownie, a ręka przywarła do biodra Julii, by mocniej ją przywieść do siebie. Usłyszał jęk dziewczyny, prowokujący do jeszcze zachłanniejszego pocałunku; prawie czuł, jak jej serce tłucze się w klatce piersiowej, choć to mogło być jego serce. Złapał za jędrny kobiecy pośladek i mocno go ścisnął. Szybko spełniając prośbę kochanki, żeby skupić się na sobie samym, stracił większość kontroli, zwłaszcza gdy Julia zaczęła nieśmiało odwzajemniać jego pieszczoty, przywierać biodrami do jego bioder i ocierać kroczem o jego twardą jak kamień męskość.

      – Ależ na mnie działasz... – mruknął, czując falę przyjemności, biegnącą wzdłuż kręgosłupa. Po omacku odnalazł brzeg bielizny Julii i zdjął jej figi, rejestrując, że mu w tym pomogła.

      Ach, jak bardzo go pragnęła! Nie zdawał sobie sprawy, że tę śliczną jasnowłosą dziewczynę trawi prawdziwy ogień. Chciwie przyjmowała jego usta, dominujące i rozpalone, błądzące nie tylko po jej wargach, lecz po szyi i aksamitnej skórze dekoltu. Gdy zanurzył twarz między jej piersiami, a później zagryzł wydatną brodawkę piersi, myślała, że jeszcze chwila i straci przytomność z rozkoszy. Ciarki przechodziły po całym jej ciele, stawiając na baczność każdy, nawet najmniejszy włosek.

      – Jesteś piękny – wyszeptała, kiedy na chwilę uniósł się na przedramieniu. – Są jak wyrzeźbione... – Sunęła opuszkami po twardych, połyskujących od potu mięśniach piersiowych. Obrysowała palcem jeden, potem drugi i z zachwytem spostrzegła, że każdy jej ruch wywołuje

Скачать книгу