Скачать книгу

000030000.jpg"/>

      Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

      Redakcja: Dawid Wiktorski

      Redaktor prowadzący: Małgorzata Burakiewicz

      Redakcja techniczna: Anna Sawicka-Banaszkiewicz

      Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

      Korekta: Anna Sawicka-Banaszkiewicz

      Zdjęcia wykorzystane na okładce

      © Lario Tus/Shutterstock

      © Denis Belitsky/Shutterstock

      © Nik Keevil/Arcangel Images

      Ta książka jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do realnych osób i zdarzeń jest niezamierzone i całkowicie przypadkowe.

      © by Joanna Opiat-Bojarska

      © for this edition by MUZA SA, Warszawa 2019

      ISBN 978-83-287-1269-0

      Warszawskie Wydawnictwo Literackie

      MUZA SA

      Wydanie I

      Warszawa 2019

      WYSTĘPUJĄ

      ANDRZEJ „ENDRIU” ŚMIECHOWSKI – dobry mąż, przyjaciel i człowiek, funkcjonariusz wydziału kryminalnego.

      HONORATA „HONIA” MARCHWIŃSKA – samotna matka i przede wszystkim policjantka wydziału kryminalnego, zwykle pomocna i optymistyczna, czasem miewająca problemy z alkoholem.

      MICHAŁ IWAŃSKI i MACIEJ BARCZAK – młodzi policjanci z nowego, gorszego pokolenia. Mają ten sam kolor włosów, to samo miejsce służby w wydziale kryminalnym i ten sam problem po spotkaniu w lesie z Honoratą i Endriu.

      PAWEŁ „DRIVER” DOBROGOWSKI – funkcjonariusz Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Uzależniony od bólu i szybkiej jazdy. Posiadacz sporej listy kobiet chętnych na seks, ojciec Wiktora i były mąż Elki.

      PAULINA „PAULA” STOPAREK – kiedyś fuck friend Drivera, dziś przyjaciółka dziennikarki Kingi Pomorskiej.

      ZOFIA MAZUR – właściwa kobieta na właściwym miejscu, a przynajmniej tak lubi o sobie myśleć. Jako zastępca naczelnika Biura Spraw Wewnętrznych Policji trzęsie nie tylko biurem, ale właściwie całą poznańską psiarnią. Nie potrafi gotować, dlatego przyjaźni się z dziennikarzem lokalnej gazety, Dawidem Sarnowskim. A może nie tylko dlatego?

      KAROL ŚLEDŹ – w genach odziedziczył miłość do rybek. Nie ma szczęścia do kobiet, ale dzięki temu całą pierwotną energię może skupić na obronie swojego fotela naczelnika BSWP.

      TOMASZ KARDASZ – sensem jego życia jest czyszczenie struktur policyjnych z czarnych owiec. Nałogowo ogląda głupie filmiki, także na służbie. Ma przyjrzeć się sprawie Podolskiego i Mańczaka, którzy mogli przyczynić się do śmierci zatrzymanego na komisariacie.

      HUBERT „HUBI” TOBISZOWSKI – w Narkotykach robi od zawsze, czyli zbyt długo. Właśnie próbuje się wypisać z firmy. Wierny jak pies swojej kochance o imieniu Depresja i przyjacielowi Mikołajowi „Mikiemu” Sobczakowi.

      GRZEGORZ KRUK – przedsiębiorca o wyglądzie cherubinka. Zdystansowany i umiarkowanie zrozpaczony po zniknięciu swojej ciężarnej żony Barbary. Wyznawca teorii, że im głośniej mówisz o swojej nowej miłości, tym będzie ona prawdziwsza.

      IGOR „NOWY” KRAJEWSKI – wielki nieobecny, numer jeden na rynku narkotykowym, wysługujący się między innymi Czarnym i Cyganem. Pierwszy odpowiada za kontakt z ćpunami, drugi – z psami.

      ♦ ♦ ♦

      Widelec napotkał opór. Przycisnęła go jeszcze mocniej. Najpierw usłyszała trzask pękającej polewy czekoladowej, a później odgłos otwieranych drzwi.

      Zdziwiło ją to, ponieważ o tej godzinie Ptasie Radio powinno być puste.

      Starannie wybrała miejsce spotkania. Zadbała o każdy szczegół. Kawiarnia z dala od centrum. Wygodne krzesła. Niezbyt duże stoliki. Dobra kawa i smaczne desery.

      Jej rozmówca chciał spotkać się na neutralnym gruncie. Zapewniła mu taki. Chciał, żeby pozostał między nimi dystans? Nie zamierzała go zmniejszać. Wiedziała, że osiągnie swój cel tylko wtedy, gdy wszystko zaplanuje w taki sposób, żeby dać mu złudne wrażenie, że to on kontroluje sytuację.

      Przez telefon wyczuła, że wykorzysta każde jej potknięcie, by się wycofać, ale przyszedł, uścisnął jej dłoń, usiadł, przestudiował menu, zamówił kawę i ciasto, a później zaczął się rozglądać.

      Po omówieniu kilku neutralnych tematów i otrzymaniu zamówienia złapała ochoczo za widelec i wbiła go w brownie. Kątem oka zauważyła, że w otwartych drzwiach pojawił się mężczyzna. Nie wszedł jednak do środka. Wycofał się.

      Pierwszy kawałek ciasta został oderwany. Podobnie jak jej rozmówca, na co dzień stanowiący sprawnie działające ogniwo pewnego łańcucha.

      – Cieszę się, że zgodziłeś się na spotkanie.

      – Spotkanie?

      – Na wywiad – poprawiła się. – Dziękuję.

      – Podziękujesz, jak skończę – burknął, ale na jego twarzy pojawił się ledwo zauważalny uśmiech.

      Poruszała się po omacku. Dopiero uczyła się go odczytywać. Był inny niż wszyscy jej dotychczasowi rozmówcy. Mroził spojrzeniem, a twarz miał pozbawioną mimiki.

      – Jabłecznik to twoje ulubione ciasto? – Wskazała na zamówiony przez niego dodatek do kawy.

      – Nie trać czasu. To najcenniejsza wartość w życiu człowieka. Myślałem, że to wiecie.

      – Wiemy?

      – Wy, ludzie mediów.

      Skoro nie potrzebował gry wstępnej, przeszła do konkretów. Zerknęła kontrolnie na listę tematów, które chciała poruszyć, i włączyła dyktafon.

      – Jak to się stało, że…

      Drzwi znowu się otworzyły. Tym razem mężczyzna wszedł. Czapka z daszkiem zasłaniała mu większość twarzy, ze zdecydowanych ruchów wywnioskowała, że musiał tu być stałym bywalcem. Zamknął drzwi i zamiast rozejrzeć się w poszukiwaniu miejsca, ruszył przed siebie.

      Celowo usiadła tak, by móc obserwować cały lokal. Wiedziała, że rozmówca usiądzie naprzeciwko niej. Chciała, żeby skupił się na rozmowie, a nie kontrolowaniu tego, co działo się w pomieszczeniu.

      Był jednak czujny. Od razu zauważył, że coś przykuło jej spojrzenie. Odwrócił głowę w kierunku drzwi.

      – Jak to się stało, że trafiłeś do Biura Spraw Wewnętrznych Policji?

      Powinien ze skupieniem czekać na pytania i dawać cięte riposty, a nie rozglądać się na boki. Widziała jego profil i mogłaby przysiąc, że już zaczął się obracać w jej stronę, ale wtedy to usłyszała.

      Głuchy i niski dźwięk. Jakby coś pękło. Pękło i leciało przed siebie, rozcinając powietrze.

      Zidentyfikowała odgłos błyskawicznie. Strzał. To był strzał.

      Poczuła coś ciepłego na twarzy. Rzuciła się pod stół. Nie było to najbezpieczniejsze schronienie, ale dobrze wiedziała, że w takich sytuacjach liczy się czas reakcji.

      Nasłuchiwała.

      Trzasnęły drzwi. Wzięła trzy głębokie wdechy i otworzyła oczy. Jej rozmówca leżał na podłodze.

      – Hej? – Szarpnęła go za nogę.

      Nie zareagował. Doczołgała się do jego głowy.

      – Paweł!!! Paweł, kurwa mać, odezwij się! Odezwij się do mnie!!!

      Starała się nie zauważać płynącej krwi. Wyjęła komórkę, wybrała numer, włączyła tryb głośnomówiący i odłożyła

Скачать книгу