Скачать книгу

roku spotykałyśmy się z Daveyem częściej, ale przez ostatni tydzień prawie go nie widywałam.

      – Zajmowałem się tym podczas przerwy. Teraz mogę spokojnie zjeść obiad. Pani Barnaby kazała mi się angażować w życie szkoły: chodzić na mecze i spotykać ze znajomymi. Muszę być bardziej przystosowany społecznie.

      Pani Barnaby, pedagog szkolna, zwykle kilka razy do roku musiała hamować ambicje Daveya i kierować go na właściwe tory.

      – Trisha nie może – oznajmiła Riley z wyrzutem.

      Davey otworzył szeroko oczy ze zdumienia.

      – Co takiego? Chyba żartujesz! Przecież futbol jest w tym mieście jak religia! To nasz bóg, Trisha. Nie wiesz o tym? A Rock to prawdziwy heros. Każdy z nas powinien pójść mu się pokłonić.

      Tym razem ja się zaśmiałam, dobrze wiedząc, że żartuje. Kiedy Davey zaczynał kpić z otaczającego nas świata, zwykle tak się zagalopowywał, że nie dało się zachować powagi.

      – Strasznie mi przykro, że nie mogę stawić się przed jego ołtarzem, ale muszę zostać w domu z Kritem.

      Davey zamachał gwałtownie rękami, jakby w ogóle nie przyjmował do wiadomości odmowy.

      – Maestro Krit! Zabierz go ze sobą. I jego kumpla też. Turkusa, prawda?

      – On ma na imię Green – odparłam ze śmiechem.

      – A, no tak. Młody pan Green, człowiek o najoryginalniejszym imieniu na świecie, oczywiście nie licząc Krita. Przyprowadź ich obu ze sobą! Obejrzymy, jak nasz heros miażdży przeciwników i będziemy wiwatować, jakby naprawdę nas to interesowało.

      Wyjście z Kritem na mecz wydało mi się dobrym pomysłem. Fandora będzie zachwycona, że ma nas z głowy. Może nawet doceni, że zabieram Krita do ludzi. Warto mieć w niej sojusznika choćby na jakiś czas, dopóki nie wygoją mi się żebra.

      – No dobra, skoro tak mówisz. Ale ktoś będzie musiał po nas przyjechać – zaznaczyłam.

      – Tak! – zawołał Davey, wyrzucając triumfalnie pięść w powietrze. – Ojciec pozwolił mi wziąć naszego minivana. Będziemy imprezować jak gwiazdy rocka! Może wyskoczymy po meczu na burgery?

      To wyjście dobrze nam z Kritem zrobi. Nawet za cenę tego, że cały wieczór będę musiała oglądać Rocka na boisku. Jakoś to przeboleję.

      Jeśli cokolwiek zaczynało między nami iskrzyć, to już skończone. Od teraz znów będę dla Rocka Taylora niewidzialna.

      – Rozdział XIII –

      Rock

      Trisha drugi raz już na mnie nie spojrzała! Niech to szlag!

      Widać było, że w końcu zaczęła się mną interesować, a ja wszystko schrzaniłem, szepcząc jakieś głupoty do ucha Noah. Trisha więcej nie popatrzyła w moją stronę, ani razu. Usiadła przy stoliku z przyjaciółmi. Widziałem, jak śmieje się i gawędzi z Riley i tym frajerem, który wepchnął się do nich do kolejki i od razu wywołał uśmiech na jej twarzy. Od razu go znienawidziłem. Co prawda wcale go nie znałem, ale i tak nie cierpiałem za to, że tak łatwo wprawił Trishę w dobry humor.

      Noah uparła się głaskać mnie dłonią po udzie, aż w końcu ścisnąłem lekko jej dłoń i ją unieruchomiłem. Bałem się, że lada moment złapie mnie za krocze na oczach wszystkich na tej przeklętej stołówce!

      – Dlaczego mi na to nie pozwalasz? – szepnęła mi do ucha.

      Bo chciałem spokojnie obserwować Trishę, żeby przekonać się, czy jeszcze raz na mnie spojrzy. Tym razem nie zamierzałem dać za wygraną. Wiedziałem doskonale, że żadne gierki z nią nie przejdą i że zachowuję się jak idiota. Ale byłem wściekły, że Trisha mnie odtrąciła i nie chce mieć ze mną do czynienia.

      – Nie tutaj – odparłem.

      Patrzyłem, jak Trisha śmieje się, trzymając za bolący bok. Cholera! Widziałem radość w jej oczach, gdy spoglądała na tego dziwnego kurdupla. Czyżby coś ich łączyło?

      – No to chodźmy stąd – zaproponowała Noah, próbując wyrwać dłoń z mojego uścisku.

      – Nie teraz.

      Rany, ta laska już zaczyna mi działać na nerwy!

      Przestałem jednak zwracać na nią uwagę, bo w tym momencie Trisha wstała od stolika. Kilku chłopaków obejrzało się za nią, ale ona sprawiała wrażenie, jakby w ogóle tego nie dostrzegała i swobodnie rozmawiała z Riley. Odsunąłem od siebie Noah i zerwałem się od stołu, zdecydowany podejść do Trishy. Nie miałem, co prawda, zielonego pojęcia, co jej powiedzieć, ale musiałem, po prostu musiałem ją skłonić, żeby chociaż na mnie spojrzała.

      Riley urwała w pół zdania, dostrzegając mnie nad ramieniem Trishy.

      Musiałem coś szybko wymyślić, bo inaczej Trisha po prostu sobie pójdzie.

      – Trisha.

      Na dźwięk mojego głosu cała się spięła, co bardzo mi się nie spodobało. Nie powinna czuć się w mojej obecności niezręcznie. Bardzo mi zależało na jej uśmiechu.

      Wreszcie odwróciła się wolno i na mnie spojrzała. W jej jasnobłękitnych oczach, o których śniłem po nocach, widać było niepokój.

      – Tak?

      No dobra, i co teraz? Nie będę przecież przepraszać jej za Noah. Tym bardziej że nie byliśmy parą, nic mnie z Noah nie łączyło.

      Cholera!

      – To ja idę – oznajmiła Riley, na co Trisha odwróciła do niej głowę.

      – Poczekaj na mnie. – Trudno było nie słyszeć błagalnego tonu w jej głosie.

      Riley w odpowiedzi skinęła głową i wbiła wzrok w podłogę.

      – Jak się czujesz? – spytałem, byle tylko coś powiedzieć.

      – Dziękuję, dobrze – odparła krótko.

      Musiałem jakoś ją do siebie przekonać. Tylko jak?

      – Przyjdziesz na mecz? – Cholera, nie wierzę! Naprawdę ją o to spytałem? Przecież miała na głowie znacznie poważniejsze problemy niż jakiś głupi futbol.

      Trisha zerknęła w bok na Riley.

      – Uhm, przyjdę z Kritem i przyjaciółmi.

      Aha, czyli jednak będzie na stadionie. A to oznaczało, że muszę zmienić swoje plany.

      – Rock, idziemy w jakieś ustronne miejsce, żeby dokończyć to, co zaczęliśmy? – rozległ się głos Noah. Wyrosła obok mnie jak spod ziemi i obejmując mnie za szyję, zadała to pytanie na tyle głośno, by wszyscy dookoła mogli ją usłyszeć.

      Na jej widok Trisha otworzyła szerzej oczy, a na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Katastrofa. Dlaczego nie mogłem choć na chwilę przestać zgrywać cholernego samca? Dlaczego znowu musiałem wszystko schrzanić?

      – Lepiej już idź… ekhm… dokończyć – wykrztusiła Trisha i pośpiesznie odeszła.

      Riley posłała mi gniewne spojrzenie, a potem przewróciła oczami i ruszyła za przyjaciółką.

      – Po co z nią rozmawiałeś? Kto to w ogóle jest? Ma ciuchy jak z młodszej siostry. Ktoś powinien jej powiedzieć, że z nich wyrosła. – Tym uszczypliwym tonem Noah nie dodała sobie punktów w moich oczach.

      W tym momencie przystanął przy nas ten mały nerd, kolega Trishy, i obrzucił Noah zdegustowanym spojrzeniem.

      – Ona ma klasę.

Скачать книгу