Скачать книгу

słowa Quana, ale nagle ogarnęło go zmęczenie. Wziął głęboki oddech i poczuł zapach spalin i rozgrzanego asfaltu.

      – Cieszę się, że tak myślisz, ale nie jestem… No rozumiesz… Po prostu… spotykam się z wieloma różnymi kobietami, ale żadnej nie chciałbym przedstawić rodzinie… – O Boże! – Nie mam stałej partnerki.

      Jak tylko to powiedział, ugryzł się w język. Z jakiegoś powodu poczuł się niezręcznie. Przecież jego ostatnia klientka zupełnie do tego wszystkiego nie pasowała.

      – Okay, w takim razie mam do ciebie prośbę: pogadaj o tym z mamą i siostrami. Od dłuższego czasu plotkują na twój temat z moją rodziną i ciągle mnie zadręczają. Domagają się szczegółów, ponieważ wiedzą, że się przyjaźnimy. Szczerze mówiąc, głupio się czuję, gdy muszę kręcić. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego znikasz i czym się wtedy zajmujesz. – Quan kopnął leżący na ziemi kamyk. Miał zamyślony wyraz twarzy i Michael podejrzewał, że wspomina czasy, kiedy byli młodsi i wiedzieli o sobie wszystko. W każdym razie wszystko, co zwykle mówią sobie faceci. Ich matki były rodzonymi siostrami, mieszkały bardzo blisko siebie i w tym samym roku urodziły synów. Nic dziwnego, że Michael i Quan byli zżyci jak bracia. Przynajmniej tak im się kiedyś wydawało.

      Michael rozmasował kark i powiedział:

      – Przepraszam, kiepski ze mnie przyjaciel.

      – No cóż, ostatnio miałeś sporo problemów. – Quan uśmiechnął się porozumiewawczo. – Najpierw proces wytoczony przez twojego walniętego tatusia, a potem kłopoty zdrowotne mamy. Rozumiem sytuację, ale ostatnio wszystko lepiej się układa, prawda? Wydaje mi się, że powinniśmy częściej razem wychodzić. Najbardziej pasują mi piątkowe wieczory, bo w sobotę nie mam zajęć i nie muszę iść do pracy. Przecież możesz wziąć ze sobą jedną z tych swoich „dziewczyn”. Czekam na odzew. – Włączył silnik motocykla i założył kask.

      Kiedy zniknął za rogiem, Michael otworzył drzwiczki swojego samochodu i wrzucił torbę na fotel pasażera. Quan miał rację: ostatnio wszystko lepiej się układało, lecz w najbliższej przyszłości nie miał zamiaru iść z nim i jego dziewczyną na podwójną randkę. W końcu w każdy piątek uprawiał seks z inną kobietą, a na najbliższe trzy tygodnie zarezerwował czas na specjalne sesje ze Stellą. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek sam będzie odgrywał rolę „gorącej nauczycielki” ze swojej ulubionej fantazji erotycznej. Musiał jednak przyznać, że podnieca go to bardziej, niż podejrzewał.

      Zdawał sobie sprawę, że to dziwne, ale bardzo chciał, żeby był już piątek.

      Rozdział 7

      Wreszcie nadszedł piątkowy wieczór. Stella była kłębkiem nerwów. Siedziała przy stoliku w restauracji, czekała na Michaela i nie mogła powstrzymać bębnienia palcami o blat. Umówiła się na spotkanie, korzystając ze specjalnej aplikacji stworzonej przez agencję towarzyską. Wyglądało to wszystko bardzo nowocześnie i było tak łatwe jak rezerwowanie biletów lotniczych, tyle że bez programu lojalnościowego i możliwości zbierania mil. Dostała maila z potwierdzeniem, ale to był jedyny znak, że randka jest ciągle aktualna. Bała się, że w ostatniej chwili Michael zmieni zdanie.

      Żałowała, że nie ma jego numeru telefonu, ale podejrzewała, że nigdy nie daje go swoim klientkom. To było coś zbyt osobistego, szczególnie jeśli kobiety, z którymi się umawiał, miały skłonność do popadania w obsesję.

      Stella zdawała sobie sprawę, że to był również jej problem. Nie potrafiła interesować się czymś tylko połowicznie: albo kompletna obojętność, albo… obsesja. To była jedna z cech charakteryzujących zaburzenie, na które cierpiała. Co gorsza, takie obsesje nie przechodziły wcale z dnia na dzień. Stella czuła się przez nie całkowicie owładnięta. Rozmaite fiksacje stawały się nieodłączną częścią jej życia. Nie starała się z nimi walczyć, tylko wplatała je w swoją codzienną rutynę. To dotyczyło na przykład jej pracy.

      Wiedziała, że z Michaelem musi być bardzo ostrożna. Wszystko się jej w nim podobało, nie tylko wygląd, lecz także charakter, zwłaszcza wyrozumiałość i cierpliwość. Miała wrażenie, że Michael jest po prostu dobrym człowiekiem.

      Niestety, bała się, że może łatwo dostać bzika na jego punkcie.

      Zdawała sobie sprawę, że przez najbliższe tygodnie musi zachować zimną krew. Może to dobrze, że umówili się tylko na trzy spotkania. Kiedy skończą, będzie mogła skupić się na jakimś bardziej osiągalnym facecie. Na przykład na Philipie Jamesie.

      Kiedy Michael wszedł do restauracji, od razu go zauważyła. Tego wieczoru miał na sobie idealnie skrojony czarny garnitur i białą koszulę oksfordzką. Nie założył krawata, a rozpięty kołnierzyk eksponował seksowną szyję i ładnie zarysowaną grdykę. Rozejrzał się po sali i szybko odnalazł Stellę.

      Schyliła głowę i spojrzała na menu, chociaż wcale nie miała zamiaru czytać karty. Była całkowicie świadoma, że Michael powoli się do niej zbliża. „Zachowaj zimną krew”.

      – Cześć, Stello! – Usiadł naprzeciwko i położył ręce na obrusie.

      Musiała się uspokoić. Wzięła głęboki wdech i od razu poczuła zapach Michaela. Zakręciło się jej w głowie i z trudem powstrzymała westchnienie. Wiedziała, że przegrała pierwszą rundę, więc podniosła głowę, spojrzała mu w oczy, policzyła do trzech i odwróciła wzrok.

      – Cześć!

      – Bardzo zdenerwowana?

      Lekko się uśmiechnęła.

      – Od ubiegłej soboty siedzę jak na szpilkach.

      – Naprawdę? Z kim rozmawiałaś przez telefon, kiedy żegnaliśmy się tydzień temu?

      Ściągnęła wargi, starając się nie wybuchnąć chichotem.

      – Z mamą. Ma na imię Ann. Powiedziałam jej, że jesteś moim chłopakiem.

      Przycisnął pięść do twarzy, żeby się nie roześmiać.

      – Rozumiem. To jakiś problem?

      – W sumie dobrze się stało. Teraz myśli, że jestem zajęta i nie będzie mnie umawiała na randki w ciemno.

      – No tak, moja mama też lubi bawić się w swatkę. Znam te klimaty.

      – To znaczy, że nie masz dziewczyny? – Jak tylko wypowiedziała te słowa, skrzywiła się z niesmakiem. – Przepraszam. Zignoruj to pytanie.

      Nie miała prawa pytać go o jego prywatne życie, ale aż skręcało ją z ciekawości. Chciała wiedzieć wszystko i na samą myśl, że jakaś szczęściara jest jego partnerką, poczuła nienawiść.

      – Nie mam dziewczyny – powiedział, jak gdyby to było oczywiste.

      „Dzięki Bogu!”

      – Z kim próbuje cię swatać twoja matka?

      Skrzywił się z niesmakiem.

      – Wybiera oczywiście lekarki. No i czasem pielęgniarki. Wydaje mi się, że byłem już na randce ze wszystkimi kobietami pracującymi na drugim piętrze szpitala Palo Alto Medical Foundation.

      Stella nie była w stanie ukryć, że zrobiło to na niej wrażenie.

      – Jest naprawdę zdeterminowana.

      – To jeszcze nic. Dobrze, że jej nie znasz.

      Zmusiła się do uśmiechu, po czym skupiła uwagę na menu. Nagle złapała się na myśli, że w gruncie rzeczy chciałaby ją poznać. Co to mogło znaczyć? Odpowiedź na to pytanie nie była jednak trudna. Stella miała przecież nie po kolei w głowie. Matki potrafiły

Скачать книгу