ТОП просматриваемых книг сайта:
Szpieg z Bejrutu. Joakim Zander
Читать онлайн.Название Szpieg z Bejrutu
Год выпуска 0
isbn 978-83-8110-834-8
Автор произведения Joakim Zander
Жанр Поэзия
Издательство OSDW Azymut
O co tu chodzi? Jeszcze zanim Klara zdąży o tym pomyśleć, silnik gaśnie.
Klara stoi przy oknie, zmysły ma napięte do ostatnich granic, ale słyszy tylko wiatr i widzi płatki śniegu topniejące na szybie.
Powoli odsuwa się od okna i rusza przed siebie wąskim korytarzem. Jest tak zimno, że dostała gęsiej skórki, chociaż założyła gruby, kłujący sweter. Babcia zabrała go z Aspöja.
Pokój Gabrielli znajduje się naprzeciwko jej pokoju. Klara zastanawia się, czy nie zapukać, żeby z nią porozmawiać. A może jest przewrażliwiona? Może błędnie sobie wszystko tłumaczy?
Ponieważ jednak Gabi jest jej przyjaciółką, nie zastanawia się dłużej, tylko podnosi rękę, żeby zapukać do drzwi. Nagle słyszy dobiegający z pokoju przytłumiony głos Gabrielli.
– Uważam, że to nie jest rozmowa na telefon. Odłóżmy to na wtorek, gdy się spotkamy. Już mówiłam, że wcześniej się nie wyrobię. Przykro mi, ale…
Rozmowa cichnie, jakby ktoś jej przerwał.
– Tym bardziej, jeśli jest tak, jak pan twierdzi. Nie możemy ryzykować, że ktoś nas podsłucha.
W pokoju znowu zapada cisza.
– Muszę kończyć – stwierdza z naciskiem Gabriella. – Spotkamy się w Brukseli, tak jak uzgodniliśmy. Jeśli coś panu wypadnie, proszę do mnie zadzwonić i mnie uprzedzić. Sprawa jest naprawdę poważna.
Rozmowa dobiega końca. Klara zastanawia się, czy to właśnie z tego powodu Gabriella przez cały dzień utrzymywała wobec niej taki dystans. Może ma trudnego klienta?
Puka do drzwi. Gabriella już po sekundzie staje w progu.
– To ty? – pyta. – Myślałam, że śpisz.
Klara kręci głową i wzrusza ramionami. W głosie Gabrielli wyczuwa lekkie poirytowanie.
– Wydawało mi się, że coś słyszę. Przeszkodziłam ci?
– Podsłuchujesz mnie?
Klara kręci głową, ale czuje, że ją też ogarnia irytacja. O co jej chodzi?
– Nie, nie stałam pod drzwiami i nie podsłuchiwałam twojej pieprzonej rozmowy – odpowiada, obrzucając Gabriellę chłodnym spojrzeniem. – Możesz mi wierzyć albo nie, ale dzisiaj mam inne sprawy na głowie.
Przez moment stoją i obserwują się w milczeniu. Żadna z nich nie wie, jak wybrnąć z tak niezręcznej sytuacji. W końcu Gabriella robi krok w stronę Klary i ją obejmuje.
– Cholera… przepraszam… nie chciałam.
Klara tuli ją do siebie niezgrabnie.
– Jestem taka zestresowana – kontynuuje Gabriella. – Mam wrażenie, że szykuje się coś złego. Nie mogę nikogo narażać, zwłaszcza ciebie.
– Ale wiesz, że w każdej chwili możesz mi o wszystkim powiedzieć?
– Nie teraz – wzdycha Gabriella, wysuwając się z objęć Klary. – Nie dzisiaj. Nawet nie wiem, czy jest coś, co… – Gabriella znowu milknie, jakby się zawahała. Po chwili kończy: – Ale jeśli w przyszłości coś pójdzie nie tak, pamiętaj, że mam…
Klara czeka w napięciu, bo Gabriella stara się dobrać właściwe słowa.
– …zresztą… fuck it. Zaczynam dramatyzować. Opowiem ci o wszystkim, jak będę pewna. Coś ode mnie chciałaś?
Klara patrzy na przyjaciółkę. Chciałaby z nią porozmawiać, usłyszeć, co Gabriella ukrywa, ale wie, że to bezcelowe. Jeśli Gabi się uprze, nic nie zdoła zmusić jej do ujawnienia czegoś, co wolałaby zachować dla siebie, zwłaszcza jeśli jest to związane z jej pracą. Klara odczuwa jednak ulgę, że chodzi o sprawy zawodowe i że to nie ona ją tak zirytowała.
– Wydawało mi się, że coś słyszałam.
Mówiąc to, wskazuje przez ramię na swój pokój.
– Samochód, który jechał w kierunku naszego pensjonatu z wyłączonymi światłami.
Gabi mija ją bez słowa i wchodzi do jej pokoju. Światło jest zgaszone. Podchodzi do okna i spogląda w ciemność. Słyszy tylko szum kaloryferów i uderzenia wiatru o ściany budynku. Nie słychać silnika ani nie widać reflektorów.
Gabi odwraca się do Klary i kładzie jej rękę na ramieniu.
– To był długi dzień, dla nas obu. Najwyższy czas iść spać.
– Ale coś tam jest. Przedtem też widziałam samochód… dziwnie się zachowywał… zaraz po pogrzebie… jechał w kierunku kempingu… a przecież o tej porze roku nikogo tam nie ma.
Klara patrzy na Gabi i czuje, że ogarniają ją wątpliwości. Co w tym właściwie dziwnego, że widziała samochód? Może faktycznie ktoś tam jechał, na przykład uczył się jeździć? Ale w taką pogodę? To mogło być cokolwiek… na przykład pojechał w niewłaściwym kierunku. W końcu sama nie jest pewna, czy rzeczywiście słyszała szum silnika i widziała blask reflektorów.
– Okej – mówi Gabi i unosi ręce. – Żeby rozwiać twoje wątpliwości, pójdziemy sprawdzić.
Klara domyśla się, że Gabi próbuje ją uspokoić i specjalnie zachowuje się tak, żeby ów tajemniczy samochód potraktować bez zbędnej przesady. I chyba ma rację. Z drugiej strony dostrzega w jej oczach coś, co sprawia, że słowa przyjaciółki brzmią mniej przekonująco.
Po kilku minutach poszukiwań udaje im się znaleźć dwie latarki. Potem, przez mniej więcej trzydzieści minut spędzonych w śniegu i wietrze, sprawdzają parking, ale nic na nim nie znajdują, zwłaszcza śladów kół. Do pensjonatu wracają przemoczone i zmarznięte.
– Przez ostatnie lata wiele przeszłaś – stwierdza Gabi. – Miałaś tyle spraw na głowie.
Klara kiwa głową i wstaje z kanapy. Sama nie wie, co powinna odczuwać: spokój – bo nie znalazły śladów samochodu – czy raczej niepokój – bo może wszystko sobie wmówiła? Tak czy inaczej, Gabriella ma rację: wiele ostatnio przeszła.
– Wiem – odpowiada. – Mam nadzieję, że teraz w końcu zaśniemy.
Uśmiecha się do Gabi, która również wstaje z kanapy.
– Ja też mam taką nadzieję – odpowiada.
Łóżko jest tak ciepłe i wygodne, a Klara tak senna, że mimo pogrzebu i wszystkiego, co się zdarzyło, po raz pierwszy od dawna odczuwa wewnętrzny spokój. Fakt, że Gabi nocuje w sąsiednim pokoju, działa na nią uspokajająco. Stopniowo zapada w głęboki sen.
Niestety, zanim zdąży zasnąć, znowu słyszy ten sam dźwięk co poprzednio. Zagłusza go szum wiatru, ale jest pewna, że to dźwięk silnika.
Natychmiast siada na łóżku, spuszcza nogi na podłogę i podchodzi do okna. Dźwięk nie milknie. Klara patrzy przez okno. Między pensjonatem a drogą widzi jasny błysk. Dość krótki, jakby ktoś zapalił papierosa. Potem znowu robi się cicho.
Cicho i ciemno, jakby nic się nie stało.
17–22 sierpnia, Bejrut
Wszyscy powtarzają, że to nerwowy okres, ale dla Jacoba tydzień wlecze się w nieskończoność. W ambasadzie przebywają głównie on, Agneta i Frida. Każdego dnia Frida wita się z nim pospiesznie, ale dopiero w połowie tygodnia przychodzi do jego biurka.
– Przykro mi, panie Johanie, ale obiecuję, że w końcu znajdę panu jakieś konkretne zajęcie.