ТОП просматриваемых книг сайта:
Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu. Kennedy Hudner
Читать онлайн.Название Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu
Год выпуска 0
isbn 978-83-64030-92-5
Автор произведения Kennedy Hudner
Издательство OSDW Azymut
– Rozmawiałeś z sir Henrym?
John potwierdził ponuro.
– Jasne. Podobno mówił nawet o tym z królową, ale powiedziała, że nie chce obrazić Azylu, skoro tak bardzo stara się zapewnić jej gościnę.
– Na pewno zauważyłeś, że nasza królowa jest nieco uparta – rzekł Hiram. – Ale spróbuję.
***
Martha Wilkinson wcisnęła guzik dzwonka.
– Proszę! – usłyszała zza drzwi.
Admirał Douthat z nieukrywanym rozdrażnieniem spojrzała na gościa. Pod oczyma miała ciemne kręgi i wyglądała jak śmierć o północy.
– Próbuję położyć się spać, cholera jasna! – warknęła niechętnie. – Dostałam rozkaz od królowej, żeby się przespać! Dlaczego nie mogę choć chwilę odpocząć?
– Och, przestań z tym płaczliwym narzekaniem – prychnęła Wilkinson i bez zaproszenia rozsiadła się w fotelu. – Na bogów naszych matek, zachowujesz się gorzej, niż gdy uczyłyśmy się razem w Akademii, a już wtedy byłaś nieznośna.
Douthat spojrzała na nią groźnie. Admirałowie kulili się pod tym spojrzeniem.
– Daruj sobie to straszenie wzrokiem, Alyce. Dobrze wiesz, że na mnie nie działa – skrzywiła się Wilkinson. – Zrobią ci się tylko dodatkowe zmarszczki, a bogowie wiedzą, że obie mamy ich wystarczająco dużo.
Rozejrzała się po pokoju.
– Nie masz tu nic do picia? To był cholernie długi dzień i potrzebuję szklaneczki dżinu.
– Naprawdę powinnam się przespać – powiedziała ze znużeniem Douthat.
Wilkinson poklepała ją po ramieniu.
– Wiem, wiem. Sama podsunęłam królowej myśl, że jej sztab doradców ledwie trzyma się na nogach. Ale zanim jutro pójdziesz na spotkanie, musisz przejrzeć mój raport o swoich kapitanach. To potrwa tylko chwilę. – Uśmiechnęła się ciepło. Dzięki pulchnym policzkom wyglądała jak dobroduszna babcia, ale Douthat doskonale wiedziała, że to tylko pozory.
Admirał stłumiła westchnienie. Martha Wilkinson była jej wypróbowaną przyjaciółką z dawnych lat i naczelnym psychologiem Floty. A przynajmniej tego, co z Floty zostało. Przebywała na stacji Atlas, gdy nastąpił atak Dominium, więc niejako automatycznie uciekła do Azylu. Martha ostrzegała, że bardzo wielu żołnierzy odczuje niedługo skutki syndromu stresu pourazowego – staroświecko nazywanego szokiem wojennym – i nikt we Flocie, niezależnie od rangi, nie jest na to odporny.
– Czy ci się to podoba, czy nie, nasza Flota działała dotychczas w warunkach pokoju – wyjaśniła Martha. – I praktycznie nikt nie miał doświadczeń z prawdziwego pola walki. Aż nagle w ciągu paru godzin warunki się zmieniły, zniknęły pokój i bezpieczeństwo, stanęliśmy w obliczu najazdu silniejszego wroga. Walczyliśmy zajadle i udało nam się uciec w ostatniej chwili. Ale zostawiliśmy wszystko – nasz świat, domy, rodziny, królową… Straciliśmy przekonanie, że Victoria jest niepokonana. Jako naczelna admirał Floty musisz zrozumieć, Alyce, że to ogromna trauma. Miażdżąca. Niektórzy z twoich ludzi tego nie wytrzymają, wkrótce czekają cię załamania nerwowe na wszystkich poziomach, od najmłodszych rekrutów po najstarszych dowódców.
Dlatego właśnie Douthat poprosiła, aby Wilkinson przeprowadziła neuroskany u kapitanów trzydziestu czterech okrętów, jakie zostały z całej wielkiej Floty. Musiała wiedzieć, jak wielu z nich poradzi sobie z napięciem, a ilu trzeba wykluczyć.
– Streść mi wyniki badań, Martho. Jestem zbyt zmęczona, żeby czytać cały raport.
Wilkinson otworzyła plik na swoim tablecie.
– Z trzydziestu czterech kapitanów pilnie musisz zastąpić pięciu, a troje uważnie obserwować.
Douthat nie potrafiła ukryć zdumienia.
– Ośmioro? Na bogów naszych matek, ośmioro?!
Zamknęła oczy. Jak ma znaleźć zastępców? Pokręciła głową w rozpaczy. Brak kapitanów…
– Przestań, Alyce! – napomniała ją ostro Wilkinson. – Już widzę, co się rodzi w twoim ponurackim umyśle. Zawsze widziałaś każdą sytuację w czarnych barwach. Niczego się nie nauczyłaś na drugim roku psychologii w Akademii?
Kiedy mieszały razem w akademiku, Douthat panikowała, że nie zda egzaminów końcowych. Psychologia była przedmiotem wymaganym na kierunku mechaniki i niezaliczenie jej oznaczało zawalenie studiów. Douthat nieustannie płakała i mamrotała, jaka jest głupia i jak zrujnowała sobie życie, zaczęła się nawet pakować, bo wolała wyjechać, niż stawić czoła upokorzeniu, gdy zostaną podane wyniki. Wilkinson tłumaczyła i pocieszała, a kiedy wszystko zawiodło, naszprycowała drinka współlokatorki silnymi środkami uspokajającymi. Kiedy Douthat obudziła się po dziesięciu godzinach, podano już wyniki egzaminów.
Dostała trzy z plusem. Popatrzyła wściekle na Wilkinson, która rozpakowywała jej bagaże, potem jednak opanowała się i przyrzekła sobie, że nigdy więcej nie pozwoli, aby strach wziął nad nią górę.
– Powiedziałam ci, że pięciu. Pięciu, a nie ośmiu trzeba zastąpić – przypomniała surowo Wilkinson. – Zaczęłam już przeszukiwać dossier Floty, żeby znaleźć odpowiednich kandydatów. Na pewno będzie z kogo wybierać.
Douthat odetchnęła głęboko.
– No dobrze, ale i tak wszystko wisi na włosku. Możemy zbudować więcej okrętów, ale dopóki nie wrócimy na Kornwalię i Christchurch, zabraknie nam ludzi do obsadzenia nowych jednostek. Najbardziej dotkliwy będzie brak oficerów.
Wilkinson skinęła głową.
– Na dodatek musisz się zająć jeszcze jedną osobą. Nie dotknął jej syndrom stresu pourazowego, chociaż nie rozumiem, jak jej się udało, ale bardzo mocno przeżyła to, co ją spotkało.
– Emily Tuttle? – upewniła się Douthat.
Wilkinson zerknęła na nią uważnie, a potem potwierdziła.
– Skan neurologiczny wskazuje, że Tuttle jest na skraju poważnej depresji. Przejrzałam jej akta i rozmawiałam nawet z jej pierwszym oficerem… Tak na marginesie, jest starszy stażem od niej i powinien zostać kapitanem. Pierwszy, Rudd, nie mógł się jej nachwalić, stwierdził, że Tuttle jest genialna. Zainteresowało mnie to, więc kazałam Gandalfowi zdać raport z jej działań podczas walki.
Psycholog przerwała na chwilę, pokręciła głową.
– Alyce, ta dziewczyna brała udział w walkach dwa razy częściej niż dowolna para twoich innych kapitanów. Była w grupie zadaniowej Grey, która miała zniszczyć konwój zaopatrzeniowy Dominium. Wszyscy wtedy omal nie zginęli. Potem trafiła do Zimowej Straży kapitana Rowe’a, która niemal w całości została zniszczona podczas osłaniania ucieczki Atlasa. Według raportów zostały jej tylko trzy jednostki, bardzo uszkodzone, a mimo to próbowała powstrzymać ogromny okręt flagowy Dominium i pięć niszczycieli z jego eskorty. Jeżeli dobrze odczytałam dziennik pokładowy, zamierzała staranować okręt liniowy, żeby go powstrzymać.
– Przeżyła – mruknęła Douthat. – Niewielu się udało.
– Nie udawaj głupiej, Alyce, jesteś na to za inteligentna! – prychnęła Wilkinson z irytacją. – I ani się waż zgrywać macho. Ile razy muszę ci powtarzać, że postawa macho to marny substytut myślenia? Jesteś kobietą i powinnaś wiedzieć lepiej. Oczywiście, że Tuttle przeżyła, ale wcześniej