ТОП просматриваемых книг сайта:
Kroniki Archeo Skarb Atlantów. Agnieszka Stelmaszyk
Читать онлайн.Название Kroniki Archeo Skarb Atlantów
Год выпуска 0
isbn 978-83-265-0007-7
Автор произведения Agnieszka Stelmaszyk
Издательство OSDW Azymut
Na Krecie jesteśmy od dwóch dni. Wcześniej zwiedziliśmy Ateny, gdzie spotkaliśmy się z Gardnerami. Przylecieli z Londynu tego samego dnia, co nasza rodzinka. Potem już wspólnie wsiedliśmy na statek w Pireusie i popłynęliśmy na Kretę. Było mi trochę niedobrze, ale rejs był super!
Rodzice i panna Ofelia postanowili, że na Krecie zamieszkamy w niewielkiej wiosce rybackiej, Panormo. Wybrali dom pani Alkmeny Zarkadakis, który położony jest na odludziu, na szczycie wzgórza, tuż nad samym Morzem Egejskim. Alkmena jest bardzo serdeczna i gościnna, no i wspaniale nam gotuje! Jej jedzenie jest pycha!
Muszę przyznać, że ten wybór był strzałem w dziesiątkę!
Chociaż na początku trochę się obawialiśmy z Bartkiem i Mary Jane, że będziemy się nudzić w tym zapomnianym zakątku, szybko okazało się, że jest tu więcej atrakcji niż sądziliśmy.
Przede wszystkim cudna zatoczka i piaszczysta plaża, a w Grecji nie ma zbyt wielu plaż pokrytych piaskiem. Na dodatek mamy ten raj tylko dla siebie!!!
Mój brat zaprzyjaźnił się z Klejto. Zaprosiła nas do swojego domu i poznamy także jej dziadka, który jest rybakiem.
Aha, zapomniałabym o najważniejszym: Bartek znalazł dziwną, chyba starożytną gemmę.
Rozdział V
Srebrny medalio
Spyros Dimitrios był rybakiem odkąd sięgał pamięcią. Przeżył niejeden sztorm i niejedną morską przygodę. Lubił o nich gawędzić w gronie rodziny i znajomych.
Późnym popołudniem wnuczka Spyrosa, Klejto, przyprowadziła swoich nowych przyjaciół.
– Już jesteśmy, dziadku! – zawołała radośnie.
Dom rybaka, jak większość we wsi, pomalowany był na biało. Miał okiennice błękitne niczym niebo i cały tonął w kaskadach drobnych, różowych kwiatów bugenwilli. Zamyślony Spyros siedział na ławce i palił ulubioną fajeczkę. Na głos wnuczki odwrócił głowę w stronę nadchodzących dzieci. Jego twarz była ogorzała i brązowa od słońca. Miał na sobie ciemne spodnie i luźną, jasną koszulę z podwiniętymi rękawami.
W czarnej sukni i w czarnej chustce na głowie wyszła z domu babcia Klejto, Helena. Powitała gości, a potem przyniosła baklavę, przepyszne, pachnące ciasto z nadzieniem z miodu, orzechów i cynamonu.
Dzieci usiadły tuż obok Spyrosa przy podłużnym, ogrodowym stole. Mary Jane zrobiła wszystkim zdjęcia, a potem pobiegała do ogrodu fotografować kwitnące drzewka pomarańczowe.
Spyros Dimitrios i jego żona nie znali angielskiego, dlatego wnuczka była ich tłumaczem.
– Dziadek pyta, czy podoba się wam na Krecie? – Klejto zwróciła się do przyjaciół.
– Bardzo! – Bartek pokiwał entuzjastycznie głową, po czym pacnął się otwartą dłonią w czoło. – Na śmierć zapomniałem! Chciałem coś pokazać twojemu dziadkowi – powiedział i wyciągnął z torby owalną gemmę. – Znalazłem to wczoraj w ruinach świątyni – uśmiechnął się – tylko zapomniałem ci o tym powiedzieć – popatrzył z zakłopotaniem na Klejto.
– Chyba z wrażenia! – zachichotał Jim, a Bartek zgromił go wzrokiem.
– Nie mam pojęcia, skąd się tam wzięła – wrócił do przerwanej rozmowy. – Na dodatek tkwiła w warstwie pyłu wulkanicznego. Ma przedziwne zdobienia…
– Jest piękna! – zachwyciła się Klejto. Obejrzała dokładnie, a potem przekazała gemmę dziadkowi.
Stary rybak spojrzał uważnie na owalną płytkę. Pyknął kilka razy z fajeczki, po czym zamyślił się głęboko. Przez dłuższą chwilę nie odzywał się do nikogo. Wyglądał jak zastygły posąg z brązu. Wreszcie poruszył się, znowu wziął do ust cybuch fajki, wypuścił chmurkę dymu i zaraz zaczął mówić po grecku.
Kaldera wulkaniczna
to ogromne zagłębienie, które powstaje między innymi na skutek silnej eksplozji niszczącej górną część stożka wulkanicznego.
Klejto tłumaczyła każde jego słowo:
– Dziadek mówi, że dawno, dawno temu doszło do wielkiej katastrofy Na wyspie Thera zbudził się wulkan. Jego wybuch był tak potężny, że zniszczył część wyspy, a ogromna, czarna chmura pyłów spowiła nawet Kretę. Te wulkaniczne osady, które odkrył Bartek, mogą pochodzić z tamtych czasów.
– Wyspa Thera to dzisiejsze Santorini w archipelagu Cyklad? – Ania chciała się upewnić. Poprzedniego dnia akurat studiowała atlas i przewodniki.
– Właśnie tak – skinęła głową Klejto. – Tam jest bardzo pięknie. Musicie koniecznie popłynąć na Santorini – dodała.
– A ten wulkan jeszcze tam jest? – Jim zainteresował się.
– Serce wulkanu zapadło się, a po nim cały środek wyspy zanurzył się w morze. Pozostała jedynie kaldera wypełniona wodą i dwie maleńkie wysepki na niej – wyjaśniała Klejto.
Tymczasem Spyros Dimitrios zdawał się nie słyszeć rozmowy dzieci. Palił w zadumie fajkę i raz po raz spoglądał na tajemniczą gemmę. Nie uszło to uwadze Bartka. Miał wrażenie, że Grek nie powiedział im wszystkiego. Spyros jakby odczytał myśli chłopca i spojrzał na niego przenikliwie. A potem dodał coś, potrząsając złotą płytką.
Wnuczka zdumiona zerknęła na dziadka.
– Co powiedział? – dociekał Martin.
– Że to pieczęć Posejdona – przetłumaczyła Klejto.
W tym samym momencie Mary Jane wróciła z gaju pomarańczowego.
– Posejdona?! – powtórzyła zdumiona, słysząc ostatnie słowa rozmowy.
– Tak twierdzi dziadek, a on na pewno ma rację – podkreśliła Klejto, choć sama nie wiedziała, co miał na myśli. Przez moment szeptała ze Spyrosem, a w tym czasie jej oczy robiły się coraz większe i bardziej błyszczące.
– Dziadek pamięta starą opowieść przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Mówi, że przed tysiącami lat mieszkańcy Santorini ukryli na Krecie pewien skarb. Podobno był to – dziewczynka wstrzymała oddech – posąg Posejdona ze świątyni na Atlantydzie…
– Na pryszczatego chomika! – zawołał Jim.
– He, he, he… Fajna bajeczka – roześmiał się Martin.
– To wcale nie jest bajeczka! – zaperzyła się Klejto.
– Jeśli się dobrze nad tym zastanowić, to wcale nie jest takie niedorzeczne – stwierdził Bartek. – Mieszkańcy Santorini byli chyba Minojczykami, tak
Minojczycy
Kulturę minojską na początku XX wieku odkrył archeolog Arthur Evans. Minojczycy, nazwani tak od legendarnego króla Minosa, stworzyli wysoko rozwiniętą cywilizację. Na Krecie i kilku innych wyspach budowali rozległe, wielokondygnacyjne kompleksy pałacowe, w których mieszkali lokalni władcy. Dolne piętra i piwnice pałaców stanowiły również magazyny żywności oraz różnych surowców.
Minojczycy byli uzdolnionymi rzemieślnikami i posługiwali się własnym pismem określanym jako pismo linearne, a które do dziś nie zostało w pełni odczytane. Miasta minojskie nie posiadały