Скачать книгу

Jeśli sąsiad przechwala się, że zamierza was ograbić, czy mimo to będziecie go lubić? Jedno zdanie Mein Kampf sprawiło, że Hitler stał się postrachem wszystkich swoich wschodnich sąsiadów. Nie świadczy to bynajmniej dobrze o walorach intelektualnych byłego czerwonoarmisty. I jeśli nawet podczas wojny ludność niektórych krajów z początku traktowała hitlerowców jak oswobodzicieli, nie była to zasługa Hitlera. Złożyły się na to inne przyczyny.

      Nie jest wskazane odsłaniać swoje cele polityczne, jeśli są one zdecydowanie złowrogie. Zupełnie zaś niewskazane wydaje się ogłaszać swoich sąsiadów wrogami. Hitler wszakże nie tylko roztrąbił swój zamiar parcia na Wschód, ale i ogłosił Francję śmiertelnym wrogiem Niemiec. Dorzuciwszy do tego wszystkiego jeszcze Żydów, wziął na swe barki zbyt wielki ciężar, pod którym w końcu musiał się załamać.

      Stalin docenił Mein Kampf. Z książki tej jasno wynikało, że pojawił się człowiek, który powstanie przeciwko całemu światu. Którego wszyscy będą nienawidzić, który stanie się wrogiem narodów i któremu świat zgodnie wypowie wojnę. Cała nienawiść tego świata skupi się na Hitlerze i jego następcach. Jeśli Hitler wywoła awanturę wojenną, wpierw skieruje swą agresję przeciwko komukolwiek, ale na pewno nie przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Skoro istotnie dojdzie do wojny, to logika jej działań spowoduje rozproszenie sił niemieckich na całym kontynencie europejskim i poza jego granicami. I każdy, kto powstanie przeciwko Hitlerowi, będzie uważany za wyzwoliciela i zbawcę.

      O to właśnie chodziło Stalinowi.

      Józef Wissarionowicz wiedział: jeśli Hitler wda się w wojnę przeciwko Francji i Wielkiej Brytanii, to sprawa terytoriów wschodnich sama upadnie.

      Tak też się stało.

      [28] Adolf Hitler, Moja walka (Mein Kampf), Kraków 1992, rozdz. XIV, s. 259.

      [29] Stienograficzeskij otcziot, Moskwa 1934, ss. 127–128.

      [30] „Literaturnaja gazieta”, 5 sierpnia 1994.

      [31] Thomas Weingartner, Stalin und der Aufsteig Hitlers, Berlin 1970.

      [32] Ósmy zjazd RKP(b). Protokoły, Warszawa 1966, s. 27.

      [33] Hitler, op. cit., cz. II, rozdz. XIII.

      [34] Ibid.

      [35] A. Rosenberg, Der Zukunft einer deutschen Aussenpolitik, Monachium 1927, s. 20.

      [36] Hitler, op. cit., cz. I, rozdz. III, s. 53.

      Rozdział 5

      O psach w przestrzeni bezpowietrznej

      Wiele wydarzeń historycznych można właściwie zrozumieć jedynie wtedy, gdy znana jest osobowość ludzi, którzy w nich uczestniczą.

      GENERAŁ PORUCZNIK GÜNTER BLUMENTRITT [w:] ROKOWYJE RIESZENIJA

      (TŁUM. Z NIEM.), MOSKWA 1958, S. 65.

      I

      Nie będę się rozwodził na temat roli jednostki w historii. Powiem tylko, że Mongołowie pod władzą Czyngis chana byli innym narodem, niż byliby bez niego. Francuzi z Robespierre’em na czele to jedno, z Napoleonem – drugie. Wiążąc nazwisko rządzącego z nazwą kraju, w dwóch słowach opisujemy całą epokę: Ameryka Reagana, Mikołajowska Rosja, kajzerowskie Niemcy.

      Nie ma co do tego wątpliwości: bez Hitlera Niemcy byłyby zupełnie innym państwem, podobnie jak Związek Radziecki bez Stalina. Dlatego, skoro rozważamy teraz, który z tych krajów był lepiej przygotowany do wojny, nie od rzeczy będzie przyjrzeć się lepiej obu postaciom, Stalina i Hitlera, jako że od tych dwóch ludzi tak wiele zależało.

      Bardzo ważne jest, by umieć słuchać; ten, kto to potrafi, zawsze ma przewagę nad tym, kto nie potrafi. To nawet nie umiejętność, to prawdziwy talent. Ten dar wysłuchania rozmówcy stawia człowieka od razu w rzędzie wybitnych osobowości, gdyż pośród przeciętnych mieszkańców naszej planety zdarza się on niesłychanie rzadko.

      Oto wypowiedź marszałka Związku Radzieckiego Ustinowa: „Stalin odznaczał się wprost niezwykłą pracowitością, ogromną siłą woli, wielkim talentem organizacyjnym. (…) Znając wagę swojego słowa, starał się przedwcześnie nie przedstawiać swojego poglądu w omawianej właśnie kwestii; najczęściej siedział, jak gdyby nieobecny duchem, lub przechadzał się niemal bezgłośnie po gabinecie, tak że wydawało się, iż myślami jest bardzo daleko od przedmiotu dyskusji, pogrążony we własnych rozważaniach. Po czym zupełnie nieoczekiwanie rzucał krótką uwagę, która niekiedy kierowała rozmowę na nowe, całkiem inne tory i – jak się potem okazywało – jedynie słuszne”[37]. Takich relacji mógłbym przytoczyć jeszcze kilkadziesiąt – podobnie charakteryzował Stalina Churchill, wysłannik Roosevelta Hopkins, niemiecki minister spraw zagranicznych Ribbentrop, wielu marszałków, generałów, ministrów.

      Wielki Machiavelli zalecał władcom, by mówili jak najmniej. Stalin trzymał się tej zasady. Słuchał jedynie uważnie i milczał, zagadkowy jak Sfinks. A jeśli już zabierał głos, to nie rzucał słów na wiatr. „Swoje przemyślenia i decyzje Stalin formułował jasno, zwięźle, lakonicznie, z nieubłaganą logiką. Nie lubił zbędnych słów i nie wypowiadał ich”[38]. O Hitlerze natomiast istnieją zupełnie odmienne świadectwa. Hitler nie umiał i nie chciał słuchać. Mówił. Stalin doszedł do władzy jako milczący, skryty konspirator, Hitler jako wrzaskliwy, histeryczny mówca. Ale skłonność do niepohamowanego rozgadania nie służy dyktatorom. Hitler, zdobywszy władzę, powinien był zapanować nad swoją chorobliwą potrzebą wygłaszania przemówień, zamienić się w milczącego Führera, który uważnie przysłuchuje się temu, co mają do powiedzenia ludzie z jego otoczenia. Tak się jednak nie stało.

      „Hitler jest niezmordowany w wygłaszaniu oracji. Mówienie to jego żywioł”[39].

      Minister uzbrojenia i amunicji Rzeszy, Albert Speer, dodaje: „Z ust jego płynął nieustanny potok słów; przypominał podsądnego, który sam zdradza swemu oskarżycielowi obciążające tajemnice”[40]. Generał pułkownik Kurt Zeitzler: „Kiedy tylko przybyłem do kwatery głównej, Hitler jak zwykle powitał mnie wielogodzinnym monologiem. Nie sposób było mu przerwać”[41].

      „Zimą 1943 roku Rundstedt usiłował przedstawić Hitlerowi rzeczywistą sytuację na Zachodzie, ale stracił tylko czas. Rozmowa w Obersalzbergu trwała trzy godziny, z czego dwie trzecie czasu zabrała przemowa Hitlera, który wypowiadał swoje poglądy na temat położenia na froncie wschodnim, a jedną trzecią picie herbaty, podczas której to ceremonii oficjalne rozmowy były zabronione. Łatwo sobie wyobrazić, że Rundstedt z trudem mógł wysiedzieć na fotelu, ogarnięty wzbierającą w nim wściekłością”[42].

      Po upływie kilku miesięcy feldmarszałkowie Rommel i Rundstedt znów nalegali na spotkanie z Hitlerem. „Feldmarszałków potraktowano z wyraźną oziębłością i zmuszono do kilkugodzinnego oczekiwania. Kiedy wreszcie Hitler ich przyjął, wygłosił długi monolog na temat rezultatów, jakich oczekuje w związku z zastosowaniem nowej «cudownej broni»”[43].

      Gadatliwość Hitlera nie znała granic. Co noc zbierał wszystkich ze swego otoczenia – stenografistki, ministrów, maszynistki, generałów, sekretarki, reichsleiterów, gauleiterów, kierowców, adiutantów, usadzał ich wokół stołu, rzekomo do kolacji, i zaczynał mówić. Mówił i mówił. Do trzeciej w nocy, do czwartej. Mówił o wszystkim – o historii i gospodarce, o klimacie i religii, o tym, jak sprawić, by jego suka Blondi stała się wegetarianką, o teorii, że przodkami Niemców byli Grecy (kiedy indziej – wikingowie), o tym, co myśli kobieta, czego pragnie, a czego jej brak, o produkcji stali, o sobie, znów o sobie. „Często ogarniał Hitlera zmienny nastrój. Nam, nielicznym ich [nocnych rozmów] uczestnikom, nie odpowiadała ciężka atmosfera wczesnych godzin rannych i tylko uprzejmość oraz poczucie obowiązku mogły nas zmusić do uczestnictwa. Po

Скачать книгу