Скачать книгу

daleko, że nie mógł go wydobyć.

      Pan Payne dodał jeszcze postscriptum:

      Ten fakt nie zmienia morału wynikającego z owej opowieści: jeśli masz zaparcie, lepiej nie wtykaj sobie widelca w siedzenie.

      Połykanie noży jest niezdrowe

      Osoby kompulsywnie połykające różne przedmioty zawsze mocno zaznaczały swoje istnienie w piśmiennictwie medycznym. Na łamach dziewiętnastowiecznych czasopism opisano liczne przypadki tego rodzaju; większość pacjentów w oczywisty sposób cierpiała na choroby umysłowe. Poniższy, zamieszczony na łamach „Medico-Chirurgical Transactions” z 1823 roku, jest pierwszym doniesieniem, na które się natknąłem, poświęconym pacjentowi połykającemu noże dla żartu.

      Relacja o mężczyźnie, który żył dziesięć lat po połknięciu pewnej liczby scyzoryków, wraz z opisem znalezisk w jego ciele po śmierci. Autor: dr med. Alex Marcet, członek Towarzystwa Królewskiego etc., były lekarz Guy’s Hospital.

      W czerwcu roku 1799 John Cummings, amerykański marynarz lat około dwudziestu trzech, po przybiciu jego statku do wybrzeży Francji zszedł na ląd wraz z kilkoma towarzyszami około dwóch mil od miasta Havre de Grace. On i cała grupa skierowali kroki w stronę dostrzeżonego na polu namiotu otoczonego przez tłum. Usłyszawszy, że odbywają się tam pokazy sztuczek, weszli do środka, gdzie natknęli się na szarlatana zabawiającego widownię udawanym pokazem połykania noży. Po powrocie na pokład, gdy jeden z członków grupy opowiedział kompanii na statku historię o nożach, Cummings, pofolgowawszy sobie w piciu, przechwalał się, że potrafi połykać noże tak samo jak ów Francuz.

      Nie była to zbyt mądra przechwałka, gdyż towarzysze bez zwłoki wezwali go, by to udowodnił. Nie chcąc ich rozczarować, włożył do ust swój scyzoryk i połknął, popijając go kolejną porcją gorzały.

      Widzowie nie dali się jednak zadowolić jednym eksperymentem i zapytali wykonawcę, czy mógłby połknąć więcej, na co on odpowiedział, że połknie „wszystkie noże, jakie są na pokładzie statku”, po czym natychmiast wyjęto trzy noże, które zostały pochłonięte w ten sam sposób, co poprzedni. Tak oto „dzięki tej śmiałej próbie pijanego” (by użyć jego własnych słów) „kompania tamtej nocy dobrze się bawiła”.

      Następnego ranka [marynarz] miał wypróżnienie, które nie wyróżniało się niczym szczególnym; po południu miał kolejne, podczas którego wydalił jeden nóż, nie ten jednak, który połknął był jako pierwszy. Następnego dnia wydalił naraz dwa noże, z których jeden był owym pierwszym, brakującym poprzedniego dnia. Czwarty nóż nigdy nie wydostał się na zewnątrz, o ile samemu pacjentowi wiadomo, lecz z tego powodu [mężczyzna] nie odczuwał żadnych dolegliwości.

      A zatem nie ma się czym martwić, czy tak?

      Po tym wspaniałym występie [marynarz] przez kolejne sześć lat nie myślał o połykaniu noży. W marcu roku 1805, podczas pobytu w Bostonie w Ameryce, pewnego dnia spędzanego na pijatyce z grupą żeglarzy podkusiło go, by się pochwalić dawnymi wyczynami. Dodał też, że jest gotów powtórzyć swój występ, po czym ktoś wyjął mały nóż, który ten natychmiast połknął. Tamtego wieczoru połknął jeszcze pięć. Następnego ranka zjawił się tłum gości, by go zobaczyć; tamtego dnia [Cummings] dał się nakłonić do połknięcia jeszcze ośmiu noży, co ogółem dało liczbę czternastu.

      Można w tym momencie śmiało założyć, że pan Cummings nie należał do ludzi o inteligencji, hm… ostrej niczym brzytwa.

      Tym razem jednak drogo przypłacił swoje igraszki, gdyż następnego ranka chwyciły go bezustanne wymioty oraz ból brzucha i trzeba go było odstawić do charlestońskiego szpitala, gdzie, jak sam się wyraził, „od tamtego czasu do dwudziestego ósmego dnia następnego miesiąca bezpiecznie pozbył się swojego ładunku”.

      Nie ulega wątpliwości, że był to powszechnie używany podówczas marynarski eufemizm, a nie autorski bon mot, niemniej pobudził mnie do śmiechu. Po „opróżnieniu ładowni” Cummings zaokrętował się na statku płynącym do Francji. Podczas rejsu powrotnego jego statek został przejęty przez HMS „Isis”, jego zaś wcielono siłą do Royal Navy.

      Pewnego dnia w cieśninie Spithead, gdzie okręt jakiś czas stał na kotwicy, [Cummings] upił się i jak zwykle podjął temat swych dawniejszych szaleństw, raz jeszcze wyzwano go więc, by powtórzył eksperyment, on zaś ponownie się zgodził, gdyż – jak twierdził – „gardził możliwością, że wypadnie gorzej niż we własnych słowach”.

      Osoba honorowa powinna dotrzymywać słowa, ale rozsądna nie zjada pięciu noży, jak ów bezmyślny Amerykanin uczynił tamtego wieczoru. A na tym wcale nie poprzestał; daleki był od tego.

      Następnego ranka kompania z okrętu wyraziła gorące pragnienie powtórnego obejrzenia jego wyczynu, on zaś zgodził się ze zwykłą gotowością i „przy zachętach ludzi oraz przy pomocy dobrego grogu” połknął tamtego dnia, jak sobie dokładnie przypomina, dziewięć scyzoryków, a niektóre były bardzo duże. Po fakcie widzowie zapewniali go, że połknął jeszcze cztery, o nich jednak, jak deklarował, nic nie wiedział. W tym czasie był już bowiem niewątpliwie w stanie zbyt głębokiego upojenia, by zdawać sobie sprawę z biegu wypadków.

      O rety, czy on się nigdy nie nauczy?

      To jednak ostatni występ, jaki mamy do odnotowania. Ogółem dało to liczbę co najmniej trzydziestu pięciu noży połkniętych w różnych okresach. Jak się przekonamy, to właśnie ta ostatnia próba ostatecznie położyła kres jego egzystencji.

      Cummings, czując się fatalnie i prawdopodobnie też nie mniej głupio, zwrócił się do okrętowego chirurga o środki na przeczyszczenie, lecz otrzymane medykamenty

Скачать книгу