Скачать книгу

30. Ciemna strona Księżyca 31. Na wrogim terenie 32. Prawda o Dannym Doyle’u 33. Świadkowie 34. The Girl in the Dark 35. Do utraty tchu 36. Szukając Alice 37. Wiosenna bujność traw 38. Little Odessa

      13  Epilog

      14  Podziękowania

      15  Miejsca i ludzie…

      16  Źródła cytatów oryginału

      17  Przypisy

      Na brzegu jest bezpieczniej, ale ja lubię walczyć z falami.

      Emily Dickinson

      Prolog

      Telefon komórkowy?

      Z początku wydawał ci się przedmiotem całkowicie zbędnym, ale przecież nie mogłaś pozostać w tyle za postępem techniki, kupiłaś więc podstawowy abonament i najprostszy model. Wbrew przewidywaniom od razu zaczęłaś go używać. W restauracji, w pociągu czy na tarasie kawiarni prowadziłaś pełne entuzjazmu rozmowy. Okazało się, że możliwość bycia w ciągłym kontakcie z rodziną i przyjaciółmi dodawała ci pewności siebie.

      Tak jak wszyscy nauczyłaś się wystukiwać litery na maleńkiej klawiaturze i zaraziłaś się ciągłym wysyłaniem SMS-ów. Tak jak wszyscy zrezygnowałaś z podręcznego kalendarzyka i zastąpiłaś go wersją elektroniczną. W skupieniu wprowadziłaś do pamięci urządzenia numery telefonów znajomych, rodziny i kochanka. Pod zaszyfrowanym hasłem wpisałaś też numery byłych kochanków oraz PIN karty, który zdarzało ci się zapomnieć.

      Telefon nie robił najlepszych zdjęć, ale go używałaś. Fajnie było mieć zawsze przy sobie jakieś zabawne zdjęcie i móc je pokazać kolegom w pracy.

      Zresztą wszyscy tak robili. Komórka była przedmiotem doskonale dopasowanym do swojej epoki, w której powoli zanikały granice między życiem osobistym, zawodowym i towarzyskim. Przede wszystkim zaś ułatwiała żonglowanie czasem, a w obliczu natłoku zajęć i obowiązków oraz pilnych terminów coraz bardziej go brakowało.

      *

      Ostatnio zamieniłaś stary model na doskonalszy: nabyłaś małe cudo pozwalające przeglądać e-maile, surfować po internecie i instalować setki różnych aplikacji.

      Teraz nie mogłaś się już obejść bez swojej komórki. Była jakby wszczepiona w twój organizm, stała się częścią ciebie, nie rozstawałaś się z nią nawet w łazience czy toalecie. Gdziekolwiek byłaś, co najmniej raz na pół godziny, jeśli nie częściej, sprawdzałaś, czy przyszedł SMS, a może dzwonił kochanek lub przyjaciele… A jeśli twoja skrzynka e-mailowa była pusta, sprawdzałaś wiadomości oczekujące. Tak jak lalka w dzieciństwie, tak telefon komórkowy zapewniał ci poczucie bezpieczeństwa. Gładki błyszczący ekran uspokajał i hipnotyzował. Dodawał pewności siebie i umożliwiał natychmiastowy kontakt z innymi, a więc otwierał niezliczone możliwości…

      *

      Któregoś wieczoru po powrocie do domu sięgnęłaś do jednej kieszeni, do drugiej, zajrzałaś do torby i okazało się, że komórki nie ma. Zgubiłaś ją? Ktoś ci ją ukradł? Nie, to niemożliwe! Przeglądałaś wszystko jeszcze raz, bez rezultatu. Może w biurze… Ale wychodząc z biura, miałaś ją ze sobą, bo pamiętasz, że używałaś jej w windzie. Z pewnością miałaś ją jeszcze w metrze i w autobusie.

      Psiakość!

      Najpierw byłaś zła, że ją zgubiłaś, ale wkrótce przypomniałaś sobie, że – na szczęście! – wykupiłaś ubezpieczenie od kradzieży, zguby i zniszczenia, a masz u swojego operatora tyle uzbieranych punktów lojalnościowych, że jutro będziesz mogła kupić sobie nowy telefon, ten najnowocześniejszy, dotykowy.

      Dlaczego więc nie udało ci się zasnąć, mimo że była już trzecia w nocy?

      *

      Cicho wyślizgnęłaś się z łóżka, żeby nie obudzić mężczyzny, który spał obok ciebie.

      W kuchni sięgnęłaś na najwyższą półkę i wyciągnęłaś napoczętą paczkę papierosów, którą schowałaś tam „na czarną godzinę”. Wypaliłaś jednego, a niech tam! Wypiłaś kieliszek wódki.

      Cholera! – przeklęłaś w myślach.

      Usiadłaś na krześle skulona z zimna. Otworzyłaś okno, żeby wyleciał dym…

      Co miałaś w tym cholernym telefonie? Kilka filmików wideo, z pięćdziesiąt zdjęć, listę odwiedzanych stron internetowych, swój adres (w tym kod do bramy), adres twoich rodziców, numery telefonów ludzi, a niektóre nie powinny tam się znaleźć, jakieś wiadomości, po których przeczytaniu można by pomyśleć, że…

      Przestań, to paranoja! – próbowałaś przywołać się do porządku.

      Zaciągnęłaś się papierosem i wypiłaś łyk wódki.

      Właściwie nie było tam niczego kompromitującego, ale wiadomo, że pozory mogą mylić.

      Najbardziej bałaś się, że twój telefon dostanie się w ręce kogoś ci wrogiego.

      Zaczęłaś żałować, że zachowałaś niektóre zdjęcia, nie mówiąc już o e-mailach czy SMS-ach. Przeszłość, rodzina, pieniądze, seks… Gdyby się ktoś uparł, mógłby cię załatwić. Po co przechowywać te rzeczy, po co? Ale za późno na żale.

      Ach, jak zimno! Wstałaś, by zamknąć okno. Z czołem przyklejonym do szyby spoglądałaś na mieszkania, w których wciąż świeciło się światło. Czy na drugim końcu miasta jakiś facet nie wpatrywał się przypadkiem w ekran twojego telefonu, delektując się eksploracją ciemnych stron twego życia? A może nawet przeszukał aparat, by odkryć twoje kompromitujące tajemnice?

CZĘŚĆ PIERWSZA Kot i mysz

      1

      Zamiana

      Niektórym ludziom jest pisane się spotkać. Niezależnie od tego, gdzie się znajdują czy dokąd się wybierają, któregoś dnia na siebie wpadną.

      Claudie Gallay

      Nowy Jork

      Lotnisko JFK

      Tydzień przed Bożym Narodzeniem

      ONA

      – A potem?

      – Potem Raphaël wręczył mi pierścionek z brylantem od Tiffany’ego i poprosił, żebym została jego żoną.

      Ze słuchawką przyklejoną do ucha Madeline przechadzała się tam i z powrotem przed wysoką oszkloną ścianą, za którą widać było pasy startowe.

Скачать книгу