Скачать книгу

spytali, czy mogę wziąć dodatkowy nocny dyżur i… nie prosiłabym cię, gdyby to nie było ważne.

      Emma spojrzała na gotowy do połowy artykuł w komputerze. Szczerze mówiąc, nie bardzo miała czas, żeby właśnie dzisiaj opiekować się pięciolatką, ale wiedziała, że Irene nie zarabia kokosów jako pielęgniarka. Wynajmowała trzypokojowe mieszkanie w Sagene, a ceny na rynku nieruchomości były tak wysokie, że każdy mógł mieć problem z płaceniem czynszu. Emma proponowała Irene wynajem jednego ze swoich pokojów za symboliczną kwotę, ale chociaż widziała, że ta oferta wydała się Irene kusząca, to jednak siostra była zbyt dumna, by z niej skorzystać.

      – Okej, niech będzie – odparła Emma. – Ale może się okazać, że będę musiała trochę popracować.

      – Przecież Martine jest do tego przyzwyczajona.

      – Powiedzmy. Na pewno przyzwyczaiła się do naleśników, więc dzisiaj w menu też będą naleśniki.

      – Tylko nie pozwól jej zjeść zbyt dużo cukru – poprosiła Irene. – Gdyby mogła, utopiłaby naleśniki w cukiernicy.

      – Tak jak ty, gdy byłaś mała.

      – Wiem. Wciąż to robię.

      – Ja też.

      Roześmiały się.

      – Bardzo ci dziękuję – powiedziała Irene. W jej głosie słychać było zmęczenie. Kolejny nocny dyżur. Brała wszystko, jeśli tylko trafiła się okazja.

      – To znaczy, że odbierzesz ją z przedszkola, tak? Czy nie dasz rady?

      Emma spojrzała na zegarek. To dawało jej jeszcze kilka godzin spokojnej pracy.

      – Odbiorę.

      – Wielkie dzięki! Jesteś najlepsza na świecie.

      Rozłączyły się. Ruch na schodach zwrócił uwagę Emmy. Podniosła wzrok i ujrzała idącego w jej stronę Alexandra Blixa.

      – Dzień dobry – powiedział.

      – Dzień dobry – odrzekła zaskoczona.

      – Mogę się przysiąść na dwie sekundy?

      Wskazał krzesło po przeciwnej stronie stolika.

      – Tak, oczywiście – odparła po krótkim wahaniu, przesunęła laptopa do krawędzi blatu i zamknęła klapkę.

      Blix usiadł.

      – Znaleźliście ją? – spytała.

      Potrząsnął przecząco głową.

      – Ale znaleźliście jej telefon?

      Milczał przez moment, a potem skinął na tak. Jeden kącik ust uniósł się w delikatnym uśmiechu. Był ciekawy, w jaki sposób trafiła na cmentarz i do kościelnego. Kiedy wyjaśniła, jak wpadła na ten trop, policjant potarł lekko swoją brodę z kilkudniowym zarostem.

      – Niezła dedukcja – pochwalił.

      Przyjęła komplement z uśmiechem.

      Blix opowiedział jej, co przywiodło policję na cmentarz. Emma otworzyła laptopa.

      – Kto włączył jej telefon? – spytała, zapisując coś w komputerze.

      – Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie – odparł. – Ale mogę zdradzić, że naszym zdaniem to nie była Nordstrøm.

      – Co jeszcze może pan powiedzieć?

      Zawahał się.

      Zdjęła palce z klawiatury, jakby chciała zasygnalizować, że nie wykorzysta informacji, które od niego otrzyma.

      – Jej telefon został odnaleziony w świeżo wykopanym grobie – powiedział w końcu.

      Emma otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.

      – Ale nie może pani zacytować moich słów – zaznaczył. – Właściwie nie powinno mnie tutaj być. Nie powinniśmy ze sobą rozmawiać, ale jest coś, co…

      Przerwał mu dzwonek telefonu. Wyjął komórkę z kieszeni kurtki. Wydał się Emmie rozdrażniony i spięty, gdy przenosił wzrok z niej na telefon. Przez moment wahał się, jakby zamierzał odrzucić połączenie, ale nagle zmienił zdanie.

      – Przepraszam – powiedział. – Muszę odebrać.

      – Tak, tu Blix.

      Emma zajęła się swoim artykułem, czekając, aż śledczy zakończy rozmowę. Zostawiła to, co zdążyła już napisać o źródłach policyjnych, i zmieniła nagłówek.

      – Gdzie? – spytał swojego rozmówcę Blix.

      Wstał z poważnym wyrazem twarzy. Odwrócił się bokiem do Emmy, ale potem znowu spojrzał w jej stronę.

      – Okej – powiedział. – Dzięki. Już jadę.

      Rozłączył się, patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem.

      – Co się stało? – spytała Emma. Ona również wstała.

      – Ja… sam nie wiem – zaczął. Nagle spojrzał jej prosto w oczy. Odniosła wrażenie, że szybko rozważył coś w myślach, po czym odpowiedział: – Nie może pani o tym napisać. Jeszcze nie. Tuż obok domku letniskowego Sonji Nordstrøm znaleziono zwłoki.

      Emma opadła na krzesło i otworzyła szeroko usta.

      – Czy to ona?

      – Za wcześnie na odpowiedź. Muszę już lecieć. Nie wolno pani o tym napisać. O niczym, o czym pani powiedziałem. Okej?

      Położył dłoń na oparciu krzesła.

      – Muszę mieć pewność, że pani tego nie zrobi – powiedział nieco ostrzejszym tonem.

      Skinęła głową, najpierw ostrożnie, a potem z większym przekonaniem.

      Blix zniknął na schodach.

      Emma przestawiła półmisek z sałatką grecką na sąsiedni stolik. Zwłoki. Obok domku letniskowego Sonji Nordstrøm.

      O Boże!

      Sprawdziła szybko w Internecie, że domek letniskowy znajduje się na Hvaler. Według Google odległość z Oslo wynosiła sto osiem kilometrów. Samochodem można tam było dotrzeć w godzinę i dwadzieścia dziewięć minut.

      Spojrzała na zegarek. Przedszkole zamykano o wpół do piątej. Mogło się udać, ale równie dobrze mogła nie zdążyć odebrać siostrzenicy. Zastanawiała się, czy nie zadzwonić do Irene i nie spytać, czy może pożyczyć jej samochód i czy ktoś inny nie mógłby popilnować Martine, ale wiedziała, że siostra nie ma nikogo, kogo mogłaby poprosić o taką przysługę w ostatniej chwili.

      Istniało inne wyjście: Wollan. Emma nie lubiła ani jego, ani sposobu, w jaki pisał artykuły. Często wyciągał pochopne wnioski i przesadzał w opisach, ale Anicie nie spodobałoby się, gdyby szansa na bycie pierwszym serwisem, który poinformuje o śmierci Sonji Nordstrøm, przeszła im koło nosa.

      Podniosła telefon i obracała go przez chwilę w dłoni. Dla Wollana prawie wszystko sprowadzało się do klikalności i rankingów. Chętnie pomijał informacje, które czyniły sprawę mniej sensacyjną. Emma nie chciała, żeby Wollan zepsuł coś w sprawie Nordstrøm, ale z szacunku dla Anity musiała podjąć tę decyzję. Wybrała jego numer i w kilku krótkich zdaniach opowiedziała, czego się przed chwilą dowiedziała.

      – To znaczy, że Nordstrøm nie żyje? – spytał.

      – Tego nie wiemy.

      – Ale kto inny mógłby to być? – spytał, nie oczekując odpowiedzi. – Jedziesz tam?

      Emma wyjaśniła, dlaczego nie może pojechać do Hvaler.

      – Okej, w takim razie ja się tym zajmę.

      Zabrzmiało

Скачать книгу