Скачать книгу

swoje miejsce w szeregu.

      – Co pomogło jej to zrobić? – zadał pytanie Jun.

      Czary, pomyślała Rin.

      – Ty! – Jun przystanął przed Niang. – Wyglądasz na mocno skonfundowaną. Jak myślisz? Co takiego wykorzystała?

      – Ki? – zamrugała podenerwowana Niang.

      – Czym jest ki?

      – Hmm… – Dziewczyna zalała się rumieńcem. – To będzie ta… energia wewnętrzna? Duchowa?

      – Energia duchowa! – powtórzył mistrz Jun i prychnął. – Brednie wiejskich bab! Ci, którzy wynoszą ki na poziom nadnaturalnej tajemnicy, wyrządzają sztukom walki wręcz poważną krzywdę. Ki to po prostu energia. Identyczna z tą, która wypełnia wasze płuca i naczynia krwionośne. Ta sama, która napędza rzeczne nurty i sprawia, że wieje wiatr. – Wskazał dzwonnicę wznoszącą się na piątym tarasie kompleksu. – Dwóch żołnierzy zainstalowało tam w zeszłym roku nowo odlany dzwon. O własnych siłach nigdy w życiu nie zdołaliby wynieść dzwonu aż tak wysoko. Wykorzystując jednak przemyślny system lin, dwóch przeciętnie zbudowanych mężczyzn zdołało poderwać daleko nad ziemię ciężar wielokrotnie przewyższający ich własny. W dziedzinie sztuk walki mamy do czynienia z odwrotnym działaniem tej samej zasady. Wasze ciała dysponują pewną skończoną dozą energii. Żaden trening, bez względu na długość czy intensywność, nie pozwoli wam dokonywać nadludzkich wyczynów. Jednak dzięki zachowaniu należytej dyscypliny oraz świadomości, gdzie i kiedy uderzać… – Jun grzmotnął pięścią w tors kukły. Drewno chrupnęło, a wokół znieruchomiałej dłoni mistrza pojawiła się idealnie okrągła pajęczynka pęknięć. Cofnął rękę, manekin rozsypał się w drobne drzazgi. – …można osiągać rzeczy, które przeciętni ludzie uważają za niewykonalne. Sztuki walki wykorzystują regułę akcji i reakcji. Opierają się na znajomości kątów i trygonometrii. Stosowna siła przyłożona w odpowiednim kierunku i z właściwym zwrotem. Wasze mięśnie spinają się i wywierają dzięki temu nacisk, a energia owego nacisku rozchodzi się w celu. Rozbudowując masę mięśniową, możecie wywierać potężniejszy nacisk. Trening odpowiednich technik pozwala skupiać energię w mniejszym obszarze celu i ze znacznie wyższą efektywnością. Sztuki walki nie są dziedziną bardziej skomplikowaną niż czysta fizyka. Jeśli trudno wam to pojąć, posłuchajcie porady powtarzanej przez największych mistrzów. Przestańcie zadawać pytania i wykonujcie polecenia.

      Zajęcia z historii okazały się dla studentów lekcją pokory. Zgarbiony, łysiejący mistrz Yim rozpoczął wykład o największych militarnych kompromitacjach cesarstwa, zanim jeszcze wszyscy weszli na salę.

      – W ciągu ostatniego stulecia Nikan stoczyło pięć wojen – powiedział. – Wszystkie przegraliśmy z kretesem. Z tego właśnie powodu ubiegły wiek nazywamy „erą upokorzeń”.

      – Krzepiące – rzucił porośnięty szorstką czupryną chłopak, siedzący gdzieś z przodu.

      Jeśli nawet Yim go usłyszał, nie uznał za stosowne zareagować. Wskazał słuchaczom wielką, nakreśloną na pergaminie mapę wschodniej półkuli.

      – Za panowania Czerwonego Cesarza ten kraj zajmował połowę kontynentu. Stare cesarstwo Nikaryjczyków było kolebką nowoczesnej cywilizacji. Centrum i ośrodkiem całego świata. Ze starego Nikan wywodzą się wszystkie najważniejsze wynalazki i odkrycia, a wśród nich magnetyt, prasa do pergaminu, wielki piec. To Nikaryjczycy ponieśli kulturę oraz zasady dobrego sprawowania rządów na położoną na wschodzie wyspę Mugen i na południe, do Speer. Imperia jednak obumierają. Stare cesarstwo padło ofiarą własnej wspaniałości i chwały. Rozochoceni serią skutecznych podbojów na północy możnowładcy zaczęli wojować między sobą. Po śmierci Czerwonego Cesarza doszło do licznych konfliktów o sukcesję, które jednak nie przyniosły jasnego rozstrzygnięcia. W efekcie Nikan rozpadło się na dwanaście prowincji, na których czele stanęli możnowładcy. Możnowładcy, którzy znaczną część historii najnowszej poświęcili wojowaniu we własnym gronie. Taki stan rzeczy trwał do…

      – Wojen makowych – wtrącił student z szorstką czupryną.

      – Owszem. Do wojen makowych. – Yim wskazał kraj położony za wschodnią granicą Nikan, niewielką, wygiętą na kształt łuku wyspę. – Bez żadnego ostrzeżenia młodszy wschodni braciszek cesarstwa, nasze dawne lenno, skierował ostrze swego sztyletu przeciwko państwu, które obdarzyło go cywilizacją. Ciąg dalszy z pewnością już znacie.

      Niang podniosła rękę.

      – Z jakiego powodu stosunki pomiędzy Nikan i Mugen uległy pogorszeniu? W czasach Czerwonego Cesarza Federacja była przecież nastawionym pokojowo terytorium zależnym. Co się stało? Czego od nas chcieli?

      – Nasze relacje nigdy nie były pokojowe – sprostował Yim. – Nie są takie również i dzisiaj. Mugen zawsze chciała więcej, nawet kiedy pozostawała naszym lennem. Federacja to ambitny, szybko rozwijający się kraj, którego coraz liczniejsza ludność gnieździ się na maleńkiej wyspie. Wyobraźcie sobie, że żyjecie w zmilitaryzowanym społeczeństwie, w kraju, którego ziemie nie są w stanie wykarmić obywateli, a przy tym brakuje możliwości pokojowej kolonizacji nowych obszarów. Wyobraźcie sobie, że władcy tego kraju propagują ideologię, w myśl której są istotami boskimi, a wy z ich woli macie święte prawo rozciągnąć swoje imperium na całą wschodnią półkulę. W takiej sytuacji potężny ląd położony tuż poza Morzem Nariin okazuje się wymarzonym celem, nieprawdaż? – Mistrz Yim ponownie spojrzał na mapę. – Pierwsza wojna makowa skończyła się katastrofą. Rozdrobnione cesarstwo nie mogło sprostać znakomicie wyszkolonej armii Federacji, tworzonej w tym celu od dziesięcioleci. Postawię przed wami zagadkę. W jaki sposób zdołaliśmy zwyciężyć w drugiej wojnie makowej?

      Tym razem dłoń uniósł chłopak imieniem Han.

      – Trójca Doskonałych?

      W całej sali rozległy się stłumione chichoty. Trójca Doskonałych – Pani Żmija, Smoczy Cesarz i Odźwierny. Trójka heroicznych wojowników, którzy zjednoczyli cesarstwo i pchnęli je do wspólnej walki przeciwko Federacji. Były to postacie rzeczywiste – kobieta określana mianem Pani Żmii wciąż zasiadała na sinegardzkim tronie – lecz opowieści o ich legendarnych umiejętnościach bojowych wkładano powszechnie między bajki. Rin wychowała się na historiach o tym, jak Trójca Doskonałych własnoręcznie kładła pokotem całe bataliony sił Federacji i jak dzięki nadnaturalnym mocom panowali nad sztormami i powodziami. Jednak i ona uważała, że przytaczanie ludowych bajań na wykładzie historii jest dosyć niedorzeczne.

      – Proszę się nie śmiać. Trójca Doskonałych wywarła istotny wpływ na bieg naszych dziejów. Gdyby nie ich polityczne machinacje, dwanaście prowincji mogłoby nigdy nie stanąć do wspólnej walki – skomentował Yim. – Oczekiwałem wszak innej odpowiedzi.

      Rin wyciągnęła rękę. Odpowiedź znała, nauczyła się jej z jednego z podręczników historii, które pożyczała od nauczyciela Feyrika.

      – Spustoszyliśmy centralne rejony kraju. Wykorzystaliśmy strategię spalonej ziemi. Kiedy oddziały Federacji zapuściły się zbyt daleko w głąb lądu, ich linie zaopatrzenia uległy zerwaniu i nie byli w stanie wykarmić żołnierzy.

      Yim ocenił wypowiedź zdawkowym wzruszeniem ramion.

      – Odpowiedź dobra, acz fałszywa. To zwykła propaganda zapełniająca popularne na prowincji dziełka. Strategia spalonej ziemi więcej szkód wyrządziła naszemu rolnictwu niż wojskom Mugen. Ktoś jeszcze?

      Poprawnie odpowiedział student o sztywnej czuprynie.

      – Zwyciężyliśmy, ponieważ straciliśmy Speer.

      – Wstań. Rozwiń. – Yim pokiwał głową.

      Chłopak zaczesał

Скачать книгу