Скачать книгу

tym planie? – zapytałam, chociaż w tej chwili nie wiedziałam, dlaczego ma to dla mnie znaczenie.

      – Kto? Chodzi ci o Donovana i Nate’a? – Poczekał, aż pokiwam głową. – To był pomysł Donovana. Cała reszta uważa to za świetny pomysł, chociaż myślę, że zakładają się, ile wytrzymam bez zaliczania.

      Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę.

      – Ty nie…? Z nikim?

      – Trzeba być profesjonalistą.

      To, że Weston King nikogo nie zaliczył, było dla mnie wielkim newsem. Ten facet miał niezaspokojony apetyt na seks. Wiedziałam z doświadczenia.

      A teraz wyglądał na prawdziwe zasmuconego. Niemal mu współczułam. Niemal.

      Oparłam się plecami o szybę.

      – Ile osób o tym wie?

      – Tylko faceci z firmy. I oczywiście Elizabeth. A teraz również ty. – Wymówił słowo „ty” z czułością, miękko, a ja pojęłam, że musiał mi ufać, skoro zdradził mi ten sekret.

      – Cóż, dziękuję, że mi o tym powiedziałeś.

      – Musiałem. Nie chciałem, żebyś sobie pomyślała, że już nie jestem zainteresowany. – Zrobił kilka kroków i znalazł się przy mnie. Ostrożnie przesunął dłonią po moim ramieniu. – Powinienem był ci powiedzieć, zanim tu przyjechałaś, ale bałem się, że wtedy nie przyjedziesz.

      Jego dotyk był niewłaściwy, jego palce chłodziły moją skórę, jednak nie odsunęłam się.

      – Nie przyjęłam tej pracy, dlatego że liczyłam na coś między nami, Westonie. Oczywiście zastanawiałam się, co z tego wyniknie, ale nie dlatego się zgodziłam.

      – To dobrze. Cieszę się z tego. – Drugą ręką uniósł mi podbródek i spojrzał w oczy. – Czy to oznacza, że w przyszłości, gdy znowu będę wolny, mogę mieć u ciebie szansę?

      Obliczyłam to w myślach. Powiedział, że ślub odbędzie się za dwa i pół miesiąca, a wolny będzie jakiś miesiąc później.

      – Nie mogę na ciebie czekać. O to mnie prosisz?

      – Nie. To by nie było fair. Po prostu mówię, że jeśli wtedy będziesz wolna…

      – To wtedy zobaczymy, co się wydarzy. – Sądząc po mojej historii randkowania, będę wolna przez jakichś pięć miesięcy. A potem się zobaczy. – Ale aktualnie jesteś zaręczony. Niezależnie od tego, czy na niby, czy nie, nie mogę pozwalać… na to.

      – Na co?

      Spojrzałam na jego dłonie, które położył mi na ramionach.

      – To. Nie mogę pozwalać, żebyś mnie dotykał. Musisz przestać.

      – Wiem. – Opuścił ramiona i cofnął się. – Przepraszam, Sabrino. Za wszystko. Ale cieszę się, że tu jesteś.

      To brzmiało wystarczająco wiarygodnie, ale oferta była dobrze płatna, a on zadał sobie wiele trudu, by sprowadzić mnie do Nowego Jorku. Czy naprawdę zrobił to tylko po to, żeby dać mi pracę?

      Przekrzywiłam głowę.

      – Powiedz mi coś. Kiedy postanowiłeś mnie zatrudnić? Jaka była chronologia?

      Oparł się ramieniem o szybę.

      – Zacząłem pracować nad zatrudnieniem cię w chwili, gdy wyjechałaś z miasta. Nie miałem pojęcia, co może się między nami wydarzyć, ale wiedziałem, że tu jest twoje miejsce. Poza tym i tak mieliśmy stracić dyrektora do spraw marketingu, więc miałem wrażenie, że to przeznaczenie. Po prostu doszło do opóźnienia z jego przeniesieniem. A potem cała ta sytuacja z Dysonem opóźniła sprawę jeszcze bardziej.

      A więc Weston planował mnie zatrudnić, jeszcze zanim postanowił poślubić inną. Zgodnie z sugestią Donovana. Czy Donovan wiedział, że Weston chciał mnie zatrudnić?

      To było głupie, ale musiałam wiedzieć, czy istnieje jakieś powiązanie między tymi dwiema rzeczami.

      – Kiedy powiedziałeś Donovanowi, że chcesz mnie zatrudnić?

      Skóra zaczęła mnie mrowić, jeszcze zanim odpowiedział.

      – Zadzwoniłem do niego w chwili, gdy wyszłaś z mojego mieszkania.

      Dobrze, że wciąż miałam szkocką w dłoni. Dokończyłam ją jednym haustem. Jednak to cudowne uczucie palenia nie potrafiło wymazać oczywistej prawdy – że chociaż to Weston mnie tu ściągnął, Donovan zadbał o to, żebym była singielką, gdy już tu przyjadę.

      Sześć

      Roxie wzięła z tacy dwa kieliszki szampana, gdy kelner przeszedł obok niej, i podała mi jeden z nich.

      – W tym tygodniu masz dużo na głowie. Jaka szkoda, że musisz tu być w weekendowy wieczór.

      Moje pierwsze spotkanie w Reach miało miejsce we wtorek, więc przez resztę tygodnia załatwiałam sprawy z działem HR, zaznajamiałam się z operacjami firmy i rozpakowywałam się w swoim biurze. Prawie nie widywałam się z Westonem. I w ogóle nie miałam okazji spotkać Donovana.

      A teraz wystroiłam się w długą, satynową, zieloną sukienkę na cienkich ramiączkach, która przylegała do każdej krzywizny mojego ciała, włosy upięłam nisko na karku i stałam w kącie w The Sky Launch na przyjęciu zaręczynowym Westona. Nie tak planowałam spędzić pierwszą sobotę w Nowym Jorku.

      – Nie jest tak źle – skłamałam, mówiąc przez zaciśnięte zęby. Jak powiedział mi Weston, impreza została zorganizowana bez jakiegokolwiek uprzedzenia, a mimo to miałam wrażenie, że na parkiecie wynajętego na ten dzień klubu znajduje się jakieś czterysta lub pięćset osób. Podejrzewam, że tak to jest być częścią bogatej elity – popularność dostaje się w pakiecie.

      Szczerze mówiąc, było tu tyle gości, że moja obecność pewnie przeszłaby niezauważona. Nie byłam w ogóle pewna, dlaczego tu przyszłam.

      Dobra, wiedziałam dlaczego.

      Bo Donovan zauważyłby, gdybym nie przyszła, a nie chciałam, żeby pomyślał sobie, że unikam tego wydarzenia. Nie chciałam, by pomyślał, że zbliżający się ślub Westona coś dla mnie znaczy, że poczułam się zraniona i leczę rany. Bo tak nie było. Przyszłam tu, by coś udowodnić i nie miałam zamiaru stąd wychodzić, dopóki tego nie zrobię.

      Chociaż Donovan nawet się nie pojawił.

      Może cała ta sytuacja była stratą czasu.

      Upiłam łyk szampana i starałam się nie myśleć o tym, jak moja zielona sukienka doskonale pasowałaby do jego zielonych oczu.

      – Jesteś gotowa na poniedziałek? – zapytała Roxie.

      – Tak mi się wydaje. – W wolnym czasie w domu przeglądałam wszystkie dokumenty z projektami i prawie nie spałam, bo chciałam być przygotowana. Firma od przeprowadzki wniosła do mieszkania większość moich rzeczy, ale ja nawet nie wzięłam się za ich rozpakowywanie. – Staram się być na bieżąco ze wszystkim, czym zajmuje się zespół.

      – Tylko nie wypal się jeszcze przed rozpoczęciem pracy – ostrzegła Roxie w ten swój bezpretensjonalny, wschodnioeuropejski sposób.

      – Nie wypalę się, mamo. – Tylko się z nią droczyłam, ale miałam nadzieję, że ona wie, jak bardzo to doceniam. Nie tylko dlatego, że była jedną z niewielu osób, które znałam w mieście, ale też dlatego, że już dawno nikt mi nie matkował. To była miła odmiana po latach wychowywania młodszej siostry.

      Uśmiechnęła się i spojrzała na swojego męża, który czekał parę metrów

Скачать книгу