ТОП просматриваемых книг сайта:
Najmilszy prezent. Agnieszka Krawczyk
Читать онлайн.Название Najmilszy prezent
Год выпуска 0
isbn 978-83-8075-975-6
Автор произведения Agnieszka Krawczyk
Жанр Современная русская литература
Серия Ulica Wierzbowa
Издательство OSDW Azymut
Poszukiwania trwały długo między innymi dlatego, że Ksawery nie mógł się im poświęcić całkowicie, bo zwyczajnie brakowało mu czasu. Zlecił sprawę agencji nieruchomości, po czym przestał o niej myśleć.
Agencja zabrała się do roboty, jednak to, co przedstawiono Ksaweremu, było nie do zaakceptowania. Drogo, bez ogrodu lub przy jakiejś okropnej ruchliwej arterii – wciąż nie mógł trafić na swoją perłę.
– No cóż… Jest taki jeden dom – jęknęła agentka, gdy kolejny raz zatelefonował do biura, żeby wyrazić swoje niezadowolenie z postępów poszukiwań.
– Jaki? – ożywił się od razu.
– Właściwie spełnia wszystkie pańskie warunki – odezwała się z ociąganiem.
– Tak? To proszę mi go pokazać. Nie rozumiem, czemu tak późno się o tym dowiaduję – zganił ją zirytowanym tonem.
– Nie wiem, czy będzie pan zainteresowany... – bąknęła kobieta.
Ksawery nabrał podejrzeń, że coś kręci albo może ukrywa przed nim tę nieruchomość z jakiegoś sobie tylko znanego powodu. Zareagował więc niezwykle stanowczo:
– Ależ jestem zainteresowany i to bardzo! Mówiłem od razu – jeśli pojawi się jakakolwiek oferta spełniająca większość moich oczekiwań, proszę dzwonić, a ja obejrzę posiadłość.
– Ten dom się panu nie spodoba – upierała się agentka.
Na taki argument Ksawery aż zaniemówił. Jak ta kobieta mogła stwierdzić, że dom mu się nie spodoba, skoro nawet go nie obejrzał? Może w rzeczywistości wcale nie spełnia warunków, a ona wspomniała o nim ot tak – pochopnie, a później się zreflektowała? Zapytał o to.
– Nie, nie – zaprzeczyła dziwnie przygnębionym głosem. – Ma wszystko, co trzeba: jest spory, niezbyt drogi, otoczony wielkim ogrodem. Jedyny problem to ewentualny remont, ale mówił pan, że bierze to pod uwagę. Technicznie dom jest w dobrym stanie, więc chodzi jedynie o niewielkie przeróbki i odnowienie.
– Zatem w czym tkwi haczyk? – drążył Ksawery, coraz bardziej zaintrygowany.
– To jest… nawiedzony dom – odparła z westchnieniem.
Oławski po raz kolejny odniósł wrażenie, że się przesłyszał. Nawiedzony dom? Jak w powieści gotyckiej albo w serialu dla nastolatków? Kroczą po nim duchy, pojawia się biała dama, a może czyjaś ręka stuka nocą w okna?
– Aż tak to nie. – Agentka zachowywała powagę. – Ale ten dom od lat jest niezamieszkały, a sąsiedzi twierdzą, że w oknach widać błędne światła. Czasami słychać nawet podobno stukoty.
– Czy w takim razie te – jak to pani uroczo ujęła – błędne światła nie pochodzą z latarek złodziei albo jakiegoś… elementu, który uczynił sobie z tego domu centrum rozrywek?
– Absolutnie nie. Sąsiad, pan Dariusz Bekierski, sprawdzał to kilkakrotnie. Za każdym razem gdy docierał do furtki, światła były już pogaszone i wszędzie panowała cisza. Kiedyś zaczaił się nawet na dłużej, żeby sprawdzić, czy jednak ktoś nie wyjdzie ze środka lub nie ponowi swych działań, ale niczego nie zaobserwował. Doprawdy tajemnicza historia.
– Pasjonujące – z przekąsem stwierdził Ksawery, który jako materialista nie wierzył w duchy czy zjawy.
Agentka wychwyciła w jego głosie ironię i natychmiast poczuła się urażona. Jak to? Nie darzyć szacunkiem podobnych zjawisk? Nie bać się?
– Ludzie mówią… – rzuciła szeptem – że właściciel tego domu przyjechał tu raz z Kanady. Spędził w nim tylko jedną noc, a rankiem wyszedł zupełnie siwy i więcej nie wrócił. Nie chciał nawet słyszeć o tym miejscu.
– Brednie – uciął Ksawery. – Chcę zobaczyć tę posesję.
Na tak kategoryczne oświadczenie agentce nie pozostało nic innego, jak tylko umówić oględziny.
Ksawery ujrzał po raz pierwszy swój przyszły dom w przedpołudniowym łagodnym słońcu końca lata, tuż przed deszczem.
Szczególne wrażenie zrobił na nim ogród. Był co prawda zaniedbany, trawa pleniła się wysoko, ale jednocześnie wydawał się czarownym i pełnym łagodności miejscem. Okalające dom krzewy o przebarwiających się na czerwono liściach wyglądały jak wielokolorowe wyspy. Ogrodzenie pokrywały pnącza, a kilka drzew usytuowanych w pobliżu wejścia do budynku przyjemnie ocieniało front. W ich chłodzie miło szło się do schodów prowadzących do nieruchomości – nudnego klocka w nieokreślonym stylu, z którego jednak przy odrobinie inwencji można by zrobić coś sympatycznego.
W środku powitał ich zapach stęchlizny i dawno niewietrzonych pomieszczeń. Agentka rzuciła się do otwierania okien i po chwili w pokojach zagościł świeży powiew.
Wnętrze było w zaskakująco dobrym stanie, ściany jedynie wymagały odświeżenia, a podłogi lekkiej renowacji. To wszystko można jednak było zrobić w miarę szybko, co bardzo Ksawerego ucieszyło. Nie miał wygórowanych oczekiwań. Byle dało się mieszkać, to całkowicie go satysfakcjonowało.
– Zdaję sobie sprawę, że nie wygląda to zbyt reprezentacyjnie, ostrzegałam pana. – Agentka wzięła jego milczenie za niechęć.
– Wcale nie – zaprzeczył. – Bardzo mi się tutaj podoba. Dom wydaje się idealny dla mnie.
– No, ale trzeba by tutaj dużo zrobić, ulepszyć. Kuchnia jest urządzona w przestarzałym stylu, bo trzeba pamiętać, że budowa utknęła już lata temu, a łazienki…
Nie słuchał jej. Przez okno na parterze dostrzegł jakiś budynek w ogrodzie, usytuowany na tyłach domu.
– Co to jest? – przerwał jej monolog.
Agentka wyjrzała z ciekawością i chwilę przypatrywała się ze zmarszczonymi brwiami. Sądziła, że Ksawery wypatrzył w ogrodzie coś szczególnie interesującego – jakąś altankę ogrodową lub inny element małej architektury.
– A to… To taka szopa na materiały budowlane. Można rozebrać – zapewniła go gorliwie.
– W żadnym razie. Właśnie coś takiego było mi potrzebne. Myślę, że kupię ten dom – rzekł Oławski w zadumie.
– Naprawdę? – w nieprofesjonalny sposób zdziwiła się agentka. – Oczywiście – zreflektowała się po chwili. – Skoro jest pan zdecydowany, przygotuję stosowne dokumenty. Właściciele z pewnością zejdą jeszcze z ceny, skoro otrzymają poważną ofertę kupna.
– Znakomicie. – Ksawery tak naprawdę wcale jej nie słuchał. Miał nieodparte wrażenie, że oto spełniają się jego marzenia o własnym miejscu na ziemi. Najprawdopodobniej było ono właśnie tutaj.
Formalności załatwił błyskawicznie. Właściciele przebywający w Kanadzie z ulgą pozbyli się niechodliwej nieruchomości. I, choć już i tak sprzedawali ją poniżej ceny rynkowej, dodali jeszcze niewielki rabat, najwyraźniej po to, żeby nie zniechęcić kontrahenta. W ciągu dosłownie paru dni Ksawery podpisał umowę i mógł zadzwonić do Ingi, aby zaczęła powoli myśleć o pakowaniu.
– Ładny ten dom? – spytała siostra, gdy zdał jej relację.
– Mogłaś przyjechać i sama ocenić – zauważył.
– Daj spokój. Ważne, że tobie się podoba. Ja sobie jakoś poradzę.
Inga była artystką wizualną. Swoje filmy montowała głównie w domowym studio, zatem Ksawery przeznaczył na jej potrzeby całe piętro. Jego i tak interesowała wyłącznie szopa, w której zamierzał przygotowywać swoje monumentalne rzeźby. Jeszcze zanim zabrał