ТОП просматриваемых книг сайта:
Nielegalni. Vincent V. Severski
Читать онлайн.Название Nielegalni
Год выпуска 0
isbn 9788381433600
Автор произведения Vincent V. Severski
Серия Czarna Seria
Издательство PDW
Konrad czuł, że myśli sprawnie, logicznie, że jego mechanizm zaczyna rytmicznie pracować. Jednak teraz było inaczej, bo po raz pierwszy zdecydował się zrobić coś, o czym kiedyś nawet by nie pomyślał, i miał pełne poczucie odpowiedzialności za to, co się teraz stanie. Otuchy dodawała mu świadomość, że stoi za nim Wydział. Sara, Lutek, Marcin, M-Irek – musi im powiedzieć wszystko, niech sami zdecydują, czy gotowi są podjąć ryzyko, bo to może być ich ostatnia operacja.
W biurze zaczynał się już poranny ruch i Konrad przerwał rozmyślania. Poszedł do sekretariatu zrobić sobie jeszcze jedną kawę. Wrócił do pokoju i wyjął z sejfu teczkę dotyczącą archiwum NKWD z twierdzy brzeskiej.
Podszedł do drzwi i obrócił na zewnątrz wiszącą na nich pamiątkową tabliczkę z napisem CLOSE YOUR EYES.
Prawie wszyscy wyszli z biura. W piątek, jeśli nie działo się nic specjalnego, kończyli pracę, o której chcieli, choć rzadko wcześniej niż przed siedemnastą.
Konrad zapoznał się dokładnie z zawartością teczki. Zrobił notatki dotyczące wszystkich elementów sprawy, które budziły wątpliwości czy też miały jakiekolwiek znaczenie dla jego dalszych planów. Zobaczył, że Sara krząta się jeszcze w swoim pokoju, zadzwonił do niej i poprosił, żeby przed wyjściem wpadła do niego.
– Skończyłem – oznajmił, gdy tylko weszła. – Nadzwyczaj interesujące! Dam ci materiały w poniedziałek…
– Nie! – przerwała mu w pół zdania. – Daj teraz! Przyjdę w sobotę i niedzielę, to sobie poczytam. Nie zamknęłam jeszcze sejfu…
– Okej! – Konrad przesunął w jej kierunku leżącą na biurku zieloną teczkę. – Też będę jutro w pracy, muszę porozmawiać z M-Irkiem. Lądują o szóstej rano? Tak? – zapytał.
– Tak! – potwierdziła bez wahania. – W takim razie ja też przyjdę. O której będziesz? Marcin odbiera M-Irka z lotniska, więc mogą tu być około siódmej. Umawiamy się na ósmą?
– Świetnie! – odpowiedział z widocznym zadowoleniem, bo nie miał sumienia wzywać jej w sobotę do pracy. – To się nawet dobrze składa. Omówimy pewien element naszej sprawy, o którym napomknąłem ci wczoraj.
Przysiadł swoim zwyczajem na biurku, odchylając się nieco do tyłu i podpierając rękami. Sara lubiła tę jego pozycję i nieraz się zastanawiała, w jakim filmie ją podpatrzył.
– Ale jest jeszcze coś, co musimy szybko załatwić… – Zamyślił się na moment, przymknąwszy powieki. – Mówiłaś, że Travis chce się pilnie zobaczyć. Kiedy możesz wywołać to spotkanie?
– Choćby i zaraz! Pytanie… kiedy będzie mógł wyjechać z Mińska? Jeśli wszystko dobrze pójdzie i nic mu nie przeszkodzi, to pewnie w Moskwie stawi się już w… kilka dni. Jest jeszcze problem mojej wizy… czy mi ją wydadzą do tego czasu. Mogę jechać na paszporcie dyplomatycznym, ale to jest ostateczność. – Sara patrzyła na Konrada, oczekując jego decyzji, pewna, że spotkanie z Travisem musi być elementem jego planu, którego jeszcze nie znała.
– Tak, tak, Saro… dobrze myślisz! Travis jest mi potrzebny do naszej roboty w Brześciu – powiedział to tak, że Sara roześmiała się na głos. – Co cię tak śmieszy? Coś nie tak?
Konrad był szczerze zdziwiony, a Sara, wciąż się śmiejąc, z niedowierzaniem pokręciła głową.
– Wywołaj spotkanie, ale nie do Moskwy, bo mam złe przeczucia, tylko do Kijowa. Tam jest bezpieczniej! Pojedziesz sama, bez zabezpieczenia. Absolutnie nie odnotowuj tego spotkania w dokumentach Travisa. W Wydziale też nikt nie może wiedzieć, że wyjeżdżasz na robotę. Rozumiesz?
Konrad mówił składnie, cicho i szybko. I choć nawet się nie domyślała, o co chodzi, było dla niej jasne, że Konrad wie, co robi.
– Powiesz wszystkim, że wyjeżdżasz do rodziny. Weźmiesz nieużywany dotychczas komplet dokumentów z rezerwy specjalnej. Weźmiesz też czysty telefon od M-Irka, bez karty, ale z GPS. Jeden z tych, których nie wykorzystaliśmy ostatnio w Libanie. Przyjedziesz do rodziny w Lublinie i zostawisz tam swój służbowy telefon. Schowaj go gdzieś w bezpiecznym miejscu. Powinien być włączony, tak by cały czas wysyłał sygnał i był zalogowany w miejscowych diapazonach. Nie zapomnij tylko o wyciszeniu dzwonka.
– Wszystko rozumiem! Nie od dzisiaj robię w tym biznesie. Skracaj… – Sara była trochę wkurzona, że nie docenia jej inteligencji.
– Potem pojedziesz na granicę ukraińską i przejdziesz z mrówkami na drugą stronę. Wymyśl sobie jakąś legendę. Już na terenie Ukrainy kupisz kartę telefoniczną i kiedy się zalogujesz, M-Irek będą mieli twój numer. Następnie pojedziesz do Kijowa. Musisz improwizować! Teren znasz dobrze. Dasz sobie radę. Będziemy za tobą szli z satelity. Travis zna miejsce spotkania w Kijowie?
Konrad siedział wciąż w tej samej pozycji na rogu biurka, skoncentrowany na tym, co mówił, ale sprawiał wrażenie, jakby jego myśli były już kilka kroków dalej.
– No jasne! – odpowiedziała bez wahania, trochę zdziwiona, że pyta o coś tak oczywistego. – Spotkanie z Travisem powinno się odbyć z zachowaniem szczególnych środków bezpieczeństwa. Są sygnały od naszych źródeł, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy pod nowym szefem szuka okazji, by dobrać się nam do skóry… – Przerwała niespodziewanie. – Ale… ale jest coś jeszcze ważniejszego, o czym nie wiesz, bo cię nie było.
Sara podniosła się, zgasiła niedopalonego papierosa i poszła do swojego pokoju. Wróciła po kilku minutach z jakimś dokumentem w ręku.
– Zobacz! To jest szyfrogram od naszego oficera Ariesa z Rygi, który prowadzi werbunek białoruskiego dyplomaty z tamtejszej ambasady… ustalonego oficera GRU pod przykryciem. Pamiętasz?
– Pamiętam! I co?
– Białorusin poinformował Ariesa, że jakiś czas temu coś się stało w Centrali mińskiego KGB. Podobno zginął jakiś wysoki rangą oficer i bezpieka Łuki szaleje. Białorusin dowiedział się o tym od ich oficera bezpieczeństwa z ambasady, kagiebowca, ale nic więcej nie udało mu się uzyskać. Porównałam daty, kiedy to się stało… – Sara wyjęła dokument z rąk Konrada i spojrzała na kalendarz.
– Tak, dokładnie tydzień temu… jest data – wyprzedził ją Konrad.
– Posłuchaj teraz! Otóż zorientowałam się, że pierwszą wiadomość z prośbą o pilne spotkanie Travis wysłał na dwa dni przed tym wydarzeniem. Później milczał przez kilka dni i teraz znowu. – Sara na chwilę zmieniła ton i rzuciła ostro: – Trzeba opierniczyć przy okazji naszego oficera w Rydze, bo informację od Białorusina uzyskał pięć dni temu, a szyfrogram przysłał przed dwoma dniami.
– Myślisz, że prośba Travisa może mieć z tym jakiś związek? – zapytał.
– Może tak, może nie! Musimy jednak uwzględnić, że sytuacja wewnątrz KGB na pewno jest napięta. Jeżeli zajęła się tym bezpieka Łuki, to nasz Travis może mieć kłopoty z łącznością i wyjazdem z Mińska. Nie wiemy, co się stało, ale według Białorusina z Rygi to nie jest byle pryszcz – ciągnęła swój wywód Sara. – Jeżeli Travis decyduje się na wywołanie spotkania w warunkach zwiększonego ryzyka, to musi mieć ku temu ważny powód. To bardzo dobry oficer… świetnie wyszkolony i wie, co trzeba robić, nie ryzykowałby bez potrzeby… – Spojrzała pytająco na Konrada. – Ale cholera wie. Jeżeli w Mińsku trwa polowanie, Travis może przywlec za sobą ogon do Kijowa. Wtedy byłoby po nim!
– Spokojnie, Saro. Da sobie radę. To przecież twój wychowanek. Jednak musimy się zabezpieczyć,