Скачать книгу

Tylko jak…?

      – Jak wiesz, pracuję tu już bardzo długo – zauważył, przegarniając dłonią mocno przerzedzone, siwe włosy. – W związku z tym poznałem wielu ludzi i to nie tylko tych z marginesu. Może miałem już kiedyś do czynienia z tym twoim gościem? Mogę rzucić okiem?

      – Rzucaj nawet pięcioma oczami, bylebyś go rozpoznał!

      Przekręciła monitor, by mógł widzieć ekran i cofnęła nagranie do momentu wyjścia pary z pubu. Śledził w skupieniu przesuwające się obrazy, wreszcie wyprostował zgarbione plecy. Na niemłodej już i zazwyczaj poważnej twarzy zauważyła pełen satysfakcji uśmiech.

      – Możesz wyłączyć nagranie. Znam tego faceta, ale wątpię, byś w jego osobie znalazła zabójcę, on nigdy nie był kojarzony z mokrą robotą.

      – A kto to jest? – spytała zaciekawiona. – Ktoś ważny?

      – W pewnym sensie tak. To Aleksander Podżorski, pseudonim Gojny, szef domniemanej grupy przestępczej.

      – Mówisz poważnie? – Benita nie wierzyła własnym uszom. Mężczyzna absolutnie nie kojarzył jej się z przestępcą.

      – Jak najpoważniej. Podżorski mieszka i działa w Wiśle, a jego firma wytwarza takie małe elektroniczne dupstwa do maszyn precyzyjnych. Zajmują się też ochroną. Od lat był podejrzewany o różne przekręty podatkowe, wymuszenia, haracze, chodziły też słuchy, że zajmuje się egzekucją długów. Zatrudnia bardzo ciekawych ludzi… połowę z nich stanowią kryminaliści, a druga połowa to byli żołnierze.

      – Czyli to zwyczajny gangster?

      Forman milczał przez chwilę, jakby zastanawiając się nad dalszymi słowami, zanim ponownie zabrał głos.

      – Nikt dokładnie nie wie, jak jest naprawdę, bo to cholerny spryciarz. W jego firmie przeprowadzono więcej kontroli, niż u mnie odbyło się wizyt teściowej, a wierz mi, pobić rekord mamusi wcale nie jest łatwo! Trzepała go skarbówka, UKS, ZUS, PIP, nawet ci z CBŚ-u wzięli go na tapetę, i nic! Nigdy niczego nie znaleźli, chociaż byli przekonani, że robi przewałki z VAT-em i dochodówką, a połowa jego ludzi pracuje na czarno. My również próbowaliśmy. Dotarliśmy nawet do osób, które potwierdzały nasze podejrzenia o wymuszeniach i egzekucji, lecz zawsze po jakimś czasie ludzie ci zmieniali zdanie lub tracili pamięć.

      – W takim razie facet musi być nieprzeciętnie inteligentny!

      – Taki właśnie jest – potwierdził Forman. – W dodatku ma honor i sumienie, potrafi współczuć innym, przez co większość przesłuchiwanych przez nas osób nie paliła się do rozmowy. Zbyt wielu ludziom pomógł w trudnych sytuacjach, by chcieli go obciążać.

      – Czy ty go aby nie podziwiasz?

      – A żebyś wiedziała! I nie ja jeden. Znasz Konrada Procnera, prawda?

      – Oczywiście, że znam. Przyszłam do was ponad rok przed jego odejściem i nawet z nim pracowałam. Co Procner ma wspólnego z tym Podżorskim?

      Teraz była naprawdę zaintrygowana. Ostatnie, co mogłoby jej przyjść do głowy, to powiązania pomiędzy gangsterem i słynącym z wyjątkowo surowych zasad policjantem.

      – Znają się od dzieciństwa – wyjaśnił Rysiek. – Konrad go nienawidził z jakichś osobistych powodów, ale mimo to zawsze twierdził, że wszelkie próby udupienia Gojnego to tylko strata czasu, bo facet jest za mądry, żeby można mu było coś udowodnić. Potem nastąpiła zmiana w ich wzajemnych stosunkach. Zaczęli się nawet spotykać na gruncie prywatnym i Konrad powiedział, że Podżorski nieodwołalnie zrezygnował z lewych interesów. Nie bardzo potrafiliśmy w to uwierzyć. Zaczęliśmy sprawdzać i okazało się, że faktycznie tak jest, ALDA to teraz całkowicie uczciwie działająca firma.

      – Dziwna nazwa – mruknęła.

      – Tak jak wiele innych. Z drugiej strony może nie aż tak dziwna, Podżorski ma syna imieniem Damian, możliwe więc, że połączył jego imię z własnym. To akurat jest najmniej istotne. Ważniejszy powinien być dla ciebie fakt, że nigdy nie wiązano Gojnego z poważnymi aktami przemocy.

      – A wymuszenia to twoim zdaniem akty przyjaźni?!

      – Z tego, co nam wiadomo, więcej w tym było straszenia; parę razy zdarzyło się, że ktoś dostał po mordzie i to wszystko. Żadnego łamania rąk i nóg, ciężkiego pobicia, używania niebezpiecznych narzędzi… i nigdy celem nie była kobieta. Zrobisz, jak zechcesz – Forman spojrzał w oczy koleżanki – ale na twoim miejscu pojechałbym do niego i poprosił o wyjaśnienia bez pochopnego oskarżania. Rozmawiałem z nim wiele razy i naprawdę nie widzę go w roli zabójcy.

      – Wspomniałeś, zdaje się, że Podżorski mieszka w Wiśle, tak? Przecież właśnie Konrad jest tam teraz komendantem.

      – No tak, zapomniałem… Masz szczęście, droga komisarz Herrera! Pogadaj z Procnerem, na pewno ułatwi ci dotarcie do Gojnego, bo to wcale nie jest takie proste, bez nakazu możesz nie dotrzeć nawet za bramę. Powodzenia! Na mnie już czas.

      Mówiąc to, ruszył ku drzwiom. Benita okręciła się z krzesłem i uśmiechnęła do uczynnego kolegi.

      – Dzięki za pomoc, będę ci winna przysługę.

      – Nic mi nie jesteś winna. Doskonale pamiętam, jak w zimie zapieprzałaś do późna w nocy, żeby mi pomóc naprawić to, co spierdoliłem. Nadal jestem twoim dłużnikiem i zgłaszam się na ochotnika, jeśli będziesz potrzebowała czyjegoś wsparcia.

      – Ponownie dziękuję. Coś mi mówi, że sami z Szotem sobie nie poradzimy. Tylko czy to nie będzie kolidowało z twoimi sprawami?

      – Tym się nie przejmuj. Chwilowo nie mam tego wiele, w dodatku same bzdety. Jakby co, dzwoń po mnie. Aha, zapomniałem cię uprzedzić. Mówią, że Podżorski wywiera przedziwny wpływ na kobiety. Podobno już po chwili gotowe są wskoczyć mu do łóżka, tylko że on nie wydaje się tym zainteresowany. Nie żebym pilnował twojej cnoty, ale uważaj, żebyś się nie zakochała!

      Forman wyszedł i roześmiał się głośno, słysząc głuchy łomot uderzającego w drzwi przedmiotu.

      Pierwszy podejrzany2

      1−2 sierpnia 2014

      Miała szczęście. Udało jej się złapać Konrada w ostatniej chwili, bo właśnie wychodził z pokoju, kiedy zadzwoniła. Nie zwlekając, w skrócie przedstawiła sprawę i poprosiła o pomoc w dotarciu do Gojnego.

      – Nie ma problemu, zaraz zadzwonię do Aleksa i cię zaanonsuję. Chętnie pojechałbym z tobą, niestety chwilowo to niemożliwe, za dużo roboty. Dam ci znać, co załatwiłem.

      Dotrzymał słowa i po kilkunastu minutach oddzwonił. Gojny przystał na spotkanie, nazajutrz o godzinie dwunastej. Inny termin nie wchodził w grę. Aktualnie Podżorski był w Warszawie, z kolei na poniedziałek miał zaplanowany wyjazd do Pragi i musiał się do niego przygotować.

      – Wiesz może, od kiedy przebywa w naszej urokliwej stolicy?

      – Wyjechał dzisiaj nad ranem. Mówił, że gdyby wiedział, że chce go przesłuchać piękna policjantka, przełożyłby ten wyjazd.

      – Nie wypada kpić z niższej stopniem! – Benita na próżno starała się nadać swojemu głosowi oburzony ton. – Czyli wraca dzisiaj?

      – Tak, ale dojedzie do domu dopiero wieczorem, w związku z czym umówiłem cię na jutro. Może być?

      Nie była zachwycona takim obrotem sprawy. Nie lubiła czekać, w dodatku jak zwykle najbardziej liczył się czas. Każda kolejna godzina zwłoki mogła jeszcze bardziej zaciemnić i tak niezbyt jasny obraz.

      – Musi być, choć nie ukrywam, że chciałabym go mieć już teraz.

      – Nie ty jedna – zaśmiał się Konrad. – Znam wiele kobiet,

Скачать книгу