Скачать книгу

własną kopię. Dziękujemy za uszanowanie ciężkiej pracy autora.

      Niniejsza książka jest utworem literackim. Wszystkie nazwy, postacie, miejsca i zdarzenia są wytworem wyobraźni autorki i są fikcyjne. Wszelkie podobieństwo do osób żyjących lub zmarłych jest całkowicie przypadkowe.

      Jacket image Copyright Nejron Photo, © Shutterstock.com.

      SPIS TREŚCI

       ROZDZIAŁ PIERWSZY

       ROZDZIAŁ DRUGI

       ROZDZIAŁ TRZECI

       ROZDZIAŁ CZWARTY

       ROZDZIAŁ PIĄTY

       ROZDZIAŁ SZÓSTY

       ROZDZIAŁ SIÓDMY

       ROZDZIAŁ ÓSMY

       ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

       ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

       ROZDZIAŁ JEDENASTY

       ROZDZIAŁ DWUNASTY

       ROZDZIAŁ TRZYNASTY

       ROZDZIAŁ CZTERNASTY

       ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

       ROZDZIAŁ SZESNASTY

       ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

       ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

       ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ÓSMY

       ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DRUGI

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY TRZECI

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIĄTY

      Zbliż się, mężny woju, a opowiem ci historię.

      Historię o bitwach dawnych.

      Historię o mężach i męstwie.

      Historię o koronie i chwale.

      Zagubione Kroniki Lysy

      ROZDZIAŁ PIERWSZY

      Ceres biegła bocznymi dróżkami Delos i czuła pulsujące w żyłach podniecenie. Wiedziała, że nie może zjawić się za późno. Słońce dopiero wychylało się ponad linię widnokręgu, a parne, pełne kurzu powietrze w pradawnym, kamiennym grodzie już nie pozwalało oddychać. Paliły ją mięśnie nóg i bolały płuca, ale zmuszała się, by biec szybciej, coraz szybciej, i przeskoczyła jednego z niezliczonych szczurów, które wypełzały z rynsztoku i buszowały w odpadkach na ulicach. Słyszała już hałas w oddali i serce przyspieszyło jej niespokojnie. Wiedziała, że lada chwila rozpocznie się Święto Jatek.

      Dziewczyna biegła wąską, krętą dróżką, przesuwając palcami po kamiennych ścianach. Zerknęła przez ramię, by upewnić się, że bracia biegną za nią. Z ulgą ujrzała Nesosa, który deptał jej po piętach, i Sartesa, biegnącego ledwie kilka stóp za nim. Liczący dziewiętnaście lat Nesos był starszy od niej jedynie o dwa cykle słoneczne, a Sartes – jej drugi brat – młodszy o cztery i z chłopca stał się już niemal mężczyzną. Obaj mieli przydługawe, piaskowe włosy i brązowe oczy i przypominali jeden drugiego – oraz ich rodziców – lecz wcale a wcale nie wyglądali jak Ceres. Choć Ceres była dziewczyną, bracia nigdy nie byli w stanie dotrzymać jej kroku.

      - Żywo! – rzuciła Ceres za siebie.

      W oddali znów rozległ się hałas i choć Ceres nigdy nie uczestniczyła w święcie, oczyma wyobraźni widziała je w najdrobniejszych szczegółach: cały gród, trzy miliony obywateli Delos, stłoczony na Stade podczas dnia przesilenia letniego. Nie widziała nigdy niczego podobnego i jeśli ona i jej bracia nie pospieszą się, nie pozostanie ani jedno wolne siedzisko.

      Przyspieszając jeszcze, Ceres otarła kroplę potu spływającą jej po czole i wytarła dłoń w postrzępioną tunikę barwy kości słoniowej, którą nosiła po matce. Nigdy nie dostawała własnego odzienia. Wedle jej matki, która hołubiła swych synów, lecz jej okazywała jedynie szczególną nienawiść i zazdrość, nie zasługiwała na to.

      - Zaczekajcie! – krzyknął Sartes, a w jego łamiącym się głosie dała się słyszeć irytacja.

      Ceres uśmiechnęła się.

      - Chcesz, bym cię tam zaniosła? – odkrzyknęła.

      Wiedziała, że chłopak nie znosi, gdy drwi sobie z niego, ale jej złośliwa uwaga skłoni go do utrzymania tempa. Ceres nie miała nic przeciwko temu, by im towarzyszył. Uważała za ujmujące to, że choć miał trzynaście lat, zrobiłby wszystko, by uchodzić za ich równolatka. I choć przenigdy nie przyznałaby tego głośno, chciała, by jej potrzebował.

      Sartes chrząknął głośno.

      - Matka cię ukatrupi, gdy się dowie, żeś znowu jej nie usłuchała! – zawołał.

      Jej

Скачать книгу