Скачать книгу

nie od dziś. Ich włosy poprzetykane były siwizną równie gęsto, jak Berina, a twarze mieli zniszczone, jak gdyby wiele lat spędzili, tocząc bój w słońcu. Jeden z nich przewyższał Berina o dobrą głowę, lecz pochylał się lekko nad włócznią, na której się wspierał. Drugi miał brodę, którą nacierał olejem i woskiem tak długo, iż zdawała się niemal tak ostra, jak broń, którą trzymał w dłoni. Na ich widok Berina ogarnęła ulga, gdyż rozpoznał ich obu.

      - Varo, Caxus? – odezwał się. – To ja, Berin.

      Napięcie zawisło na chwilę w powietrzu i Berin miał nadzieję, że tych dwóch go pamięta. Wtem strażnicy roześmiali się.

      - W rzeczy samej, to ty – powiedział Varo, prostując się na chwilę. – Nie widzieliśmy cię tu od… ile to już czasu upłynęło, Caxusie?

      Drugi mężczyzna przesuwał dłonią po brodzie, zastanawiając się nad odpowiedzią.

      - Przeszło wiele miesięcy, odkąd był tu ostatni raz. Nie mówiliśmy odkąd dostarczył mi karwasze minionego lata.

      - Musiałem wyjechać – wyjaśnił Berin. Nie rzekł dokąd. Kowali może i nie opłacano zbyt sowicie, ale Berin wątpił, by strażnicy dobrze zareagowali na wieść o tym, iż szukał najmu gdzie indziej. Żołnierzom zwykle nie w smak było, gdy wróg otrzymywał dobry oręż. – Nastały ciężkie czasy.

      - Czasy są ciężkie wszędzie – zgodził się z nim Caxus. Berin spostrzegł, że zmarszczył nieco brew. – Nie wyjaśnia to jednak, co robisz w głównej części zamku.

      - Nie powinieneś tu wchodzić, kowalu, i wiesz o tym – przytaknął Varo.

      - Cóż się stało? – zapytał Caxus. – Nieoczekiwana naprawa ulubionego miecza któregoś z młodzianów w dworze? Sądzę, że doszłyby nas słuchy o tym, że Lucious strzaskał miecz. Najpewniej wychłostałby któregoś sługę do żywego mięsa.

      Berin wiedział, że nie uda mu się przekonać ich takim kłamstwem. Miast tego postanowił więc spróbować jednego, co mogło podziałać: szczerości.

      - Przybyłem zobaczyć się z córką.

      Usłyszał, że Varo wciąga powietrze ze świstem.

      - Ach, to nie będzie takie proste.

      Caxus skinął głową:

      - Widziałem, jak walczyła na Stade. Nie poddaje się łatwo. Ukatrupiła kolczastego niedźwiedzia i mistrza boju. Ale nie była to łatwa walka.

      Berinowi ścisnęło się serce, gdy usłyszał słowa strażnika. Kazali Ceres walczyć na placu? Choć wiedział, iż ziszczeniem jej snów było toczenie boju na Stade, nie sądził, by o to im chodziło. Nie, chodziło o coś innego.

      - Muszę się z nią zobaczyć – nalegał Berin.

      Varo przechylił głowę na bok.

      - Jak rzekłem, to nie takie proste. Nikt nie może jej odwiedzać. To rozkaz królowej.

      - Ale ja jestem jej ojcem – odparł Berin.

      Caxus rozłożył ręce.

      - Niewiele możemy na to poradzić.

      Berin zastanowił się szybko, co robić.

      - Niewiele? Czy to odrzekłem, gdy chciałeś, bym nareperował drzewce włóczni, którą raz złamałeś, nim ujrzy to twój kapitan?

      - Zgodziliśmy się, że nie będziemy o tym wspominać – odrzekł strażnik z niepokojem.

      - A cóż ty rzekniesz, Varo? – mówił dalej Berin, kując żelazo póki gorące, nim drugi mężczyzna postanowi go wyrzucić. – Czy odparłem, że to “nie takie proste”, gdy chciałeś miecza, który dobrze leżałby w twej dłoni miast tego, który wydała ci armia?

      - Cóż...

      Berin nie ustępował. Ważne było, by rozwiać ich wątpliwości. Nie, ważne było, by zobaczył się z córką.

      - Jak wiele razy mój oręż ocalił wam życie? – zapytał. – Varo, opowiedziałeś mi o herszcie bandy, którego ścigał twój oddział. Czyim mieczem go ukatrupiłeś?

      - Twoim – przyznał Varo.

      - A ty, Caxusie, gdy pragnąłeś przyozdobić swe nagolenniki filigranem, by wywrzeć wrażenie na dziewce, z którą się ożeniłeś, do kogo się udałeś?

      - Do ciebie – przyznał Caxus. Berin widział, że mężczyzna się zastanawia.

      - A było to jeszcze nim zacząłem podążać za wami podczas kampanii – powiedział. – A co z...

      Caxus uniósł dłoń.

      - Dobrze już, dobrze. Dowiodłeś swego. Komnata twej córki znajduje się na górze. Wskażemy ci drogę. Ale jeśli ktoś będzie pytał, prowadzimy cię do wyjścia z zamku.

      Berin wątpił, by ktokolwiek miał o to zapytać, lecz w tej chwili nie miało to znaczenia. Liczyło się tylko jedno. Zobaczy się ze swoją córką. Ruszył za strażnikami przez zamkowe korytarze i po jakimś czasie dotarł wreszcie do drzwi zamkniętych na rygiel i na klucz od zewnątrz. Klucz znajdował się w zamku, więc Berin przekręcił go.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4S5rRXhpZgAATU0AKgAAAAgADAEAAAMAAAABDpkAAAEBAAMAAAABFeAAAAECAAMAAAADAAAA ngEGAAMAAAABAAIAAAESAAMAAAABAAEAAAEVAAMAAAABAAMAAAEaAAUAAAABAAAApAEbAAUAAAAB AAAArAEoAAMAAAABAAIAAAExAAIAAAAmAAAAtAEyAAIAAAAUAAAA2odpAAQAAAABAAAA8AAAASgA CAAIAAgALcbAAAAnEAAtxsAAACcQQWRvYmUgUGhvdG9zaG9wIEVsZW1lbnRzIDEyLjAgV2luZG93 cwAyMDE5OjA0OjI1IDE1OjA4OjAxAAAAAASQAAAHAAAABDAyMjGgAQADAAAAAQABAACgAgAEAAAA AQAABXigAwAEAAAAAQAACDIAAAAAAAAABgEDAAMAAAABAAYAAAEaAAUAAAABAAABdgEbAAUAAAAB AAABfgEoAAMAAAABAAIAAAIBAAQAAAABAAABhgICAAQAAAABAAAs3QAAAAAAAABIAAAAAQAAAEgA AAAB/9j/4gxYSUNDX1BST0ZJTEUAAQEAAAxITGlubwIQAABtbnRyUkdCIFhZWiAHzgACAAkABgAx AABhY3NwTVNGVAAAAABJRUMgc1JHQgAAAAAAAAAAAAAAAAAA9tYAAQAAAADTLUhQICAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAABFjcHJ0AAABUAAAADNkZXNj AAABhAAAAGx3dHB0AAAB8AAAABRia3B0AAACBAAAABRyWFlaAAACGAAAABRnWFlaAAACLAAAABRi WFlaAAACQAAAABRkbW5kAAACVAAAAHBkbWRkAAACxAAAAIh2dWVkAAADTAAAAIZ2aWV3AAAD1AAA ACRsdW1pAAAD+AAAABRtZWFzAAAEDAAAACR0ZWNoAAAEMAAAAAxyVFJDAAAEPAAACAxnVFJDAAAE PAAACAxiVFJDAAAEPAAACAx0ZXh0AAAAAENvcHlyaWdodCAoYykgMTk5OCBIZXdsZXR0LVBhY2th cmQgQ29tcGFueQAAZGVzYwAAAAAAAAASc1JHQiBJRUM2MTk2Ni0yLjEAAAAAAAAAAAAAABJzUkdC IElFQzYxOTY2LTIuMQAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAWFlaIAAAAAAAAPNRAAEAAAABFsxYWVogAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAFhZWiAAAAAAAABv ogAAOPUAAAOQWFlaIAAAAAAAAGKZAAC3hQAAGNpYWVogAAAAAAAAJKAAAA+EAAC2z2Rlc2MAAAAA AAAAFklFQyBodHRwOi8vd3d3LmllYy5jaAAAAAAAAAAAAAAAFklFQyBodHRwOi8vd3d3LmllYy5j aAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAABkZXNjAAAAAAAA AC5JRUMgNjE5NjYtMi4xIERlZmF1bHQgUkdCIGNvbG91ciBzcGFjZSAtIHNSR0IAAAAAAAAAAAAA AC5JRUMgNjE5NjYtMi4xIERlZmF1bHQgUkdCIGNvbG91ciBzcGFjZSAtIHNSR0IAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAZGVzYwAAAAAAAAAsUmVmZXJlbmNlIFZpZXdpbmcgQ29uZGl0aW9uIGluIElF QzYxOTY2LTIuMQAAAAAAAAAAAAAALFJlZmVyZW5jZSBWaWV3aW5nIENvbmRpdGlvb

Скачать книгу