ТОП просматриваемых книг сайта:
Czarna księga. Orhan Pamuk
Читать онлайн.Название Czarna księga
Год выпуска 0
isbn 9788308057902
Автор произведения Orhan Pamuk
Жанр Современная зарубежная литература
Издательство PDW
Opisując w pewnym felietonie zaduch snu, smród czosnku, pleśni, wapna, węgla i smażonego tłuszczu, roznoszący się na klatkach schodowych kamienic przy bocznych ulicach, Celâl wysnuł przypuszczenie, że może on zawierać i inne składniki. Zanim nacisnął dzwonek u drzwi, Galip postanowił spytać Rüyę, czy to ona dzwoniła do kancelarii trzy razy tego dnia.
Drzwi otworzyła ciocia Hâle i od razu spytała:
— A gdzie Rüya?
— Nie przyszła jeszcze? — zdziwił się Galip. — Miała ciocia do niej zadzwonić.
— Telefonowałam, ale nikt nie odbierał. Uznałam, że ją zawiadomiłeś.
— Może jest na górze, u ojca.
— Twój stryj i jego żona już dawno do nas zeszli — oznajmiła ciocia.
Zapadła cisza.
— Pewnie jest w domu — powiedział po chwili Galip. — Polecę i ją przyprowadzę.
— Nikt nie odbiera telefonu — zawołała ciocia, lecz Galip zbiegał już ze schodów. — No dobrze, tylko się pospiesz. Esma smaży już dla ciebie böreki!
W zacinającym mokrym śniegu Galip niemal biegł; wiatr rozwiewał poły jego starego palta (które było tematem jeszcze innego felietonu Celâla). Już dawno obliczył, że jeśli będzie szedł boczną ulicą, pogrążoną teraz w mroku rozpraszanym jedynie przez mdłe światło padające z reklam coca-coli i nylonowych pończoch, mieszkań dozorców, zamkniętych już sklepów spożywczych oraz jeszcze czynnego zakładu prowadzonego przez krawca okularnika, droga z kamienicy, w której mieszkali ciotka i stryj, do jego mieszkania powinna zająć mu jakieś dwanaście minut. Niewiele się w tych rachubach pomylił, gdy bowiem przemierzył z powrotem tę samą trasę tymi samymi chodnikami i ulicami, minęło w sumie dwadzieścia sześć minut. Cioci Suzan, która otworzyła mu drzwi, a potem wszystkim przy stole powiedział, że Rüya jest przeziębiona, wzięła antybiotyk oraz inne lekarstwa (połknęła wszystko, co znalazła w szufladzie!) i otumaniona zasnęła; słyszała, że telefon dzwonił, nie miała jednak siły, by wstać i odebrać, chce jej się spać, nie ma apetytu, leży w łóżku i przesyła wszystkim pozdrowienia.
Wiedział, że ta opowieść może wzbudzić zbyt duże poruszenie (biedna, chora Rüya!), spodziewał się jednak, że wywoła dyskusję na pewien temat związany z kwestiami językowymi. I nie pomylił się — posypały się wymawiane z turecka i pełne dodatkowych samogłosek nazwy antybiotyków, syropów i pastylek na kaszel, leków rozszerzających naczynia, środków przeciwbólowych stosowanych przy grypie oraz preparatów witaminowych, które należało przyjmować jednocześnie, a także rozliczne wskazówki dotyczące dawkowania. W innych okolicznościach Galip rozkoszowałby się tym festiwalem medycyny amatorskiej i popisami twórczej fonetyki niczym dobrym wierszem, lecz jego myśli zaprzątał obraz Rüyi leżącej w łóżku; później nie potrafił określić, jak dalece był on wierny. Widok stopy Rüyi wysuniętej spod kołdry czy rozsypanych na pościeli spinek do włosów wydawał się rzeczywisty, lecz układ włosów na poduszce oraz kompozycja na stoliku przy łóżku, złożona z pudełek leków, szklanki, karafki i książek, sprawiały wrażenie skądś zaczerpniętych — może z jakiegoś filmu, z którego sceny Rüya tak chętnie odgrywała, albo z jednego z tych kiepsko przetłumaczonych kryminałów, pochłanianych przez nią z takim samym apetytem jak kupione u Alâaddina orzeszki pistacjowe. Odpowiadając możliwie krótko na pytania, pełne troski i życzliwości, Galip starał się oddzielać w umyśle wspomnienia Rüyi prawdziwej i tej zapożyczonej, tak jak to robili powieściowi detektywi, których w przyszłości miał naśladować.
Tak, teraz (gdy oni wszyscy razem siedzą za stołem) Rüya zapewne śpi. Nie, nie jest głodny, ciocia Suzan niepotrzebnie się trudziła, gotując zupę. Nie, nie chce wzywać tego lekarza, którego oddech cuchnie czosnkiem, a torba tytoniem. Tak, Rüya nie poszła w tym miesiącu do dentysty, rzeczywiście, ostatnio rzadko wychodzi z domu, stale siedzi w czterech ścianach. Nie, dziś nigdzie nie wychodziła, widzieliście ją na ulicy? Widać wyszła na chwilę, ale nie powiedziała mu o tym. Nie, powiedziała; gdzie ją widzieliście? Poszła do pasmanterii kupić