ТОП просматриваемых книг сайта:
Kod Leonardo Da Vinci. Дэн Браун
Читать онлайн.Название Kod Leonardo Da Vinci
Год выпуска 0
isbn 978-83-8110-000-7
Автор произведения Дэн Браун
Жанр Поэзия
Издательство OSDW Azymut
Napastnik znów wymierzył w niego broń.
– Kiedy ciebie już nie będzie, ja zostanę jedynym człowiekiem na świecie, który zna prawdę.
Prawda. W jednej chwili do kustosza dotarła groza sytuacji. Jeżeli umrę, prawda odejdzie wraz ze mną na zawsze. Instynktownie próbował podnieść się i uciec.
Rozległ się huk wystrzału i kustosz poczuł rozchodzące się po ciele fale gorąca, kiedy kula utkwiła w jego brzuchu. Upadł na twarz… Walczył z bólem. Powoli przetoczył się na plecy i spojrzał przez kraty na człowieka, który na niego napadł.
Mierzył teraz w jego głowę.
Saunière zamknął oczy, jego myśli wirowały, w sercu mieszał się strach i żal.
Tępe uderzenie iglicy pistoletu przetoczyło się echem przez korytarz.
Kustosz otworzył oczy.
Mężczyzna spojrzał na broń niemal z rozbawieniem. Sięgnął po kolejny nabój, lecz po chwili namysłu uśmiechnął się spokojnie, patrząc na brzuch Saunière’a.
Kustosz skierował wzrok w dół i na białej lnianej koszuli zobaczył otwór po kuli. Otaczał go niewielki krąg krwi kilka centymetrów poniżej mostka. Mój żołądek.
Był na wojnie i wiedział, że z taką raną pożyje najwyżej piętnaście minut.
– Nie mam tu już nic do roboty – powiedział mężczyzna.
I oddalił się.
Jacques Saunière, teraz sam w wielkiej sali, raz jeszcze obrócił głowę w kierunku kraty, która nie podniesie się jeszcze co najmniej przez dwadzieścia minut. Znalazł się w pułapce. Zanim ktoś do niego dotrze, będzie martwy. Mimo to strach, który opanował go teraz, był silniejszy niż strach przed śmiercią.
Muszę przekazać tajemnicę.
Podniósł się z trudem, mając w oczach postacie trzech zamordowanych braci. Myślał o pokoleniach, które były przed nimi… O misji, którą im powierzono.
Nieprzerwany łańcuch wiedzy.
I nagle, mimo wszystkich środków ostrożności… Mimo zabezpieczeń… Jacques Saunière został jedynym łącznikiem, samotnym strażnikiem jednej z największych tajemnic w historii ludzkości. Drżąc, zdołał stanąć na nogach.
Muszę znaleźć jakiś sposób…
Był uwięziony we wnętrzu Wielkiej Galerii i wiedział, że na całym świecie jest tylko jedna jedyna osoba, której może przekazać pochodnię wiedzy. Spojrzał w górę i powiódł wzrokiem po ścianach swojego wspaniale wyposażonego więzienia. Kolekcja najsłynniejszych obrazów świata – postacie na obrazach uśmiechały się do niego jak starzy przyjaciele.
Zaciskając z bólu powieki, zebrał wszystkie siły i myśli. Miał przed sobą dramatyczne zadanie, któremu musi poświęcić każdą pozostałą sekundę życia.
Rozdział 1
Robert Langdon budził się powoli.
W ciemności dzwonił telefon – dźwięk dzwonka był przytłumiony i obcy. Pomacał ręką w ciemności, szukając lampy przy łóżku, i nacisnął włącznik. Mrużąc oczy, rozejrzał się i stwierdził, że jest w wypełnionej miękkimi pluszami renesansowej sypialni umeblowanej osiemnastowiecznymi antykami, ściany zdobią ręcznie malowane freski, a pośrodku stoi gigantyczne mahoniowe łoże z czterema filarami.
Gdzie ja jestem?
Na żakardowym szlafroku zwisającym z filara łóżka były wyhaftowane słowa: HOTEL RITZ PARIS.
Powoli mgła zaczęła opadać. Usiadł i rzucił zmęczone spojrzenie w kierunku wysokiego lustra wiszącego po drugiej stronie pokoju. Człowiek, który na niego patrzył, był jakiś obcy – rozczochrany i zmęczony, jego zwykle bystre spojrzenie zamglone i niepewne. Ślad ciemnego zarostu kładł się cieniem na jego silnej szczęce, a siwizna wdzierała się coraz głębiej w gęstwinę czarnych włosów.
Langdon odebrał telefon.
– Halo?
– Monsieur Langdon? – odezwał się głos w słuchawce. – Mam nadzieję, że pana nie obudziłem.
Skołowany Langdon spojrzał na budzik stojący przy łóżku. Wpół do pierwszej w nocy. Spał od godziny, ale czuł się tak, jakby przez rok leżał w trumnie.
– Tu recepcja, monsieur. Przepraszam, że o tej porze zawracam panu głowę, ale ma pan gościa. Twierdzi stanowczo, że sprawa jest bardzo pilna.
Langdonowi kręciło się w głowie i wciąż nie mógł się dobudzić. Jakiego gościa? Skupił wzrok na pogniecionym druku leżącym na nocnym stoliku.
Langdon jęknął. Dzięki książkom o obrazach i symbolach religijnych stał się, chcąc nie chcąc, sławny w świecie sztuki, a ilustrowany slajdami wykład na temat symboliki pogańskiej ukrytej w kamieniach katedry w Chartres, który wygłosił tego wieczoru, poruszył chyba co bardziej konserwatywnych słuchaczy. Pewnie jakiś naukowiec religioznawca poszedł za nim do hotelu, a teraz próbuje rzucić mu rękawicę.
– Przykro mi – powiedział Langdon – ale jestem bardzo zmęczony i…
– Mais, monsieur – mówił dalej recepcjonista z naciskiem, obniżając głos do nerwowego szeptu. – Pański gość to ktoś bardzo ważny. Już jest w drodze do pana pokoju.
– Posłał pan kogoś do mojego pokoju?
– Przepraszam, monsieur, ale taki człowiek jak ten pan… Moje kompetencje nie sięgają aż tak daleko, żeby go powstrzymać.
– Kto to taki?
Recepcjonista już się rozłączył.
Niemal natychmiast ktoś zaczął walić ciężką pięścią w drzwi.
Langdon niepewnie zsunął się z łóżka, poczuł, że jego stopy toną głęboko w pluszowym dywanie. Włożył szlafrok i podszedł do drzwi.
– Kto tam?
– Pan Langdon? Muszę z panem porozmawiać. – W angielszczyźnie człowieka stojącego za drzwiami słychać było silny francuski akcent, głos był zdecydowany i władczy. – Porucznik Jérôme Collet. Direction Centrale Police Judiciaire.
Langdon stanął jak wryty. Centralne Biuro Śledcze? Dlaczego DCPJ, we Francji mniej więcej to, czym w Stanach Zjednoczonych jest FBI, miałoby do niego jakiś interes?
Nie zdejmując łańcucha, Langdon uchylił lekko drzwi. Twarz patrząca na niego z drugiej strony należała do szczupłego mężczyzny o nieokreślonych rysach. Był wysoki, miał na sobie mundur.
– Mogę wejść? – spytał agent.
Langdon wahał się chwilę, niepewny, co ma zrobić, podczas gdy nieruchome oczy nieznajomego przyglądały mu się badawczo.
– A o co właściwie chodzi?
– Mój przełożony chciałby skorzystać z pańskiej wiedzy.
– Teraz? – wydusił Langdon. – Jest już po północy.
– Czy