Скачать книгу

zorientował się w czym rzecz, więc szybko zareagował, twierdząc iż to jemu powinien przypaść zaszczyt stworzenia. Wybuchł spór, po którym bogowie ustalili, że wspólnie stworzą człowieka. Swaróg stworzył duszę, dlatego ludzie po śmierci udawali się do nieba. Weles zaś stworzył ciało, które po śmierci powraca do ziemi i od tej chwili należy do niego.

      Inna wersja mówi o tym, że człowiek powstał nie ze słomy, ale z gliny. Swaróg zdecydował się stworzyć ludzi, by zaludnić ziemię. Do tego celu użył gliny. Gdy ludzie byli już gotowi pozostawił ich na słońcu, by glina wyschła, aby potem tchnąć w nich duszę. Niespodziewanie zjawił się Weles. Uznał on, że twory jego brata nie są doskonałe i postanowił je ulepszyć. Patykiem wykonał w glinianych figurkach otwory przez co ludziom od narodzin, aż do śmierci towarzyszą: głód, wydalanie i płciowość. Swaróg, gdy tylko zobaczył Welesa zmieniającego jego dzieło wszczął z nim spór. Wynikiem tego jest podział pomiędzy nimi duszy i ciała ludzkiego, o którym jest mowa w pierwszej wersji mitu.

      Słowianie, a także Germanie i Skandynawowie wierzyli, że wszechświat ma wygląd ogromnego drzewa. U Słowian tym drzewem był dąb, a u naszych sąsiadów jesion.

      Drzewo Świata

      Nasi przodkowie wyobrażali sobie, że w koronie dębu zamieszkuje ognisty ptak, który jest posłańcem bogów, pośrednikiem pomiędzy nimi i ludźmi. W korzeniach drzewa zamieszkiwała żmija, która potrafiła przemieszczać się pomiędzy światem żywych i umarłych. Słowianie posiadali ciekawą koncepcję wszechświata. Wierzyli, że w dębie rozmieszczone są trzy elementy składowe ich świata, trzy odmienne rzeczywistości, zwane: Prawia – Nawia – Jawia. „Drzewo to prastary symbol łączenia trzech światów, szczególnie obecny w szamanizmie syberyjskim. Drzewo korzeniami sięga do świata podziemnego, a gałęziami dotyka nieba”5.

      Prawia to siła sprawcza (wszechrzecz) nadająca ruch i życie światu, z niej wyłonił się wszelki byt i istnienie. Prawia – słowiański odpowiednik greckiego Logos była umiejscowiona w koronie dębu. To płaszczyzna zamieszkiwana przez bogów. Przebywający tam bogowie stosowali się do kosmicznych reguł i uniwersalnego porządku, podporządkowani byli boskiej hierarchii, ustanowionej przez swego protoplastę, imieniem Rod. Prawia to też jaźń (świadomość ludzi) i ścisła łączności z naturą. Wstrzymanie realizacji prawijnego motoru dziejów prowadzi do wytwarzania kultury rozpadowej, kalekiej i pośrednio zagrażającej człowiekowi. Realizacja elementów Prawi to szansa stania się świadomym siebie i zdolnym do pełnienia roli twórcy kultury i przyjaznego dla świata narzędzia zmian natury.

      Dalej poniżej Prawi umiejscowiona była Jawia – czyli to, co jawne, namacalne i realne. Jawia to świat widzialny. Płaszczyzna owa była tym wszystkim, co otaczało ludzi, materialną rzeczywistością, w której żyli. Jawia ukazuje nam świat ziemski, doczesny i realny czyli to wszystko, co jest namacalne i rzeczywiste. To co nas otacza jest Jawią. Jest to przede wszystkim efekt działania siły sprawczej Prawi, której realizacją jest nasza rzeczywistość. Tworzenie, formowanie i kształtowanie życia zbiorowego ludzi i natury w wymiarze świata. Jawia jest wytworem działań Prawi, która przemienia świat według postulatów słowiańskiego mitu świata, w którym nie tyle ludzie myślą, co on sam myśli i działa ludźmi. Prawia jest świadomością świata, która w ludziach, w materii i w przyrodzie odnalazła swój wyraz i narzędzia rozwoju.

      Natomiast Nawia wedle wierzeń prasłowiańskich jest miejscem, do którego podążają duchy zmarłych, a nad którym pieczę sprawuje Weles – zasiada on na złotym tronie z mieczem w ręku. Po śmierci dusze zmarłych przybywają do Nawi. „Iść do Nawi” znaczy „umierać”6. W obrzędowości Nawia stanowiła podziemną krainę duchów i rzeczy nadprzyrodzonych, zazwyczaj dodatkowo oddzieloną od świata żywych wodami rzek lub morza. Symbolicznie kraina ta opisywana była jako wielka zielona równina – pastwisko, na które Weles wyprowadza dusze.

      Nawia – w prostym znaczeniu, to co niejawne, kraina duchów i rzeczy nadprzyrodzonych, świat złudzeń i magii. O ile Nawia czasem mogła być widzialna, a jej mieszkańcy niekiedy pokazywali się w Jawi, o tyle Prawia zawsze pozostawała niewidzialna i w większej części niewiadoma.

      U Prasłowian określenie świata pozagrobowego pochodzi od słowa naw: „Słowianie świat zagrobowy nazywali słowem „naw” albo „raj”. Słowo „raj” używane dzisiaj nabrało swego obecnego znaczenia pod wpływem religii chrześcijańskiej”7.

      Inaczej też Nawia zwana był Wyrajem – podziemnym, wężowym lub smoczym. Ponieważ był to rodzaj dolnego raju, położonego na dnie przepaści, czeluści (otchłani) w królestwie przodków. Umiejscowiony był w dolnej, podziemnej części kosmicznego drzewa. Jego bram ukrytych w korzeniach strzegł sam żmij. Ta demoniczna istota, trzymała straż, by nikt niepowołany się tam nie dostał, a już tym bardziej nie powrócił do świata żywych.

      Wyznanie naszych przodków w głównej mierze stawiało pogląd, że człowiek jest nieodłączną częścią przyrody: „Wierzenia Słowian zakładały, że człowiek jest składnikiem przyrody i zawiera w sobie jednocześnie welę, siły twórcze i destrukcyjne. Dla Słowian nie istniała pozagrobowa kara za grzechy (szczególnie dziedziczona po kimś) i nagroda za dobre uczynki w sensie, w jakim jest to przyjęte np. w chrześcijaństwie”8, dalej Halina Łozko w swojej książce na ten temat pisze: „Dusza ludzka ukazuje się jako iskra ognia niebieskiego – gwiazdeczka, jaką bóg zapala przy narodzinach dziecka i gasi, gdy człowiek umiera”9. Przodkowie nasi wierzyli w istnienie duszy, zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Duszę wyobrażano sobie pod postacią ptaka, motyla, pszczoły, świetlika lub też widmowej postaci.

      Wierzenia Słowian to także bogata demonologia. Świat dawnych podań roi się od wszelkiego rodzaju upiorów i zjaw. Wierzono, że upiorami stawały się dusze ludzi nikczemnych, okrutnych i złych. Zjawami mogli być także podstępnie zamordowani, topielcy, samobójcy, wiedźmy i mnóstwo innych postaci. Tylko dusze tych, którzy nie musieli w żaden sposób na ziemi pokutować trafiały od razu do krainy szczęścia, Nawi. Przejście następowało w chwili, kiedy ulatująca ku niebiosom dusza zetknęła się z promieniami słońca lub księżyca. Dość często owe dusze powracały do świata żywych, podczas niektórych świąt i ceremonii, gdzie były przyjmowane godnie i z szacunkiem przez lud.

      W określone dni Słowianie zwykli udawać się na cmentarze, by tam spożyć posiłek na cześć zmarłych. „Wierzono, że jednostka odchodzi na tamten świat taką, jaką była za życia, albo wolną i bogatą, albo nikczemnym rabem, jakim będzie już wiecznie. Dlatego każdy człowiek pierwotnego społeczeństwa dążył za życia do osiągnięcia najwyższych dostojeństw, szacunku, bogactw, do wyróżnienia się na polu bitwy, czy w codziennej pracy”10.

      Za pewne czyny czy to w sensie nagrody, czy kary, można było zostać ponownie zesłanym na ziemię pod różnymi postaciami: człowieka, zwierząt, zjaw lub Zduszy – w celu pomocy komuś, lub odkupienia win, a także w celu ujawnienia prawdy odnośnie jakiegoś tragicznego wydarzenia. Stąd tak bogata demonologia: „Zdusze są demonami pochodzącymi z dusz zmarłych istot (nie tylko ludzi), powołanymi do powtórnego bytowania w sposób niezwykły – pod przymusem, wcieleniem w ciało trupie, albo w ciało niewładne, wyczarowane, lub w już zamieszkałe przez inną duszę ciało żywej istoty”11.

      W takim oto skrócie przedstawia się słowiańska mitologia, która zapewne jest dalszym tematem do badań. Byśmy mogli jak najlepiej ją poznać potrzeba czasu i pracy wybitnych naukowców. „Narysowanie jasnego i pełnego obrazu mitologii słowiańskiej napotyka nie tylko na olbrzymie trudności, ale jest wręcz niemożliwe.

Скачать книгу


<p>5</p>

Robert Palusiński, Szamanizm w praktyce, Instytut Psychologii Stosowanej, Kraków 2004, s. 16.

<p>6</p>

Emfazy Stefański, Wyrocznia słowiańska, Athanor, Warszawa 1993, s. 82.

<p>7</p>

Małgorzata Kowalczyk, Wierzenia pogańskie za pierwszych Piastów, Wyd. Łódzkie, Łódź 1968, s. 36.

<p>9</p>

Tamże, s. 24.

<p>10</p>

Tamże, s. 17.

<p>11</p>

Czesław Białczyński, Stworze i Zdusze, Kraków 1993, s. 263.