ТОП просматриваемых книг сайта:
Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner
Читать онлайн.Название Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki
Год выпуска 0
isbn 978-83-65661-37-1
Автор произведения Kennedy Hudner
Издательство OSDW Azymut
– Ale na pewno… – zaprotestował Hiram.
Sir Henry uciszył go machnięciem ręki.
– Patrz i słuchaj, Brill. Właśnie dlatego zabrałem cię na tę krótką wizytę. Po prostu patrz i słuchaj.
Kiedy wylądowali przy siedzibie premiera Cape Breton, wyszedł im na spotkanie wysoki, chudy mężczyzna. Nie okazał zainteresowania ich wizytą, po prostu odwrócił się i bez słowa poprowadził do środka. Hiram obserwował go z rozbawieniem. Ten człowiek najwyraźniej należał do stałego personelu rezydencji, a w swojej karierze służył już wielu premierom, spotkał mnóstwo dygnitarzy i widział niejedną intrygę. W jego wieku – a miał zapewne około siedemdziesiątki – nic już nie mogło go wytrącić z równowagi. Zatrzymał się przy niewielkich, nieoznakowanych drzwiach.
– Sir Henry – oznajmił z powagą – premier czeka w środku. Gabinet jest dość mały. Czy mogę zaproponować, aby pańska ochrona zechciała pozostać przed drzwiami? Polecę przynieść krzesła i przekąski, aby wszystkim było wygodnie.
Kapitan Wilcock, dowódca niewielkiego oddziału ochrony, zjeżył się na tę propozycję, ale sir Henry powstrzymał go gestem.
– Doskonale – zapewnił.
Służący spojrzał znacząco na Hirama. Sir Henry uśmiechnął się lekko.
– To Hiram Brill, osobisty asystent królowej. Będzie mi towarzyszył.
A potem minął służącego, otworzył drzwi i wszedł. Hiram skinął uprzejmie głową. Służący skrzywił się, jakby zjadł cytrynę, a Brill, choć chwila była doniosła, wyszczerzył się jak mały chłopiec, któremu udało się niepostrzeżenie ukraść ciasteczko z kuchni.
Premier Alexander Taylor wstał zza biurka na powitanie przybyłych. Uśmiechał się ciepło i zapraszająco, ale spojrzenie miał zimne i czujne.
– Sir Henry! – Jego wyszkolony głos brzmiał głęboko. – Dawno się nie widzieliśmy!
Premier wyciągnął dłoń do uścisku, ale sir Henry to zignorował i zajął miejsce przy stole. Założył nogę na nogę, strzepnął z kolana wyimaginowany pyłek.
– Rzeczywiście dawno, premierze – przyznał. – I wiele się przez ten czas wydarzyło.
Premier, zaniepokojony, zmarszczył czoło.
– Pragnąłbym złożyć kondolencje w imieniu rządu i mieszkańców Cape Breton z powodu strasznej tragedii, jaka dotknęła Victorię – zaczął, ale sir Henry przerwał mu chłodno.
– Ciekawy dobór słów, premierze. „Tragedia, która dotknęła Victorię”. – Wydął wargi. – Można by sądzić, że to naturalny kataklizm, jak burza słoneczna, trzęsienie ziemi albo erupcja wulkanu, a nie starannie zaplanowany, podstępny atak nuklearny, w którym zostało zabitych prawie trzydzieści milionów niewinnych ludzi oraz wielu członków rządu, w tym także królowa, symbol naszego społeczeństwa. – Sir Henry spojrzał twardo na Taylora. – Słowa mogą być czasami tak… mylące, nie sądzi pan, panie premierze?
Premier Taylor nie należał do ludzi słabego charakteru. Nie zbladł ani nie przestał się uśmiechać, ale Hiram zauważył zmrużenie powiek. Nie chciałby z tym mężczyzną grać w pokera.
– Sir Henry, ma pan prawo czuć gniew, ale musi pan pamiętać, że to była nieautoryzowana akcja paru niesubordynowanych urzędników, którzy nie mają nic wspólnego z rządem Cape Breton. Nic o tym nie wiedziałem i gdy tylko spisek wyszedł na jaw, kazałem aresztować doradcę bezpieczeństwa narodowego i jego asystentkę. – Złożył błagalnie ręce. – Sprawcy stanęli przed trybunałem, sir Henry. Cape Breton nie jest wrogiem Victorii.
Sir Henry z namysłem skinął głową. Wyglądało, jakby się rozluźnił. Spojrzenie skierował w sufit. Hiram na ten widok ukrył uśmiech. Grał z tym mężczyzną w cha’rah i za każdym razem była to trudna rozgrywka, niezależnie od wyniku. Niekiedy Hiramowi wydawało się, że już wygrał, a sir Henry rozluźniał się wtedy i błądził spojrzeniem po suficie, po czym nieoczekiwanie zamykał zasadzkę albo przypuszczał ostateczny atak i gra kończyła się jego zwycięstwem.
Hiram szybko się nauczył, że musi być bardzo ostrożny, gdy sir Henry wygląda na zrelaksowanego.
– Panie premierze, czy dobrze pamiętam, że doradca bezpieczeństwa narodowego był pana bliskim kolegą? – rzucił doradca królowej beznamiętnym tonem.
Premier uśmiechnął się i pokręcił głową.
– Znałem go, rzecz jasna, należeliśmy do tej samej partii politycznej i razem awansowaliśmy w rządzie, ale nie nazwałbym go bliskim kolegą. Och, z pewnością znajomym, ale…
– A jednak mianował go pan jako pierwszego, gdy tylko został pan premierem – wytknął sir Henry. – Pojawia się także pytanie, jak doradca bezpieczeństwa narodowego mógł wydać rozkaz dziesięciu frachtowcom, aby współpracowały z Dominium podczas inwazji na Victorię. – Uśmiechnął się lekko, jak ktoś, kto docenia własny żart, ale nie ma zamiaru tego okazać. – Zniszczyliście satelitę monitorującego ruch przy tunelu czasoprzestrzennym między Cape Breton i Victorią, ale zapomnieliście o tym drugim, który znajdował się pięćset mil dalej. Odczyty z detektorów pasywnych nie były tak wyraźne, jak od bliższego satelity, ale okazały się wystarczające. Mogliśmy policzyć, ile frachtowców z Cape Breton wspierało atak Dominium. Mój Boże, możemy nawet odczytać ich numery.
Premier Taylor wyglądał, jakby chciał zaprotestować, ale sir Henry powstrzymał go uniesieniem ręki.
– Wydobycie tych danych zajęło nam trochę czasu, ale proszę sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy okazało się, że frachtowce nie były jednostkami cywilnymi. Były to frachtowce wojskowe, należące do waszej Straży Granicznej. Co więcej, jednostki te stanowią ponad połowę sił zaopatrzeniowych i transportowych Cape Breton. Moim zdaniem ktoś musiał zauważyć ich brak. – Doradca królowej splótł ręce na piersi i spojrzał na premiera.
Hiram nerwowo obejrzał się przez ramię. Zastanawiał się, czy trzech komandosów, których zabrali jako obstawę, wystarczy, żeby dotrzeć z powrotem do promu, jeżeli premier rozkaże aresztować gości z Victorii.
Premier Taylor milczał.
Sir Henry uniósł brwi.
– Czego pan chce? – premier przerwał ciszę.
Sir Henry skinął głową z satysfakcją.
– Oto, czego chcę… czego chce królowa. Cape Breton będzie się trzymać z daleka od wojny między Victorią i Cesarstwem Tilleke. Nie będzie udzielać wsparcia, nie będzie przekazywać informacji wywiadowczych, nie podejmie żadnych tajnych rozmów ani wypraw.
Premier Cape Breton wyraźnie się rozluźnił.
– Jak powiedziałem wcześniej, nasz rząd nie miał nic wspólnego z atakiem Dominium. Daję panu słowo, że Cape Breton nie będzie w żaden sposób pomagać ani wspierać Cesarstwa