ТОП просматриваемых книг сайта:
Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner
Читать онлайн.Название Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki
Год выпуска 0
isbn 978-83-65661-37-1
Автор произведения Kennedy Hudner
Издательство OSDW Azymut
Brill, zdziwiony, zajrzał przez okno do lokalu. Szybko zrozumiał sytuację. Miał wrażenie, że wylano mu na głowę wiadro zimnej wody. Stolik w głębi był wolny, jednak wszystkie pozostałe zostały zajęte przez wysportowanych młodych ludzi, którzy chyba wcale nie czytali menu. Hiram odwrócił się pośpiesznie i dołączył do Duncana.
– Chodźmy dalej – rozkazał szef eskorcie.
– Co się dzieje? – zapytał cicho sir Henry.
– W lokalu jest pełno agentów bezpieczeństwa Sybilli – wyjaśnił Hiram. Zerknął na Duncana, żeby potwierdził, a ten skinął głową. – Zostawili stolik z tyłu wolny, ale z pewnością wszędzie podłożyli pluskwy. Każda rozmowa będzie na podsłuchu.
Minęli kilka ulic, nim znaleźli kolejną restaurację. Gdy podchodzili do drzwi, od grupy przechodniów oderwało się dwóch młodzieńców. Brill z zaskoczeniem rozpoznał ciemnookiego kelnera z lokalu, w którym jedli kolację poprzedniego dnia. Chłopak spojrzał wprost na Hirama, na pewno nie był to przypadek, a potem sięgnął do kieszeni marynarki. Brill widział to wielokrotnie, ten sam ruch bardzo często wykonywali gwardziści królowej Anny.
– Broń! Broń! – wykrzyknął, a czteroosobowa eskorta zerwała się do akcji.
Duncan chwycił sir Henry’ego za ramiona i pchnął bezceremonialnie w ramiona Mirandy, która odciągnęła go z linii strzału. George i Susan wyjęli broń i odsunęli się na boki. Duncan strzelił i jeden z napastników cofnął się, szukając osłony. Hiram rzucił się na chodnik i zaczął czołgać do sir Henry’ego.
Wtedy pojawił się trzeci napastnik. Wyrósł za plecami Mirandy i strzelił jej w głowę. Kobieta upadła jak marionetka, której odcięto sznurki. Sir Henry, zbryzgany krwią i kawałkami mózgu funkcjonariuszki, zaskoczył jednak zabójcę – i zapewne też siebie – bo rzucił się na niego i przytrzymał. Mężczyzna przeklinał i próbował się wyrwać, żeby wycelować, ale stary dyplomata podciął mu nogi i obaj zwalili się na ziemię.
Hiram dotarł do ciała Mirandy. Starał się nie myśleć o jej pustych oczach oraz otwartej czaszce. Bez rezultatu. Miranda zawsze pyszniła się swoimi rudymi włosami, żal było patrzeć, jak te ogniste sploty leżały na brudnych płytach trotuaru.
George i Susan razem natarli na drugiego zamachowca, który próbował podejść z boku, żeby mieć dobrą pozycję do strzału w sir Henry’ego. Niedoszły zabójca nie zdążył nawet wymierzyć, kiedy dwoje funkcjonariuszy eskorty go powaliło.
„Na pewno nie wojskowy” – pomyślał Hiram, gdy nerwowo macał ziemię obok zwłok Mirandy. „Nie zawodowiec”.
Kelner z rodzinnej restauracji wystrzelił cztery razy z pistoletu igłowego. George zatoczył się i upadł na kolano. Susan Peterson uniosła broń soniczną oburącz i ze spokojem trafiła zamachowca w ramię, w udo, a potem w tułów. Wszystko to w mniej niż w sekundę.
Hiram w panice szukał broni Mirandy. Gdzie ją nosiła?
– Chroń sir Henry’ego! – krzyknął Duncan, który już biegł na pomoc dyplomacie, szarpiącemu się z zamachowcem.
Trzeci napastnik uderzył sir Henry’ego łokciem w skroń. Starszy mężczyzna odtoczył się z jękiem. Zamachowiec usiadł niezdarnie i podniósł broń, jednak nie wymierzył jej w Duncana, choć to on stanowił największe zagrożenie, lecz w ambasadora.
Hiram i Duncan strzelili jednocześnie. Zamachowiec padł na chodnik. Duncan podbiegł do leżącego.
– Sir Henry? – Przesunął dłońmi po ciele ambasadora, szukając ran.
Hiram, gdy upewnił się, że sir Henry’emu nic się nie stało, podszedł sztywno do kelnera. Młodzieniec leżał w kałuży krwi. Susan Peterson stała nad nim z bronią w gotowości. Brill przykląkł przy rannym. Z tyłu usłyszał pisk opon pojazdów naziemnych i tupot stóp – zapewne nadjechała policja.
– Kim jesteś? – zapytał Hiram ochryple.
Kelner tylko na niego spojrzał.
– Dlaczego próbowałeś nas zabić? Nie jesteśmy żadnym zagrożeniem dla Sybilli!
Z ust kelnera pociekła krew. Zakasłał, przymknął oczy.
– Głupcy! – wycharczał. – Nie ufajcie im!
– Komu? – dopytywał się Brill. – Powiedz mi!
Wtedy jakiś mężczyzna odepchnął Hirama, a potem przystawił rannemu lufę do czoła i strzelił. Ciało kelnera drgnęło, po czym znieruchomiało na zawsze.
Hiram bez słowa przyglądał się bezgłowemu ciału kelnera. W głębi duszy dręczyło go pytanie, co by odpowiedział, gdyby mu tak brutalnie nie przerwano.
– Przepraszamy za to zajście, panie Brill – odezwał się funkcjonariusz z Sybilli i schował blaster do kabury. Jednak Susan, jak zauważył Hiram, stanęła między nim a policjantem i wciąż nie opuściła broni. – Mieliśmy już kłopoty z tymi terrorystami, ale tego się nie spodziewaliśmy. Na szczęście przybyliśmy w samą porę.
Susan Peterson ryknęła ostrym śmiechem.
– Mówi pan, że w samą porę? Chyba już rozumiem, dlaczego macie tyle problemów z terrorystami.
Sybillińczyk posłał jej zimne spojrzenie. Susan nie odwróciła wzroku.
Sir Henry z pomocą Brilla podniósł się z ziemi.
– No to ustalone – wydusił. – W tej restauracji nie jemy.
Potem wszyscy zostali zapakowani do pojazdów i zawiezieni z powrotem do siedziby kanclerza. Zaraz po przyjeździe sir Henrym oraz George’em zajął się wezwany personel medyczny. Kilka fleszetek, które przebiły pancerz ochroniarza, usunięto ostrożnie i zaszyto niewielkie rany.
– Mówiłam ci, żebyś założył cięższą kamizelkę – wypomniała mu Susan. George spojrzał na nią miażdżąco, po czym wyrzucił zniszczoną kamizelkę do śmieci.
– Tak, mamo, mówiłaś, mamo, następnym razem posłucham, mamo – odgryzł się.
Susan uśmiechnęła się i zrobiła krótki gest, zapewne wulgarny, którego Hiram nie rozpoznał.
Wkrótce potem przyniesiono poczęstunek z kuchni i grupa zasiadła przy dużym stole w jadalni. Sir Henry westchnął, rozejrzał się po meblach i suficie.
– Panie Duncan, jeśli można? – rzucił.
Duncan skinął głową, a potem wstali razem z Susan i ustawili osiem metalowych trójnogów, podtrzymujących małe kule. Duncan położył na stole dwa nieduże metalowe pudełka, a wszystkim rozdał ciężkie medaliony, które musieli założyć na szyję. Na koniec wyciągnął tablet i wpisał kod. Pomieszczenie wypełnił cichy szum, a Hiram poczuł, jak medalion na jego piersi zaczął lekko wibrować.
– To powinno wystarczyć – stwierdził Duncan. – Każdy z systemów ma stanowić samodzielną barierę dla podsłuchów. Działają niezależnie od siebie i na bazie różnych metod zakłócania, więc istnieje szansa, że tutejszym nie uda się pokonać wszystkich trzech.
– Dobrze – zgodził się sir Henry. – Co się stało? Kim byli ci napastnicy i co to oznacza dla naszych negocjacji z Sybillą?
Okazało się jednak, że nikt nie ma pojęcia. Po prostu brakowało informacji. Trzech mężczyzn wyłoniło się z tłumu i próbowało ich zabić, ale sami stracili życie.
Hiram nie był zadowolony.
– Ostatni z tych zamachowców powiedział mi, że jesteśmy głupcami.