Скачать книгу

– Jeżeli dotknęło cię to, co powiedziała na cmentarzu tamta baba, to daj spokój… Ona wszystkim wtyka szpilki, taki ma charakter! Spotykałam ją dzisiaj w sklepie i też mi usiłowała dokuczyć.

      – Co ci powiedziała? – dopytywała Daniela, a Agata zrozumiała, że popełniła błąd. Nie mogła przy Tosi zrelacjonować rozmowy z panią burmistrzową. Dziewczynka mogłaby się przestraszyć, że starsza siostra chce sprzedać dom. Musiała więc kłamać, ale postanowiła, że to kłamstwo będzie tylko częściowo nieprawdą.

      – Zaczęła mnie wypytywać, kiedy stąd wyjadę – powiedziała więc, a obie siostry zawiesiły na niej wzrok.

      Wzruszyła ramionami.

      – Odpowiedziałam, że na razie nie zamierzam!

      Tosia odchyliła się do tyłu i odetchnęła głęboko.

      – To dobrze. Myślałam, że wyjedziecie i zostawicie mnie samą. A ja nie chcę być sama. Nie chcę też mieszkać u pani Trzmielowej, ona zresztą mówiła, że oddasz mnie do domu dziecka. Zrobisz tak?

      Agacie odebrało mowę. Do tej pory żona burmistrza wydawała się jej po prostu wścibską i gburowatą kobietą, teraz doszła do wniosku, że jest po prostu podła.

      Dziewczyna aż kipiała gniewem:

      – A to wstrętne babsko! Oczywiście, że cię nigdzie nie oddam. Będziesz tutaj mieszkała…

      – Z wami? – zapytała z nadzieją Tosia.

      Agata zasępiła się. Dostała dwa tygodnie urlopu, który oczywiście będzie musiała przedłużyć ze względu na zaistniałe, niespodziewane okoliczności. Miała nadzieję, że do tej pory znajdzie ojca Tosi i wszystko się rozwiąże. Ale co będzie, jeśli nie uda się go znaleźć? Ta opcja wydawała się coraz bardziej realna. Plan awaryjny był taki, że zabierze Tosię do siebie, do Krakowa. Teraz jednak pomysł ten nie wydawał się najlepszy. Widać było, że dziewczynka kocha Zmysłów i „Willę Julia”. Czy zgodzi się wyjechać? Agata wiedziała, że musi z nią porozmawiać, bardzo delikatnie, i zapytać o to, ale na razie nie chciała tego robić. Dziewczynka straciła właśnie matkę, nie chciała dokładać jej cierpienia w postaci utraty domu i całkowitej zmiany otoczenia.

      – Rzeczywiście okropna kobieta z tej Trzmielowej – usłyszała tymczasem głos Danieli. – Może przez to, że jest taka wysuszona jak wiórek? Wyraźnie nadmierna chudość sprawiła, że zanikło u niej nie tylko poczucie humoru, ale i dobre wychowanie. Jak widać, szczupła figura nie jest gwarantem miłej osobowości. A co do mieszkania z tobą, ja na pewno mogę tu zostać, o ile pozwolisz, bo nie jestem, Tosiu, twoją krewną.

      Agata spojrzała na siostrę ze zdumieniem. Zostać? A kurs tłumaczy? Praca w Brukseli?

      Daniela pokręciła głową.

      – Do Brukseli na razie nie będę startować, muszę jeszcze się podszkolić, wciąż za mało umiem. Przemyślałam to sobie dokładnie – nie chcę niczego robić pochopnie, by nie zamknąć sobie potem drogi. Nie mówiłam ci, bo nie wiedziałam, czy dam sobie radę, ale dostałam pewną propozycję. Tłumaczenie powieści. To jeden z moich ulubionych autorów, w Polsce jeszcze nieznany. Przetłumaczyłam kilka rozdziałów na próbę i wysłałam do wydawnictwa, w którym poleciła moje usługi jedna z moich koleżanek. Wyobraź sobie, zainteresowali się i dostałam to zlecenie!

      – To znakomicie! – ucieszyła się Agata. – Nigdy nie mówiłaś, że chciałaś tłumaczyć literaturę. Myślałam, że twoim marzeniem było przekładanie przemówień i obrad rządowych!

      Daniela zaprzeczyła.

      – Zawsze chciałam robić przekłady literackie, tylko nie wiedziałam, czy się do tego nadaję. Trzeba mieć wyczucie języka i umieć wejść w sposób pisania autora. Przekład powinien nie tylko oddawać treść, ale również to coś, co pisarz ukrył pomiędzy wierszami. Wyczucie stylu, rytmu, bogactwo języka… Po prostu obawiałam się, że nie dam sobie z tym rady, ale dostałam szansę!

      – To naprawdę świetnie! – powiedziała Agata.

      – Tak. I w związku z tym, mogłabym zostać na lato w Zmysłowie, o ile Tosia zechce!

      Dziewczynka podskoczyła na fotelu i skinęła głową.

      – Tak, możesz zostać! Czy to oznacza, że nie będę musiała wyjeżdżać? – zwróciła się do Agaty.

      – A ty nie chcesz wyjeżdżać? – zapytała starsza siostra.

      Tosia pokręciła głową. – Nie chcę. Tutaj jest mój dom i… mama. To znaczy ja wiem, że jej już nigdy nie zobaczę, ale moim zdaniem ona tu jest. Choćby w tym wszystkich obrazach! Tak uważam i już!

      Agata zgodziła się. Ona także czuła obecność Ady w całym domu. Taki dobry duch, który opiekuje się wszystkimi i nie trzeba się go bać.

      – Ja mam na razie dwa tygodnie urlopu – powiedziała. – A potem spróbuję coś wymyślić, obiecuję!

      Tosia podskoczyła do niej i mocno się przytuliła.

      – Wiedziałam, że nie będzie źle! Że się ułoży. Źle już było, kiedy mama chorowała i umarła. Teraz już nie chcę, żeby było źle!

      Agata wymieniła spojrzenia z Danielą i obie popatrzyły na Tosię ze współczuciem. To niewiarygodne, ile ta dziewczynka przeszła, a jednak była taka pogodna.

      „To chyba mama wyrobiła w niej taką postawę” – pomyślała niespodziewanie Agata. „W jakiś sposób przygotowała ją na swoją śmierć i umiała sprawić, że dziecko nie zamknęło się w sobie. Jak udało się jej tego dokonać? Musiała być naprawdę niesamowitą osobą”.

      – No to postanowione – stwierdziła Daniela, sięgając po kolejny kawałek miejscowego pysznego chleba, ale po namyśle go odłożyła. – Ja mam jeszcze trochę pieniędzy z ostatniego stypendium, poza tym coś mi wpadnie z umowy za przekład. Możemy doskonale żywić się tym, co mamy w ogrodzie, więc na pewno nie zginiemy.

      – Nie dramatyzuj, nie będzie tak źle. Ja przecież pracuję i dosyć dobrze zarabiam! – dodała Agata.

      – Mamy kiosk – przypomniała Tosia, a Agata nie miała serca, by jej powiedzieć, że kiosk trzeba będzie zamknąć. Kto niby miałby się nim zajmować?

      – Wiecie co? – wykrzyknęła niespodziewanie Tosia. – Jesteśmy takimi poplątanymi siostrami!

      – Poplątanymi? – Daniela nie rozumiała.

      – Tak. Mamy poplątane DNA jak pnącze powojnika. Ty jesteś siostrą Agaty, ale ja nie jestem twoją siostrą, bo tylko ona jest naszą wspólną siostrą, prawda? – powiedziała, a Daniela kiwnęła głową.

      – W dodatku każda z nas nazywa się inaczej: ja jestem Antonina Bielska, ty Daniela Strzegoń, a ona Agata Niemirska.

      – To prawda – z uznaniem potwierdziła Daniela. – Tak się zabawnie złożyło, że my dwie nosimy nazwiska swoich matek, a Agata – ojca.

      – Tak, od razu widać, że jesteśmy poplątanymi siostrami, bo u nas wszyscy mają imiona na A – Ada, Agata i Antonina, a ty jesteś Daniela! I wiecie, co jeszcze? Inicjały naszych imion układają się w słowo ADA, zauważyłyście?

      Nie zauważyły, ale po plecach Agaty przeszedł dziwny dreszcz. Chwilę milczały, nie wiedząc, co odpowiedzieć, aż wreszcie odezwała się Niemirska, jak zwykle praktyczna:

      – Skoro mamy tutaj spędzić więcej czasu, muszę przywieźć jakieś ubrania i rzeczy z Krakowa. Nie mogę chodzić cały czas w tej samej sukience i codziennie prać bielizny. No i nie mam żadnych kosmetyków.

      Daniela skinęła

Скачать книгу