ТОП просматриваемых книг сайта:
Lato w Brazylii. CATHERINE GEORGE
Читать онлайн.Название Lato w Brazylii
Год выпуска 0
isbn 978-83-238-9800-9
Автор произведения CATHERINE GEORGE
Жанр Остросюжетные любовные романы
Издательство OSDW Azymut
Katherine uspokoiła się dopiero po dłuższej chwili, ale przynajmniej wróciła do typowego tempa pracy. Tuż przed zmierzchem pojawił się Jorge.
– Senhor Roberto prosi, żeby pani skończyła na dziś – rzekł taktownie.
– Dobrze, uprzątnę tylko moje rzeczy i przykryję obraz. Czy mógłbyś spytać pana Roberta, gdzie ma być przechowywany nocą?
– Oczywiście. A potem przyjdę po pani rzeczy.
– Walizka i statyw mogą tu zostać. Zabiorę tylko laptop i aparat fotograficzny.
Katherine schowała narzędzia i odczynniki do walizki, założyła okulary i spojrzała na dzieło z rosnącym optymizmem. Jutro dowiem się, kto cię namalował, obiecała w myślach młodzieńcowi na obrazie. A może nawet kim jesteś.
– Pracuje pani zbyt długo – rzekł Roberto wchodząc do bungalowu. Spojrzał na obraz i dosłownie zamarł.
– Bez obaw. Wiem, że sprawia okropne wrażenie, ale obiecuję, że kiedy skończę, będzie wyglądał znacznie lepiej – powiedziała, starannie owijając obraz. – Gdzie będziemy zostawiać go na noc?
– Pokażę pani – rzekł i ruszyli w stronę domu.
– Co się panu spodobało w obrazie, kiedy zobaczył go pan po raz pierwszy? – spytała, kiedy weszli do holu.
– Coś w twarzy młodzieńca. Choć oglądałem go tylko w internecie. Zawsze uwielbiałem odwiedzać galerie, ponieważ fascynują mnie portrety. Ale teraz odwiedzam je za pomocą komputera. – Zatrzymał się przed podwójnymi drzwiami na końcu korytarza. – Czy może je pani otworzyć?
Katherine weszła do dużego, elegancko urządzonego salonu. Jej uwagę przykuł obraz wiszący obok kominka. Przedstawiał młodą dziewczynę w zwiewnej białej sukience.
– Kto to? – spytała.
– Nie mam pojęcia – odpowiedział Roberto, kładąc obraz na sekretarzyku. – Obraz jest zatytułowany Portret młodej dziewczyny. Artysta nieznany, więc nie kosztował wiele. Śliczna dziewczyna, ale moim zdaniem sprawia wrażenie samotnej.
– Dlatego kupił jej pan kawalera?
Skinął głową.
– Dobrze będzie wyglądał w jej towarzystwie, prawda?
– Tak, ale dopiero po renowacji. Nigdy nie próbował pan ustalić, kim jest ta ślicznotka?
– Nie. Kiedy ją kupiłem, byłem ogromnie zajęty.
– Ale nie żałuje pan czasu i pieniędzy, żeby ustalić, kim jest młodzieniec!
– Bo podejrzewam, że wiem, kto go namalował.
– Kto? – spytała Katherine.
Roberto przewrócił oczami.
– Czekam na pani opinię.
– No cóż, klient płaci, klient wymaga.
– Zgadza się, i w związku z tym wymagam, żeby pani odpoczęła przed kolacją. – Posłał jej władcze spojrzenie. – Jorge wyjeżdża ze mną jutro, ale Lidia dopilnuje, żeby się pani nie przemęczała.
– Praca tak bardzo mnie pochłania, że nie zauważam upływu czasu – usprawiedliwiła się Katherine. – Ale kiedy jutro zobaczy pan młodzieńca, będzie wyglądał znacznie lepiej. Wyjeżdża pan na cały dzień?
– Nie, wrócę przed kolacją.
– To wyjątkowo piękny pokój – zauważyła Katherine, kiedy wychodzili z salonu.
– Ale nieprzytulny, prawda? Wolę mój apartamencik z tyłu domu. Mogę tam robić bałagan, nie narażając się na gniew Lidii.
– Aż trudno to sobie wyobrazić – zaśmiała się Katherine.
Roberto również się roześmiał.
– Mam szczęście, że dbają o mnie tacy dobrzy ludzie – powiedział, otwierając jej drzwi. – A teraz opiekują się i panią, ale nie na moje polecenie. Jorge i Lidia uważają, że jest pani wyjątkowo uroczą kobietą.
Katherine zarumieniła się.
– To bardzo miłe.
Roberto spojrzał na nią z rozbawieniem.
– Niesłychane, prawdziwa dama, a czerwieni się! – zawołał.
– Nie zdarza mi się to zbyt często – zapewniła go zakłopotana.
– Może ze zmęczenia? Dlatego trzeba odpocząć. Czy ma pani ochotę zjeść kolację znów na werandzie?
– Jak najbardziej – odpowiedziała, po czym szybko weszła po schodach. Na ich szczycie odwróciła się i poczuła, że znów ma rumieńce, widząc, że stojący na dole Roberto kłania jej się z gracją.
Po wejściu do pokoju Katherine z irytacją zrzuciła z siebie ubranie. Te rumieńce muszą się skończyć. Nieważne, że jej klient jest wyjątkowo pociągającym mężczyzną. Przyjechała tutaj służbowo. Nalała sobie wody do wanny i ułożyła się w niej z zafrasowaną miną. Od pierwszego spotkania z Robertem minęła zaledwie doba, a już najwyraźniej przełamali lody. Oczywiście to nie musi nic znaczyć. Być może od czasu wypadku nie miał wiele do czynienia z kobietami ze względu na krępującą bliznę, ale Katherine przestała już ją zauważać. Bez niej musiał być niesłychanie przystojny i pewnie nie mógł się opędzić od kobiet. Ale ona jest tutaj wyłącznie służbowo. A jutro, zanim Roberto wróci do domu, powinna już wiedzieć, czy intuicja nie zawiodła jej w kwestii twórcy dzieła.
Drzemka w ciągu dnia była dla Katherine nowością. Od czasu do czasu zdarzało jej się wyciągnąć na parę minut w niedzielę, jednak rutyna obowiązująca w Quinta das Montanhas okazała się niebezpiecznie zaraźliwa. Kiedy obudziła się przed kolacją, postanowiła nieco bardziej zadbać o wygląd. Miała ochotę założyć powabną, zieloną sukienkę, ale w końcu wybrała kremowe spodnie z lnu, szpilki i brązową, jedwabną tunikę. Włosy pozostawiła rozpuszczone, zrobiła trochę mocniejszy makijaż, a po chwili wahania zdjęła okulary. Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, była już gotowa.
– Jestem Pascoa – przedstawiła się wstydliwa, śniada dziewczyna. – Senhor Roberto czeka.
– Dziękuję – odparła Katherine i zeszła za nią na dół, gdzie w westybulu czekał Jorge.
– Lidia przyrządziła pieczeń wieprzową – poinformował Katherine, gdy szli na werandę. Roberto stał oparty o filar, spoglądając na ogród. Słysząc jej kroki, odwrócił się gwałtownie i zaniemówił z wrażenia.
– Wygląda pani… wyjątkowo czarująco – powiedział w końcu. – Aż trudno uwierzyć, że cały dzień pani pracowała.
– Nieprawda. Drzemałam przez godzinę – zaprotestowała. – W domu nigdy tego nie robię.
Roberto podsunął jej krzesło.
– To samo wino co wczoraj? – zaproponował.
– Tak, dziękuję.
– Proszę mi powiedzieć, jak spędza pani wieczory w Anglii? – spytał, gdy nalał wino.
– Sama w domu. Przyrządzam sobie kolację, oglądam telewizję albo czytam. Nic specjalnego.
– A czy bywa pani w restauracjach? – spytał, siadając.
– Owszem. Często wychodzę z przyjaciółkami.
– Ale przyjaźni się pani też z mężczyznami, prawda?
– Nawet kilkoma – uśmiechnęła się. – Dwóch u mnie