ТОП просматриваемых книг сайта:
Mama sobie życzy. Ignacy Maciejowski
Читать онлайн.Название Mama sobie życzy
Год выпуска 0
isbn 978-83-270-0903-6
Автор произведения Ignacy Maciejowski
Жанр Поэзия
Издательство OSDW Azymut
– O kimże?
– Pani nie mnie się boisz, lecz filozofji i fantazji.
– Pańskiej?
– Sądziłem, że w ogólności jesteś pani nieprzyjaciółką fantazji.
– Polotu oderwanych myśli, twórczości uczucia, wszystkiego, co tym jednym wyrazem oznaczamy.
– Mówiłaś pani, że ich się boisz, gdyż są osoby, których straszy niezwykłość.
– Powiedziałeś pan grzecznie, że należę do ludzi, dla których pospolitość i powszedniość są ideałami.
– O ideałach nic nie mówiłem; ideał jest to cel oddalony lub blizki naszych pragnień.
– Jakiż pan masz ideał na dzień dzisiejszy?
– W obecnej chwili jestem u jego szczytu.
– Czyli… po dobrem śniadaniu użycie przejażdżki.
– Myślałem o towarzystwie.
– Jesteś pan o tyle zręczny, o ile dobry ogrodnik.
– Z rozkazu.
– Jak to?
– Otrzymałem rozkaz, aby róża nie zwiędła przed odszukaniem.
– Życzenie tylko.
– I oto jest dowód, że jeszcze nie znalazłem.
– A gdy pan znajdziesz, cóż się stanie z różą?
– Róża zwiędnie, uschnie, rzucę ją do wody, zapomnę, jak spełniony czyn, jak oddaloną usługę, wyświadczoną pomoc, zużytą przyjaźń.
– Ach, to okropne!
– Zwyczajne, a jak pani mówisz, powszednie.
– Czy to jest norma pańskiego postępowania?
– Nie chcę się przedstawiać jako oryginał, nie chcę się wyróżniać, aby nie być śmiesznym.
– Pospolitość bierzesz pan za podstawę.
– Za podstawę biorę zwykły charakter ludzi.
– Egoizm.
– Tak go nazywają.
– Więc czego pan szukasz i kogo?
– Czego ja szukam i kogo… Na kim pani mścić się pragniesz?
Amazonka zadrzała.
– Czyż ja o zemście mówiłam?
– Kiedyś, tak mi się zdawało.
– Toby przecież nie było powszednie.
– Zwykle szukamy nadzwyczajności.
– A znajdujemy pospolitość.
– Uważamy się wtedy za zdradzonych i mścimy się za zawody.
Koń amazonki dostał pejcza, biedne zwierzę przerażone stanęło dęba; jeszcze jedno uderzenie, rzuca się w bok, chrapie nozdrzami, wyrzuca piasek nogą, gniewa się, nareszcie milczy, słucha i przebacza, jak stary mąż.
– Jak to wygodnie mieć ugłaskanego konia.
– Gniewa mię jego powolność.
– Obraża panią dobroć i przywiązanie, to naturalny los zakochanych.
– Pan nigdy nie będziesz w tem wyjątkowem położeniu?
– I dlatego może nie będę bity. Hektor dostaje rozkaz… wyrusza galopem.
– Czy pani tak pospiesznie szukasz zmiany towarzystwa?
– Przecież nie pożegnałam pana.
– Ach prawda, nie powiedziałaś pani: idź precz.
– Ada dziś gniewa się na swego Hekktora.
Tak mówiły trzy amazonki, dopędzając w galopie parę młodych ludzi.
– Drażni mię i gniewa.
– Hektor może gniewać? to najposłuszniejsze zwierzę?
– Można gniewać domyślnością w posłuszeństwie.
– Nikomu dziś domyślności nie przyznaję.
– Nikt nie śmie o nią się upominać. – Wracani do siebie, grom mój słaby, nie towarzyszy mi.
– Pozwolisz pani podać sobie rękę przy zsiadaniu?
– Nie mam czem wynagradzać usług rycerskich.
– Róża wystarczy, jeszcze nie zwiędła, zresztą jestem rycerzem, który niczego nie żąda.
– Zatem pańska dewiza bez żądz i nagród, a wszystko robisz dla siebie.
– Słucham tylko własnej fantazji.
– Pan sądzisz, że ona także i drugim podobać się musi?
– Nie sądzę, szanując osobistą wolność.
– Pan również we wszystkich stosunkach życia umiałbyś uszanować absolutną wolność drugich?
– Jest to dla mnie prawidło bez wyjątków.
– A jeżeliby wypadało poświęcić się?
– Nie znoszę poświęcenia niewolnika.
– A przyjaciela?
– Wtenczas jest ofiara bez kajdan i narzucenia rozkazu.
– Jest to ofiara własnej fantazji.
– Fantazja jest rzeczą bardzo przyjemną, bo jest przedewszystkiem wolnością.
– Pańskie poezje muszą być rozrywane.
– Z powodu?
– Bogactwa fantazji i oryginalnych zwrotów. Koń amazonki zatrzymał się przed jednym z okazałych domów. Młody człowiek zeskoczył, rzucił lejce przechodzącemu chłopcu, przybliżył się do Hektora, obwinął w amazonkę małą nóżkę, oparł ją o własną rękę i lekko się zniżając, pozwolił łatwo zstąpić na ziemię dziewczęciu.
Drzwi domu się otworzyły, wybiegł służący odebrać konia.
– Uśmiechnijmy się razem, bo ja nie znalazłem, a pani nie masz się mścić na kim.
– Nie mam się mścić na kim?
– Gdyż zwykle jesteśmy wspaniali dla zwyciężonych.
– Pan lubisz się śmiać?
– Najczęściej wtenczas, gdy serce w kawałki pęka.
– Poetyczne wyrażenie, aby nic nie odpowiedzieć.
– Poezja jest pięknością życia.
– Ale nie jest prawdą.
– Bo jest za bladą do odmalowania jego boleści.
– Jego boleści i śmiechu szyderstwa. Żegnam pana.
– Addio.
Młody człowiek siadł na konia i jadąc stępo, obejrzał się na skręcie. Zdawało mu się, że w oknie balkonu zobaczył amazonkę.
Istotnie stała zatopiona w myślach.
– Jakaś tajemnica smutku i goryczy osłania go – szepnęła – trudno odkryć zasłone. Gniewa mię często, a jednak ciężko o nim zapomnieć; staje mi w myśli – porzucam go i wraca.
"Don Juan" Mozarta, nieskończona pieśń myśli ludzkiej, nieskończona harmonia tonów, złączona rozkazem geniuszu. Na scenie Faure i Zorylla-Patti, w teatrze tłum.
Orkiestra