Скачать книгу

Brali tę pannę Niemce w taniec, ale co ci ją który wziął, wnet się wykopyrtnął[1040] i już nie wstał.

      — I kuszę bez pokrętki[1041] napnie! — zawołała nagle Jagienka.

      Opat zwrócił się ku niej:

      — A ty tu czego?

      Ona zaś zaczerwieniła się tak, że aż szyja i uszy jej stały się różowe, i odrzekła ogromnie zmieszana:

      — Bom widziała...

      — Strzeżże się, by cię przypadkiem nie ustrzelił; musiałabyś się bez trzy kwartały[1042] goić...

      Na to rybałtowie, pątnik i klerycy-waganci[1043] wybuchnęli jednym gromkim śmiechem, od którego Jagienka stropiła się[1044] do reszty, tak że opat ulitował się nad nią i podniósłszy ramię, ukazał jej olbrzymi rękaw swej sukni.

      — Pochowaj się, dziewucho — rzekł — bo ci krew z jagód[1045] tryśnie.

      Tymczasem Zych usadził Maćka na ławie i kazał przynieść wina, po które skoczyła Jagienka. Opat zwrócił oczy na Zbyszka i począł tak mówić:

      — Dość krotochwil[1046]! Nie dla sromoty[1047] ja cię do dziewki porównał, jeno z wesołości dla twojej urody, której i niejedna dziewka mogłaby pozazdrościć. Ale wiem, żeś chłop na schwał! Słyszałem i o twoich uczynkach pod Wilnem, i o Fryzach[1048], i o Krakowie. Powiadali mi Zych o wszystkim — rozumiesz!...

      Tu począł patrzeć przenikliwie w oczy Zbyszka i po chwili ozwał się znowu:

      — Iżeś trzy pawie czuby poprzysiągł, to ich sobie szukaj! Chwalebny to jest i Bogu miły uczynek nieprzyjaciół naszego plemienia ścigać... Ale jeżeliś — i co innego przy tym ślubował, to wiedz, że cię tu na poczekaniu mogę od onych ślubów rozwiązać, bo takową moc mam.

      — Hej! — rzekł Zbyszko — jak człowiek co Panu Jezusowi w duszy obiecał, to jakaż moc może go od tego rozwiązać?

      Usłyszawszy to, Maćko spojrzał z pewną obawą na opata, lecz on widocznie był w wybornym humorze, gdyż zamiast wybuchnąć gniewem pogroził wesoło palcem Zbyszkowi i rzekł:

      — To ci mądrala! Bacz[1049], by ci się nie przygodziło to, co Niemcowi Beyhardowi.

      — A co mu się przygodziło? — spytał Zych.

      — A spalili go na stosie.

      — Za co?

      — Bo gadał, że świecki człek potrafi tak samo tajemnice boskie wyrozumieć jako i osoba duchowna.

      — Surowie ci go pokarali!

      — Ale słusznie! — zagrzmiał opat — gdyż przeciw Duchowi Świętemu pobluźnił. Cóż to sobie myślicie! Może-li człek świecki co z tajemnic boskich wymiarkować?

      — Nijak nie może! — ozwali się zgodnym chórem wędrowni klerycy.

      — A wy, „szpylmany[1050]”, cicho siedzieć! — rzekł opat — boście też żadni duchowni, choć głowy macie pogolone.

      — Nie szpylmany my już ni goliardowie[1051], jeno waszej miłości dworzanie — odpowiedział jeden z nich, zaglądając w tymże czasie do dużej konwi[1052], od której z daleka bił zapach słodu[1053] i chmielu.

      — Patrzcie!... mówi jakoby z beczki!—zawołał opat. — Hej, ty kudłaty! A czego do konwi zaglądasz? Łaciny tam na dnie nie znajdziesz.

      — Ja też nie łaciny szukam, jedno piwa, którego nie mogę naleźć.

      Opat zaś zwrócił się do Zbyszka, który ze zdziwieniem spoglądał na tych dworzan, i rzekł:

      — Wszystko to clerici scholares[1054], choć każdy wolał prasnąć książkę, a chycić[1055] lutnię[1056] i z nią włóczyć się po świecie. Przygarnąłem ich i żywię, bo cóż mam robić? Nicponie i powsinogi wierutne, ale umieją śpiewać i trochę służby Bożej liznęli, więc mam z nich przy kościele pożytek, a w potrzebie i obronę, bo niektórzy sierdzite[1057] pachołki! Ten tu pątnik prawi, że był w Ziemi Świętej, ale próżno byś go pytał o jakowe morza alibo kraje, bo on tego nawet nie wie, jak cesarzowi greckiemu na imię i w którym mieście mieszka.

      — Wiedziałem — odrzekł ochrypłym głosem pątnik — ale jak mnie wzięła frybra[1058] na Dunaju trząść, tak i wszystko wytrzęsła.

      — Najbardziej się mieczom dziwuję — rzekł Zbyszko — bo takich nigdy u wędrownych kleryków nie widziałem.

      — Im wolno — rzekł opat — gdyż nie mają święceń, a że ja także kord[1059] przy boku noszę, to nie dziwota. Rok temu pozwałem Wilka z Brzozowej na udeptaną ziemie o te bory, przez któreście przejeżdżali do Bogdańca. Nie stawił się...

      — Jakoże miał duchownemu stawać? — przerwał Zych.

      Na to zaperzył się[1060] opat i uderzywszy pięścią w stół, zawołał:

      — Gdym we zbroi, to ja nie ksiądz, jeno ślachcic!... A on nie stanął, bo mnie wolał z pachołkami nocą w Tulczy najechać. Ot, dlaczego kord przy boku noszę!... Omnes leges, omniaque iura vim vi repellere cunctisque sese defensare permittunt![1061] Ot, dlaczego i im dałem miecze.

      Umilkli, zasłyszawszy łacinę, Zych, Maćko i Zbyszko i schylili głowy przed mądrością opata, gdyż żaden ni jednego słowa nie wyrozumiał; on zaś toczył jeszcze czas jakiś wokoło gniewnymi oczyma, a wreszcie rzekł:

      — Kto go wie, czy on i tu na mnie napadnie?

      — Owa! niech jeno napadnie — zawołali wędrowni klerycy, chwytając za rękojeść mieczów.

      — A niechby napadł! Cni się[1062] już i mnie bez bitki.

      — Nie uczyni on tego — rzekł Zych — prędzej z pokłonem i zgodą przyjdzie. Borów się już wyrzekł, a o syna mu chodzi... Wiecie!... Ale niedoczekanie jego!...

      Tymczasem opat uspokoił się i rzekł:

      — Młodego Wilka widziałem, jako pił z Cztanem z Rogowa w gospodzie w Krześni. Nie uznali[1063] nas zrazu, było ciemno — i precz[1064] uradzali o Jagience.

      Tu zwrócił się do Zbyszka:

      — I o tobie.

      — A oni czego ode mnie chcieli?

      — Oni od ciebie niczego nie chcieli, jeno nie po myśli im to, iż jest w pobliżu Zgorzelic trzeci.

Скачать книгу


<p>1040</p>

wykopyrtnąć się — przewrócić się.

<p>1041</p>

pokrętka — tu: korba.

<p>1042</p>

trzy kwartały — dziewięć miesięcy.

<p>1043</p>

wagant — śrdw. kleryk lub żak, żyjący w sposób prowokacyjnie swobodny, często zajmujący się twórczością poetycką bądź aktorstwem.

<p>1044</p>

stropić się (daw.) — zakłopotać się, stracić pewność siebie.

<p>1045</p>

jagody — tu: policzki.

<p>1046</p>

krotochwila (daw.) — żart.

<p>1047</p>

sromota (daw.) — wstyd.

<p>1048</p>

Fryz a. Fryzyjczyk — mieszkaniec Fryzji, krainy nad Morzem Północnym, obecnie stanowiącej pogranicze Niemiec, Danii i Holandii.

<p>1049</p>

baczyć (daw.) — uważać.

<p>1050</p>

szpylman a. szpilman (z niem.) — grajek.

<p>1051</p>

goliard (śrdw.) — wędrowny bard.

<p>1052</p>

konew (daw.) — duże naczynie.

<p>1053</p>

słód — skiełkowane i wysuszone ziarna zbóż, jeden z surowców do produkcji piwa.

<p>1054</p>

clerici scholares (łac. forma M. lm.) — klerycy-studenci.

<p>1055</p>

chycić — dziś popr.: chwycić.

<p>1056</p>

lutnia (muz.) — dawny instrument strunowy szarpany.

<p>1057</p>

sierdzity a. sierdzisty — groźny.

<p>1058</p>

frybra (daw.) — febra, gorączka.

<p>1059</p>

kord — krótki miecz.

<p>1060</p>

zaperzyć się — unieść się gniewem.

<p>1061</p>

Omnes leges, omniaque iura vim vi repellere cunctisque sese defensare permittunt! (łac.) — Wszystkie prawa i zwyczaje pozwalają siłę odpierać siłą, oraz się bronić.

<p>1062</p>

cnić się (daw.) — tęsknić za czymś, martwić się, nudzić.

<p>1063</p>

uznać — tu: poznać.

<p>1064</p>

precz — tu chyba: dalej.