ТОП просматриваемых книг сайта:
Balagan. Paweł Smoleński
Читать онлайн.Название Balagan
Год выпуска 0
isbn 9788381912365
Автор произведения Paweł Smoleński
Серия Reportaż
Издательство PDW
Słowem – alija to najbardziej radykalna odmiana żydowskiego losu. Nie tylko dom jest nowy, choć ojczysty, nowe są też osobowość, natura, przyzwyczajenia, myśli, marzenia i sny. Alija stworzyła nowy naród: Izraelczyków.
Po serii pogromów w Rosji w latach 1881–1914 (przed przemocą uciekło z imperium około trzech i pół miliona Żydów, głównie do USA) część emigrantów decyduje się na Palestynę. Osadników wspiera finansista baron Edmond de Rothschild, kryjący się pod pseudonimem „znanego dobroczyńcy”. W 1882 roku Żydzi z Charkowa zakładają Riszon le-Cijon (dziś miasto pod Tel Awiwem), Żydzi z Rumunii – kolonię Rosz Pina. Między 1882 a 1903 rokiem w Palestynie osiedla się około dwudziestu pięciu tysięcy Żydów, głównie z Rosji i Jemenu. To pierwsza alija.
Druga alija to przede wszystkim emigranci z Polski i Rosji (choć również Jemenici – Żydzi z Jemenu, kilkadziesiąt lat temu praktykujący wielożeństwo), zarażeni ideami syjonizmu i socjalizmu głoszonymi przez Teodora Herzla, który marzył o żydowskim państwie sprawiedliwym również dla nie-Żydów. Uciekali po kolejnej fali pogromów i po klęsce rewolucji 1905 roku. Zbudowali pierwsze domy w położonej na nadmorskich wydmach osadzie pod arabskim portem Jafa, którą nazwali Tel Awiw (1909 rok). Otworzyli pierwsze hebrajskie gimnazjum. W Jerozolimie powstała Akademia Sztuk Pięknych i Wzornictwa „Becalel” (dziś uczelnia o światowej renomie, znana głównie z wydziału wzornictwa przemysłowego), gdzie studiowali architekturę i malarstwo, choć mieli podobno tylko uprawiać pola. W Galilei staje pierwszy kibuc – Degania – a w Hajfie zostaje wmurowany kamień węgielny pod pierwszy żydowski ośrodek naukowy, Technion. W sumie do 1913 roku do Palestyny zjeżdża czterdzieści tysięcy nowych osadników. Utworzono ponad czterdzieści kolonii rolniczych i kilkanaście kibuców.
Trzecią aliję (trzydzieści pięć tysięcy osób) zainaugurowało w 1919 roku przybycie do portu w Jafie statku z sześciuset pięćdziesięcioma emigrantami. Koniec pierwszej wojny światowej na nowo rozdał bliskowschodnie karty między Anglię i Francję. Palestyna nie jest już częścią imperium otomańskiego, ale terytorium mandatowym Wielkiej Brytanii.
Czwarta alija (początek w 1924 roku, osiemdziesiąt tysięcy – w trzech czwartych to Polacy, ale też Rosjanie, Litwini, Rumuni oraz Irakijczycy i Jemenici) powołała do życia Uniwersytet Hebrajski. Europejscy osadnicy płyną do Hajfy i Jafy, a w Palestynie wybucha arabskie powstanie przeciwko Brytyjczykom i żydowskiej kolonizacji. W pogromie hebrońskim w 1929 roku ginie kilkudziesięciu Żydów, nowych emigrantów studiujących w jesziwie, ale też członków żydowskiej społeczności mieszkającej tam od czasów starożytnych i średniowiecza. Kilkuset Żydów ocalili arabscy sąsiedzi.
Piąta alija (1931 rok, dwieście pięćdziesiąt tysięcy osadników, w tym sto tysięcy z Niemiec, uciekających przed nazizmem) również zetknęła się z jawnym sprzeciwem palestyńskich Arabów. Wielki mufti Jerozolimy jest otwartym zwolennikiem i sojusznikiem Hitlera. Arabscy politycy żądają od Brytyjczyków kontrolujących Palestynę wprowadzenia całkowitego zakazu żydowskiej emigracji i sprzedaży ziemi osadnikom. Każdy Arab, który sprzedałby ziemię Żydom, zostanie – jak uchwaliła konferencja duchownych biegłych w Koranie – obłożony klątwą. Brytyjczycy uznają żydowską emigrację do Palestyny za nielegalną.
Szósta alija – wbrew woli rządzących Brytyjczyków – trwała od drugiej wojny światowej do 1947 roku. To głównie ocaleni z Holocaustu.
Gdy 14 maja 1948 roku Dawid Ben-Gurion proklamuje powstanie Izraela, mieszka tam około miliona Żydów.
Dziś Izrael ma nieco ponad dziewięć milionów mieszkańców. Milion z hakiem to Arabowie – obywatele Izraela, niejednorodni, bo są wśród nich muzułmanie, druzowie, chrześcijanie i Beduini. Kolejny milion to niedawni przybysze z byłego sowieckiego imperium. Milion – ortodoksi religijni. A reszta, czyli mniej więcej połowa, dzieli się na lewicę, centrum, prawicę, postępowców i konserwatystów, religijnych (konserwatywnie lub umiarkowanie) i świeckich. Większego koktajlu postaw i poglądów nie ma nigdzie na świecie.
W 1950 roku parlament izraelski uchwala prawo do powrotu – hok ha szwut. Stanowi ono, że każdy Żyd może dokonać alii. Jego przodkowie znaleźli się zrządzeniem losu poza Erec Israel, więc powinien mieć możliwość powrotu do domu.
Rozmawiałem z Izraelczykami, którzy przybyli z Maroka, zostawiwszy tam niemal cały dobytek. Z uchodźcami z Iraku wygnanymi przez publiczne egzekucje na Żydach. Z uciekinierami z Iranu po rewolucji ajatollahów. Poznałem ciemnoskórych Falaszów z Etiopii (jeśli w Izraelu ktoś narzeka – niekiedy słusznie – na rasizm Żydów wobec Żydów, to właśnie Falaszowie). A w Hebronie widziałem skośnookich chasydów dbających o porządek przed wejściem do Groty Patriarchów.
Wszyscy przywieźli ze sobą własną kulturę, kuchnię, muzykę, używki, obyczaje, język, rysy twarzy i karnację. Izraelczyk może być jasnym blondynem z niebieskimi oczami albo czarny jak najczarniejsza noc. Może mówić po niemiecku z wiedeńskim akcentem i czytać Kanta, po arabsku w dialekcie z Bagdadu, po amharsku, choć w tym języku zazwyczaj nie pisze; Żydzi etiopscy byli analfabetami. Na święta przygotowuje europejską rybę po żydowsku – gefilte fisz – lub afgańskie albo irackie przysmaki. Pije wódkę (ostatnio coraz częściej) albo pali hasz, bo w krajach arabskich wódka była zabroniona.
Dzięki alijom Izrael to cały świat.
Ostatnia wielka imigracja to przybysze z byłego ZSRR. Nazywa się ich Rosjanami, choć zjeżdżali również z Ukrainy, Kazachstanu i dalekiej Syberii. Wedle jednych rosyjska alija to wielki sukces Izraela. Wedle innych – największa porażka asymilacyjna.
Sukces – bo przywieźli ze sobą naukę, teatry, balet, muzykę. Uliczne orkiestry w izraelskich miastach tworzą, bywa, najprzedniejsi filharmonicy. Ocalili – tak chcą niektórzy – europejski charakter Izraela przed Żydami z Maghrebu. Rosjanie – opowiadano mi – ciężko pracują, nie muszą od razu mieszkać w Tel Awiwie, nie żądają nadzwyczajnych przywilejów, chętnie służą w wojsku.
Porażka – bo razem z nimi zjawiły się w Izraelu zorganizowana przestępczość, prostytucja i pijaństwo. Nie integrują się z resztą społeczeństwa, żyją w swoich gettach, czytają rosyjskie gazety. Przez nich armia zaczęła doświadczać fali, zjawiska kiedyś nieznanego. Rosjanie – słyszałem – to najwięksi rasiści (nie znoszą nie tylko Arabów, ale również Falaszów), najbardziej skrajna, szowinistyczna prawica. Nieuleczalnie zainfekowani wirusem homo sovieticus: kombinują, rozbijają się, oszukują, naciągają. Traktują Izrael jak etap w dalszej emigracji, wcześniej biorąc, co tylko się da.
Więcej – co trzeci z nich nie ma nic wspólnego z żydostwem; rosyjska imigracja zaludniła cerkwie. W ironiczno-gorzkim filmie Ariego Folmana Made in Israel gangsterzy noszą na szyjach krzyżyki. Żadnego widza to nie zdziwiło.
Nie wiem, kto w tej debacie ma rację. Wiem, że rosyjska alija odmieniła Izrael jak bodaj żadna inna. Jest zdyscyplinowana, głosuje w zasadzie tylko na rosyjskojęzyczną, nacjonalistyczną prawicę. Kiedyś o kształcie izraelskich rządów (po epoce aszkenazyjczyków z terenów II Rzeczpospolitej) decydowali sefardyjczycy. Dzisiaj rosyjskojęzyczna emigracja powoduje, że ich partia Israel Bejtejnu, choć nie największa, jest jednym z głównych politycznych graczy. Wśród nacjonalistyczno-religijnych osadników na palestyńskim Zachodnim Brzegu Rosjan jest również sporo. Ale też mam wśród Rosjan znakomitych kolegów. Takie jest życie.
Syjonistyczni marzyciele