Скачать книгу

prowadzi ją do zguby. Kazania sejmowe Skargi robiły olbrzymie wrażenie na współczesnych ze względu na to, że Skarga był mistrzem dobierania słów, geniuszem literackim. Jego porównania to chwyty z prawdziwie wielkiej literatury. Jak porównuje na przykład los biednego chłopka do ziaren tłuczonych przez kamienie młyńskie. Jakaż poetyczna siła tkwi w prostocie i realizmie tego porównania.

      Ale za Batorego, za Zygmunta III Polska jeszcze była bardzo potężna. Konsumowała swoją mocarstwowość stworzoną przez dynastię Jagiellonów. Przestrogi Skargi, że Polska upadnie skutkiem swego ustroju zdążającego do anarchii, nie wydawały się zbyt realne. Ustrój polski opierał się na łacinie, na rozczytywaniu się w Cyceronie, na rzymskiej obronie wolności człowieka. Wydawało się to tak słuszne, jak retorycznie brzmiało pięknie.

      Ustrój państwowy nigdy nie jest kwestią form prawnych, lecz zawsze układu stosunków rzeczywistych. Długo się ludziom zdawało, że dość jest zmienić monarchię na republikę lub republikę na dyktaturę, a wszystko zostanie uzdrowione. Przekonanie zupełnie błędne. Dla mnie doskonałością jest ustrój obowiązujący w Anglii, ale uważam, że istota tego ustroju nie tkwi w tym, że jest król, Izba Lordów, Izba Gmin, lecz w tym, że naród angielski, wspaniałym instynktem politycznym wiedziony, dzieli się tylko na dwie partie, z których jedna rządzi, druga krytykuje – i czynią to na zmianę.

      Ustrój francuski III i IV Republiki był właściwie wzorowany na ustroju angielskim. Od reprezentacji był prezydent, którego uprawnienia były wzorowane na uprawnieniach króla angielskiego, a raczej na ich braku. Senat i Izba Deputowanych, rząd odpowiedzialny przed parlamentem. I oto ten ustrój, który w Anglii daje tak pierwszorzędne wyniki – we Francji dał rezultaty fatalne, jak najgorsze. Dlaczego? Bo nie było we Francji rzeczy najistotniejszej: podziału narodu na dwie partie – wielopartyjność nie może być podstawą dobrego funkcjonowania systemu parlamentarnego.

      Polska XVI wieku miała króla elekcyjnego, miała sejm złożony z dwóch izb: Senatu oraz Izby Posłów, oraz szereg instytucji, dających się obronić w oczach tych, którzy kochali prawo rzymskie. Toteż nie same te formy prawne, które jeszcze w wieku XVIII pochwalał Jan Jakub Rousseau, ale ustrój rzeczywisty, ogólny, popychał Polskę ku anarchii, która sprawiła, że państwo to, tak potężne za Jagiellonów, w wieku XVIII padło ofiarą rozbiorów pomiędzy sąsiadami.

      Skarga – człowiek, który poprzez pozory potęgi widział ziarna upadku w państwie polskim – był niewątpliwie człowiekiem genialnym. Zatrzymaliśmy się na jego postaci trochę dłużej, ale czynimy to w interesie księcia „Sierotki” i jego trzech braci; chcemy powiedzieć, że przyjęli oni katolicyzm nie pod wpływem pieczonych kapłonów powstających z półmiska, lecz pod wpływem istotnie genialnego człowieka.

      Powrót Radziwiłłów nieświeskich, ołyckich i kleckich do katolicyzmu osłabił w sposób decydujący protestantyzm na Litwie. Cios zadała mu także unia brzeska w 1596 roku, o której jeszcze mówić będziemy. Protestantyzm na Litwie ochraniała jednak linia Radziwiłłów na Birżach i Dubinkach, wywodząca się od Mikołaja Rudego. Dlatego też protestantyzm na Litwie trwa i odgrywa pewną rolę aż do wygaśnięcia tej linii. Potem już tylko wegetuje.

      Co zaś do psychologii samego księcia „Sierotki”, to nie potrzebujemy jej odgadywać, bo mamy w ręku dokument autentyczny, mianowicie własne jego wspomnienia z podróży do Ziemi Świętej, z których do głębi poznajemy człowieka.

      Słyszałem, że to egzemplarz tych wspomnień w języku łacińskim ofiarował prezydent Kennedy swej chrześniaczce, córeczce swego szwagra, księcia Stanisława Radziwiłła. Sam Kennedy miał tę książkę otrzymać od Ben Guriona, obecnego premiera Palestyny. Prawdziwie można wykrzyknąć: Habent sua fata libelli!

      Na podstawie tych wspomnień można o księciu „Sierotce” powiedzieć przede wszystkim, że był to człowiek niesłychanie odważny. Wszyscy zresztą Radziwiłłowie to ludzie rycerscy, wodzowie, zwycięzcy, czyli ludzie, którzy się nie bali. Ale w tym opisie podróży do Ziemi Świętej „Sierotka” nie pisze o niebezpieczeństwach, w ogóle niebezpieczeństw tych jak gdyby nie widzi. A przecież skóra może ścierpnąć na samą myśl o okolicznościach, które towarzyszyły jego pielgrzymce. Zamiast siedzieć spokojnie w domu, względnie odbywać podróże z Nieświeża do Wilna lub do Krakowa na czele dobrze uzbrojonej świty, czyli podróże, w czasie których nic mu nie groziło, on, ponieważ „zdrowie mu falowało”, ślubuje pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Wyjeżdża z Nieświeża 16 września 1582 roku, wraca dopiero po dwóch prawie latach, bo 2 lipca 1584 roku. Z Wenecji jedzie drogą wodną poprzez najrozmaitsze wyspy do Cypru, a z Cypru dopiero do Tripoli, miasta w Libanie, którego nie należy mylić z bardziej teraz znanym miastem w Libii, w Afryce, o tej samej nazwie. Podróż morska i tam, i z powrotem przez Kair obfituje w niebezpieczeństwa od piratów, których pełno kręci się na tym morzu, którzy rabują, zabijają albo chwytają dla wymuszenia okupu, oraz od burz, które są straszliwe. Radziwiłł wynajmuje statki, które najrozmaiciej nazywa miejscowymi nazwami, które zapewne wyszły już z użycia; na tych statkach jedzie tam i zawraca, gdy wiatry są zbyt wredne. Na lądzie stałym niebezpieczeństwa są jeszcze większe. Ciągłe napaści najrozmaitszych bandytów, względnie ówczesnych władz bezpieczeństwa, jeszcze gorszych od bandytów na tym terenie, na którym Arabowie są w wojnie z Turkami, a Turcy z Arabami. Władza sułtana tureckiego nie da się odczuwać, kiedy się wyjeżdża z głównych miast. Radziwiłł dla ochrony swej osoby powynajmował janczarów, ale ci są niepewni i sprzedajni, i dają się łatwo terroryzować przez bandytów. Zresztą najgorszemu napadowi rozbójników uległ książę „Sierotka” już w drodze powrotnej, i to na terytorium włoskim, gdzie go zrabowano – jak się to mówi – do ostatniej nitki. Najmniejszy jednak symptom strachu obcy jest tym wspomnieniom, i to zupełnie szczerze.

      „Sierotka” przejdzie do historii rodu Radziwiłłów nie jako wielki wódz czy wielki polityk, tak jak wielu jego krewnych, lecz przede wszystkim jako człowiek rządny, gospodarczo myślący i umiejący się rozporządzać swoim mieniem. Nie znaczy to, aby był skąpy, czy nawet oszczędny. Przeciwnie, jest bardzo hojny na kościoły, cele religijne, a także dla ludzi biednych, ludzi w potrzebie. Jest to przede wszystkim umysł trzeźwy, spostrzegawczy, dokładny, spokojny, nieunoszący się. Jego wspomnienia są kopalnią materiałów do opisu tamtych czasów. Jakże opisuje banany, których nie znał. Pisze o nich: „frukt jeden” nazywający się „mauza”, do ogórków podobny, a mający zapach i smak podobny do naszych gruszek „urianówek”. Nie można ich więcej zjeść od dwóch, i to z chlebem i serem. Dziś już nie wiem, niestety, jaki był smak tych gruszek urianówek, owocu rosnącego na mojej ziemi, ale za to od dzieciństwa znam smak banana – i nie sądzę, abym na tej dziejowej zamianie cokolwiek zyskał. W Damaszku i potem w Kairze „Sierotka” widział ludzi chodzących zupełnie nago, których poczytywano za świętych. Te nagusy brały sobie jedzenie od każdego sprzedawcy żywności i ten z radością im na to pozwalał, a również na ulicy wobec wszystkich mieli stosunek seksualny z przechodzącymi niewiastami i te także poczytywały to sobie za szczęście i honor, wraz ze swoimi mężami i rodziną. O Kairze pisze, że choć uprzednio znał i Rzym, i Paryż, to Kair wydał się mu bardziej ludnym i w ogóle większym miastem. Jest tam rynek sprzedaży Murzynów-niewolników. Kiedy ten rynek oglądał, było na nim siedmiuset mężczyzn i sześćset kobiet, zupełnie gołych, tylko kobiety miały przekłute uszy i kolczyki oraz przekłute jedno nozdrze z gałką szklaną tam zawieszoną. Są także kobiety mające przekłutą wargę dolną i gałka przyczepiona wargę odciąga i zęby odsłania. Nie podobało się to księciu Mikołajowi. „Rzecz sprośna” – pisze. Każdy nabywający dziewczynę murzyńską nie tylko może sobie z nią robić, co mu się chce, ale także w każdej chwili ją zabić, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności. Natomiast wywóz kupionych niewolników do krajów chrześcijańskich był zakazany pod karą śmierci.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен

Скачать книгу