Скачать книгу

ale nigdy nie miała wobec mnie złych zamiarów. Wiele jej zawdzięczam.

      – Łączyła was bliska więź, prawda? – próbuję dowiedzieć się czegoś więcej na temat ich relacji.

      – Była moją jedyną przyjaciółką.

      – Mówiłyście sobie wszystko? – dopytuję.

      – Ależ skąd, pani profesor. – Zwraca się w moją stronę. – Otylia miała wiele tajemnic. Za każdym razem, gdy próbowałam z niej coś wyciągnąć, prosiła, bym na nią nie naciskała. Mówiła mi tyle, ile chciała, a ja musiałam się tym zadowolić.

      Jestem ciekawa, jak wiele sekretów wyjawiła jej Otylia…

      Postanawiam wykorzystać chwilę słabości Marty i wypytać ją jeszcze o kilka kwestii.

      – Pytałaś ją kiedyś o przeszłość? Zastanawiam się, co musiała przeżyć w dzieciństwie tak specyficzna nastolatka…

      – Niewiele wiem, pani profesor. – Najdowska spuszcza głowę. – Otylia kiedyś próbowała się zabić. Miała wtedy trzynaście lat.

      – Dlaczego to zrobiła?

      – Nie wiem… Zdradziła mi tylko, że czuła w tamtym okresie ogromny smutek. Tak naprawdę nigdy sobie z nim nie poradziła. Jej zachowanie, styl bycia…

      – Znieczulica – wchodzę jej w słowo, bo wiem, do czego zmierza.

      – Właśnie… To wszystko było tylko zasłoną dymną. Otylia nie chciała, by ktokolwiek poznał jej prawdziwą twarz. – Marta siada na skraju łóżka i pociąga nosem. – Wierzyłam, że kiedyś ją zobaczę, ale nie zdążyłam.

      – Otylia na pewno doceniała tak lojalną przyjaciółkę – próbuję ją pocieszyć.

      – Chcę w to wierzyć. – Zapada chwila ciszy, po której Marta dodaje: – Nie wierzę za to, że popełnili samobójstwo.

      – W takim razie co mogło się stać?

      – Nie mam zielonego pojęcia – odpowiada zrezygnowana Najdowska. – Myślę o tym dniami i nocami. Próbuję przypomnieć sobie jakiś szczegół w jej zachowaniu, coś, co zignorowałam, a co mogło mieć znaczenie. Wiem, że Otylia przeżywała trudny okres, ale nic nie wskazywało na to, że chciała odebrać sobie życie. Nic już nie rozumiem, pani profesor.

      – Ja też nie – wzdycham. – I właśnie dlatego chciałabym ci coś zaproponować. – Przysuwam się do niej na krześle. – Dużo rozmawiałam z mężem o problemach współczesnych nastolatków. Być może to, co powiem, będzie nietypowe jak na nauczycielkę, ale naprawdę uważam, że dzisiejsza młodzież jest nierozumiana i wystawiana na wiele zagrożeń. Żyjemy w czasach, w których nastolatkowie muszą się zmagać z ogromną presją i wygórowanymi oczekiwaniami.

      – Ma pani rację – wtóruje mi Marta.

      – Rywalizacja między ludźmi jest teraz wyjątkowo zacięta – kontynuuję. – Wszyscy marzą o tym, by wyróżnić się w tłumie ślepo podążającym za tym samym. Social media tworzą wizję idealnego świata, która tylko nasila kompleksy młodych, uzmysławia im, że nie mogą okazywać słabości, i sprawia, że pragną czegoś, co nie istnieje.

      – Właśnie dlatego nienawidzę Instagrama – przyznaje się Najdowska. – Brzydzę się tymi sztucznymi, idealnymi zdjęciami. Im dłużej się w nie wpatruję, tym bardziej wierzę, że mam beznadziejne życie.

      – I to jest w tym wszystkim najgorsze! – zauważam. – Kreowana w internecie iluzja sprawia, że młodzi są niezadowoleni ze swojego życia. Nastolatkowie tłumią emocje, z którymi ewidentnie sobie nie radzą.

      – Po prostu czujemy, że nawet gdybyśmy chcieli zwierzyć się bliskim ze swoich problemów, i tak nie zostaniemy zrozumiani – wyjaśnia Marta, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

      – Dorośli często nie rozumieją swoich dzieci – wtóruję jej. – Oczekują od nich coraz więcej i są przekonani, że dzisiejsza młodzież nie ma praktycznie żadnych zmartwień.

      – A do tego karzą nas za to, że nie znamy dawnych realiów – zauważa Najdowska. – Tylko czy naprawdę musimy je znać? Żyjemy tu i teraz, mamy własne przemyślenia, wrażliwość i nastawienie do świata.

      – Otóż to! To jest wasza rzeczywistość, wasze życie. I niestety obawiam się, że powoli wymyka się wam spod kontroli. Dlatego chcę chociaż spróbować wam pomóc. Może do mnie dołączysz?

      – Co mam zrobić? – pyta z entuzjazmem.

      – Pomyślałam, że mogłybyśmy wspólnie zająć się pewnym szkolnym projektem, który pomógłby młodym radzić sobie z nadmiarem emocji i presją ze strony otoczenia.

      – Na czym miałby polegać?

      – Powiesiłybyśmy w szkole skrzynkę, do której uczniowie mogliby anonimowo wrzucać swoje listy. Dałybyśmy im możliwość wyrażenia negatywnych emocji, podzielenia się z kimś swoimi rozterkami.

      – Myśli pani, że miałybyśmy jakiś odzew?

      – Wierzę, że tak. Młodzi mają dziś dużo do powiedzenia. Problem w tym, że nikt nie chce ich słuchać. Musimy sprawić, by uwierzyli, że wreszcie mają na to szansę.

      MARTA

      TERAZ

      To niewiarygodne, że od śmierci Otylii i Alana minęły już dwa tygodnie. Cały czas mam wrażenie, jakbym dowiedziała się o tym przed chwilą. Na niczym nie mogę się skupić. W szkole odliczam minuty do końca lekcji, a na zajęciach kółka czuję się jak przypadkowy gość. Wciąż myślę o tym, co mogło się stać tamtej nocy. Otylia nie mogła postąpić aż tak egoistycznie. Nie odebrałaby sobie życia. Nie zostawiłaby mnie samej na tym okrutnym świecie.

      Dziś rano profesor Wolska zaczepiła mnie na korytarzu i spytała, czy przyjdę do pokoju nauczycielskiego na przerwie obiadowej. Chciała mi pokazać skrzynkę, którą wywiesimy na korytarzu niedaleko tablicy ogłoszeń. Wcześniej poprosiła mnie o przygotowanie krótkiej notki wyjaśniającej zasady działania skrzynki.

      – Co myślisz o nazwie „Skrzynka Zwierzeń”? – spytała wychowawczyni.

      – Brzmi w porządku. Pani profesor…

      – Tak?

      – Czy mogłybyśmy zachować w tajemnicy mój udział w tym projekcie?

      Nauczycielka zmrużyła oczy.

      – Jesteś pewna? Mogłabyś wiele zyskać. Zostałabyś zauważona.

      – Wolę nie wychodzić przed szereg – wyjaśniłam jej. – Nie potrzebuję uwagi, tylko spokoju.

      – Dobrze. To będzie zatem nasza mała tajemnica.

      Po lekcjach jak zwykle czekam w bezpiecznym miejscu, aż uczniowie z mojej klasy wyjdą z szatni. Nie muszę tego robić, bo obecne docinki są niczym w porównaniu z koszmarem z podstawówki. Mimo to wciąż wyobrażam sobie, że moi dawni prześladowcy wyłaniają się zza ściany i obrzucają mnie wyzwiskami. Nie mogę się od nich uwolnić…

      Po upływie kwadransa biegnę do szatni i zabieram swoje rzeczy. Przed wyjściem ze szkoły zatrzymuję się przy białej skrzynce na listy i patrzę na kartkę przyklejoną do ściany:

      SKRZYNKA ZWIERZEŃ

      Stworzona dla uczniów, którzy czują, że nie mają się z kim podzielić swoimi przemyśleniami. Wrzuć do skrzynki swój anonimowy list. Pozbądź się smutku, gniewu i strachu. Nie pozwól, by negatywne emocje Tobą zawładnęły.

      Notkę podpisała pani Julia. Wychowawczyni wręczyła mi dorobiony kluczyk i

Скачать книгу