Скачать книгу

nie pogardził i otworzył skrzynie;

      A wtenczas sercu jego biczem jędzy

      Był brzęk liczonych po zamku pieniędzy.

      VI

      Nareszcie uciekł od ludzi i słońca.

      A przy nim tylko jak anioł obrońca

      Maleńki, blady i nierozkwitniony

      Był smutny synek jego pierwszej żony.

      To jedne dziecko przy nim czuwa, tleje,

      Jako różyczka przy cedrze więdnieje.

      On duszę ojca, gdy w rozpacz upada,

      Szafirowymi oczkami spowiada;

      I patrz! że czarny nędzarz nie unika

      Tak błękitnego grzechów spowiednika,

      Ale mu z oczek cały błękit świeży

      Pije oczyma i wzdycha, i wierzy

      W ostatnią pomoc – w moc dziecka pacierzy.

      Kiedyś za wczesnym zagrożoną zgonem

      Dziecinkę swoją nazwał Eolionem;

      Bo myślał, że ten kwiatek biały, kruchy,

      Wezmą ze złotej kołyseczki duchy

      I w nieśmiertelne zaniosą ogniska:

      A więc mu nie dał ludzkiego nazwiska,

      Ale powietrzne, duszy, nie popiołom

      Imię, łatwiejsze wymówić aniołom.

      Te dziecko jemu zostało przy boku

      Ze łzą w źrenicy, z promionkami w oku,

      Te czuwa przy nim. Lecz z wyroków Pana

      Dusza w dziecięciu bladym obłąkana,

      Smutna i z ciałkiem niedołężnym zwadna,

      A w obłąkaniach jak aniołek ładna;

      Gdy się uśmiecha – zda się, że do nieba;

      Płacze – to myślisz, że mu tak potrzeba

      Nad jaką dawną pamiątką lub szkodą

      Jak zapłakanej wierzbie stać nad wodą.

      Tylko że ojcu, gdy mu dziecię zbladło,

      W chorobie dziecka jest zgryzot zwierciadło;

      Tylko że nieraz jakaś moc grobowa

      Przekleństwo ojca kładnie7 w dziecka słowa;

      Lub w obłąkane czynności dziecięce

      Jakieś piekielne mieszają się ręce

      I straszne rzeczy czynią dziecka mocą —

      I dziś – gdy Wacław zasnął – przed północą…

      ……………………………………..

      VII

      Lecz gdzież jest młoda małżonka? grafini?

      Czemu nie przy nim? Dawniej niewolnica,

      Dziś samowładna w zamku monarchini;

      Z kimże to błądzi po świetle księżyca?

      Z kimże to słucha śpiewania słowików?

      Dla kogóż rzuca ucztę, stołowników,

      Dzieci i męża bezsenne wezgłowie?

      A jednak, mówią, dba o grafa zdrowie,

      Sama przyprawia mu z lekarstwem czary.

      Nieraz przy łożu jak ulotne mary

      Staje powiewna z lampą w ręku, blada,

      Słuchać, co śpiący o niej we śnie gada.

      A mówią ludzie, że nieraz jej ręka

      Słucha, czy serce się w chorym nie pęka;

      Bo takie drgania mu piersi podnoszą,

      Takie go zimne, straszne poty roszą,

      Gdy śpi, a patrzy na śpiącego żona,

      Jakby go anioł śmierci brał w ramiona.

      Lecz dzisiaj z kimże na wieczornym chłodzie

      Chodzi ta pani po mglistym ogrodzie?

      Jeśli zbrodnicza miłość w sercu bije,

      Ona się z taką miłością nie kryje,

      Ale otwarcie, z bezwstydem na czole,

      Kochanka sadza u boku przy stole:

      Bo ten kochanek nie wybrany w tłumie,

      Zwykle pochlebia jej skażonej dumie;

      To jaki książę, to króla powierny:

      Pies nań nie szczeka, przepuszcza odźwierny,

      Wszyscy go nawet witają ukłonem;

      Zamek jest jego; łożem, domem, tronem

      Włada; gdzie indziej podobny do węża,

      Tu zdrajca panem jest żony i męża:

      Więc to nie z gachem Dyjanna8 grafini

      Tajemne schadzki ma w ciemnej jaskini,

      W grocie, co gładkim wyłożona brusem,

      Szklannej9 kaskady zamknięta obrusem;

      Szarfa ta wody lecąca z wysoka

      Nie puści w grotę śledzącego oka

      Ani księżyca – lecz przez nią przeleci

      Czarna jaskółka, co w grocie ma dzieci,

      Ta jedna kryształ skrzydłami rozcina;

      Na wszystko miłość waży się matczyna.

      Lecz noc – jaskółki śpią w gniazdach ukryte,

      Lecz ciemność trwożną okryła kobiétę10;

      Chociaż nie sama, drży jak liść osiny,

      Kiedy się w gniazdach poruszą ptaszyny,

      Gdy woda głośniej w kaskadzie zakrzyczy.

      A ten powiernik kto? Duch tajemniczy?

      Szata go długa w ciemności obiela,

      Na głowie wianek stepowego ziela;

      Na głowie, siwym porośniętej runem,

      Wiąże się burzan czerwony z piołunem.

      A przed nim kocioł, czary i amfory…

      Ku jakiej sprawie? ku czemu przybory?

      Czy klątwy rzucać, czy palić ofiary?

      Czy zabić kogo piekielnymi czary?

      Z jakim to widmem skandynawskiej Frei11

      Grafini dzieło zaczyna Medei12?

      VIII

      Zaledwo pani wargę koralową

      Pierwsze i drżące otworzyło słowo,

      O nieba! leci jasnych świateł krocie

      Z pałacu, ciemną aleją, ku grocie,

      I rozsypują się po drzew łańcuchu;

      W ogrodzie pełno krzyku, blasku, ruchu.

      Na cichej wodzie łabędź się poruszył,

      Strzepotał, wody zwierciadlane skruszył,

      Zapienił cały

Скачать книгу


<p>7</p>

kładnie (daw.) – dziś: kładzie. [przypis edytorski]

<p>8</p>

Dyjanna – dziś: Diana. [przypis edytorski]

<p>9</p>

szklanny (daw.) – dziś: szklany. [przypis edytorski]

<p>10</p>

kobiétę (daw.) – forma z ”e” pochylonym, wymawianym jako ”i” lub ”y”, pozostawiona bez uwspółcześnienia z uwagi na rym. [przypis edytorski]

<p>11</p>

Freja – nordycka bogini miłości i wojny. [przypis edytorski]

<p>12</p>

Medea (mit. gr.) – żona Jazona, morderczyni rywalki i własnych synów. [przypis edytorski]