ТОП просматриваемых книг сайта:
Nie chcę być tylko kochanką. Maureen Child
Читать онлайн.Название Nie chcę być tylko kochanką
Год выпуска 0
isbn 978-83-276-4813-6
Автор произведения Maureen Child
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия Millionaires of Manhattan
Издательство OSDW Azymut
– Nie. Jestem twoją asystentką, a nie opiekunką do dzieci. Poza tym złożyłam rezygnację.
– Z dwutygodniowym wypowiedzeniem. Nadal figurujesz na liście plac.
– Jako twoja asystentka.
– No to mi asystuj! – Nie cierpiał krzyku. Emma też nie, bo otworzyła buzię i znów zaczęła krzyczeć.
– Ciii – szepnęła Sadie, głaszcząc niemowlę po plecach. – Ethan, odwołaj spotkanie.
Cholera, miała rację. Praca musi poczekać.
Westchnął ciężko. Rezygnacja Sadie. Dziecko Bakerów. Zmiany są do kitu, ale czasem nie ma się wyjścia i trzeba… Nagle wpadł mu do głowy genialny pomysł. Hm…
– Dam ci sto tysięcy, jeśli zostaniesz miesiąc dłużej.
– Co? – Sadie wytrzeszczyła oczy.
Zaskoczył ją. Ba, zaskoczył siebie.
– Sto tysięcy – powtórzył. – Pod warunkiem, że pomożesz mi z tym… – Wskazał ręką na niemowlę.
– „To” ma na imię Emma.
– Z Emmą. Więc?
– Zwariowałeś. Ale tak, zostanę miesiąc dłużej i pomogę ci znaleźć nianię.
– A wcześniej pomożesz mi w opiece. – Chwycił telefon, wcisnął kilka przycisków. – Kelly, powiedz wszystkim, że przekładamy spotkanie na jutro. Coś… – spojrzał na dziecko – coś mi wypadło.
Rozłączywszy się, wsunął ręce do kieszeni, by Sadie przypadkiem nie podała mu małej.
– Zadzwoń do Alice. Niech przygotuje pokój dla dzieciaka i zamówi błyskawiczną dostawę jakichś mebli.
– Ethan…
– Bez dyskusji. Nadal jestem twoim szefem. – Wrócił do biurka, usiadł i wbił wzrok w ekran komputera.
Tak jest lepiej, uznał. Przecież mała wcale nie chciałaby być trzymana przez niego.
Kilka godzin później stali w Targecie – Sadie z niemowlęciem na ręku – przed ciągnącym się przez całą długość sklepu regałem pełnym produktów dla dzieci.
– Skąd wiadomo, co wybrać? – spytał Ethan.
– Mam pewne doświadczenie. Czasem w niedzielę, jak nie muszę być w pracy, jeżdżę z Giną na zakupy.
– W takim razie przejmujesz stery.
W zatłoczonym sklepie Ethan wyraźnie czuł się zagubiony. Ubrany w elegancki garnitur odstawał od reszty klientów; bardziej pasował do sali konferencyjnej, drogiej restauracji lub czarnej limuzyny. Natomiast w sieciowym Targecie przykuwał uwagę; każda przechodząca alejką kobieta przystawała, by na niego zerknąć.
Starał się trzymać jak najdalej wózka na zakupy, w którym było dziecko. Sadie zacisnęła gniewnie usta. O nie, nie tak się umawiali! Ona ma mu pomagać, a nie wszystko za niego robić! No ale to nie był odpowiedni moment na kłótnię. Wkrótce mała będzie głodna. Albo zmęczona zacznie marudzić. Lub znów będzie wymagała zmiany pieluszki.
– Dobra, najpierw pieluchy.
– Tak jest. – Ethan postąpił krok do przodu i nagle się zatrzymał. – Jakie? Jaki rozmiar? Tu są ich tysiące.
– Ile Emma waży?
– Bo ja wiem? – Przeczesał włosy. – Dziewięć kilo?
– Okej, tym się kieruj. A ja pójdę po… po wszystko inne.
Kiedy robiła zakupy z Giną, bratowa uzupełniała zapasy; większość rzeczy miała w lodówce. Sadie zaś zaczynała od zera. Głowa ją bolała od ilości produktów na półkach. Ethan ma rację; można dostać oczopląsu.
Emma bawiła się własnymi paluszkami, Ethan stał na końcu alejki, czytając instrukcje na opakowaniach pieluszek, a ona krążyła od regału do regału i powoli zapełniała wózek. Wrzucała wszystko, co mogło się przydać. Zabawki, pluszowego misia, którego Emma chwyciła i nie chciała puścić, butelki, smoczki, śliniaki, gryzaki, grzechotki. Wózek był prawie pełen, kiedy Ethan podszedł i umieścił w nim jedno opakowanie pieluszek.
– Jedno? Serio? Uważasz, że wystarczy?
– A skąd mam wiedzieć? Ty jesteś ekspertką.
– Dorzuć jeszcze dwa.
– Chryste, szykujemy się jak na koniec świata – mruknął. – Czy taki mały człowiek naprawdę tego wszystkiego potrzebuje?
Mały człowiek skrzywił się, jakby rozumiał, co duży człowiek powiedział. Sadie z trudem pohamowała śmiech.
– Chcesz się o tym przekonać w środku nocy, kiedy nagle okaże się, że zapomniałeś najważniejszej rzeczy?
– Dobra, bierz. I ruszamy do kasy.
– Jeszcze ubranie.
– Chryste, jakim cudem rodzice nie wariują?
– Na ogół nikt nie kupuje wszystkiego naraz.
– Fakt. – Ethan rozejrzał się. – Biznes czekoladowy przynosi milionowe zyski, ale prawdziwe pieniądze są tu, w sklepach dla dzieci. Zdumiewające, że taki pypeć, który nawet nie potrafi mówić, potrzebuje tak wielu rzeczy.
Sadie niemal zrobiło się go żal. Biedaczysko! Na spokojnych wodach, po których przez całe życie pływał, pojawiły się wielkie wzburzone fale.
– Masz rację, to niesamowite – przyznała. – A teraz idziemy po ubranka.
Powłócząc nogami i przeklinając pod nosem, ruszył za nią. Uśmiechnęła się do dziecka. Odkąd pięć lat temu została asystentką Ethana, pierwszy raz widziała go tak bezradnego. To było naprawdę wzruszające.
Ponownie wzruszyła się, kiedy zdjął z regału kilka wzorzystych piżamek i po chwili odłożył na miejsce pingwinki, a do wózka wrzucił misie. Kiedy napotkał jej wzrok, wskazał na Emmę, która gryzła ucho pluszowego misia.
– Ona lubi niedźwiadki.
Sadie skinęła głową, próbując spowolnić bicie serca. Co za facet! Nie chce dziecka, lecz robi wszystko, aby małej niczego nie brakowało. Nie lubi zmian, ale gotów jest przewrócić swoje życie do góry nogami. Nie pasuje swoim ubiorem i wyglądem do Targetu, ale dzielnie krąży wśród regałów, wybierając pieluszki. Kiedy tak rozmyślała, zobaczyła kolejną kobietę spoglądającą z zachwytem na Ethana.
Nic ci do tego, skarciła się w duchu. Po to złożyłaś wymówienie, żeby wreszcie rozpocząć normalne życie. Żeby poznać odpowiedniego mężczyznę, zakochać się… Bez względu na to, co czuła do Ethana, wiedziała, że nigdy go nie zdobędzie.
Potrzebowała kogoś innego, kogoś, kto kochałby ją bardziej niż pracę. Dlatego zacisnęła zęby i skupiła się na zakupach, obiecując sobie, że któregoś pięknego dnia będzie kupować smoczki i ubranka dla swojego własnego dziecka.
Niestety jego ojcem nie będzie Ethan.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на