Скачать книгу

subtitle>William ShakespeareRomeo i JuliaTłumaczenie: Józef PaszkowskiISBN: 978-83-63720-23-0Wydawnictwo: Liber Electronicus

      ESKALUS – książę panujący w Weronie

      PARYS – młody Weroneńczyk, szlachetnego rodu, krewny księcia

      MONTEKIO i KAPULET – naczelnicy dwóch domów nieprzyjaznych sobie

      STARZEC – stryjeczny brat Kapuleta

      ROMEO – syn Montekiego

      MERKUCJO – krewny księcia, przyjaciel Romea

      BENWOLIO – synowiec Montekiego, przyjaciel Romea

      TYBALT – krewny Pani Kapulet

      LAURENTY – ojciec franciszkanin

      JAN – brat z tegoż zgromadzenia

      BALTAZAR – służący Romea

      SAMSON i GRZEGORZ – słudzy Kapuleta

      ABRAHAM – służący Montekiego

      APTEKARZ

      TRZECH MUZYKANTÓW

      PAŹ PARYSA

      PIOTR-służący, pomocnik Marty

      DOWÓDCA WARTY

      PANI MONTEKIO – małżonka Montekiego

      PANI KAPULET – małżonka Kapuleta

      JULIA – córka Kapuletów

      MARTA – mamka Julii

      Obywatele weroneńscy, różne osoby płci obojej, liczące się do przyjaciół obu domów, maski, straż wojskowa i inne osoby.

      Rzecz odbywa się przez większą część sztuki w Weronie, przez część piątego aktu w Mantui.

      Akt pierwszy

      Prolog

      Dwa wielkie domy w uroczej Weronie,

      Równie słynące z bogactwa i chwały,

      Co dzień odwieczną zawiść odnawiały,

      Obywatelską krwią broczyły dłonie.

      Lecz gdy nienawiść pierś ojców pożera,

      Fatalna miłość dzieci ich jednoczy

      I krwawa wojna, co z wieków się toczy,

      W cichym ich grobie na wieki umiera.

      Miłość, kochanków śmiercią naznaczona,

      Wściekłość rodziców i wojna szalona,

      Zerwana późno nad mogiłą dzieci,

      Przed waszym okiem na scenie przeleci.

      Jeśli nas słuchać będziecie łaskawi,

      Błędy obrazu chęć nasza naprawi.

      Scena pierwsza

      Plac publiczny. Wchodzą SAMSON i GRZEGORZ uzbrojeni w tarcze i miecze

      SAMSON

      Dalipan, Grzegorzu, nie będziem darli pierza.

      GRZEGORZ

      Ma się rozumieć, bobyśmy byli zdziercami.

      SAMSON

      Ale będziemy darli koty, jak z nami zadrą.

      GRZEGORZ

      Kto zechce zadrzeć z nami, będzie musiał zadrżeć.

      SAMSON

      Mam zwyczaj drapać zaraz, jak mię kto rozrucha.

      GRZEGORZ

      Tak, ale nie zaraz zwykłeś się dać rozruchać.

      SAMSON

      Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą bardzo łatwo.

      GRZEGORZ

      Rozruchać się tyle znaczy, co ruszyć się z miejsca; być walecznym, jest to stać nieporuszenie: pojmuję więc, że skutkiem rozruchania się twego będzie – drapnięcie.

      SAMSON

      Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą tylko do stania na miejscu. Będę jak mur dla każdego mężczyzny i dla każdej kobiety z tego domu.

      GRZEGORZ

      To właśnie pokazuje twoją słabą stronę; mur dla nikogo niestraszny i tylko słabi go się trzymają.

      SAMSON

      Prawda, dlatego to kobiety, jako najsłabsze, tulą się zawsze do muru. Ja też odtrącę od muru ludzi Montekich, a kobiety Montekich przyprę do muru.

      GRZEGORZ

      Spór jest tylko między naszymi panami i między nami, ich ludźmi.

      SAMSON

      Mniejsza mi o to; będę nieubłagany. Pobiwszy ludzi, wywrę wściekłość na kobietach: rzeź między nimi sprawię.

      GRZEGORZ

      Rzeź kobiet chcesz przedsiębrać?

      SAMSON

      Nie inaczej: wtłoczę miecz w każdą po kolei. Wiadomo, że się do lwów liczę.

      GRZEGORZ

      Tym lepiej, że się liczysz do zwierząt; bo gdybyś się liczył do ryb, to byłbyś pewnie sztokfiszem. Weź no się za instrument, bo oto nadchodzi dwóch domowników Montekiego.

      Wchodzą ABRAHAM i BALTAZAR

      SAMSON

      Mój giwer już dobyty: zaczep ich, ja stanę z tyłu.

      GRZEGORZ

      Gwoli drapania?

      SAMSON

      Nie bój się.

      GRZEGORZ

      Ja bym się miał bać z twojej przyczyny!

      SAMSON

      Miejmy prawo za sobą, niech oni zaczną.

      GRZEGORZ

      Marsa im nastawię przechodząc; niech go sobie, jak chcą, tłumaczą.

      SAMSON

      Nie jak chcą, ale jak śmią. Ja im gębę wykrzywię; hańba im, jeśli to ścierpią.

      ABRAHAM

      Skrzywiłeś się na nas, mości panie?

      SAMSON

      Nie inaczej, skrzywiłem się.

      ABRAHAM

      Czy na nas się skrzywiłeś, mości panie?

      SAMSON do GRZEGORZA

      Będziemyż mieli prawo za sobą, jak powiem: tak jest?

      GRZEGORZ

      Nie.

      SAMSON do ABRAHAMA

      Nie, mości panie; nie skrzywiłem się na was, tyłko skrzywiłem się tak sobie.

      GRZEGORZ do ABRAHAMA

      Zaczepki waść szukasz?

      ABRAHAM

      Zaczepki? nie.

      SAMSON

      Jeżeli jej szukasz, to jestem na waścine usługi. Mój pan tak dobry jak i wasz.

      ABRAHAM

      Nie lepszy.

      SAMSON

      Niech

Скачать книгу