ТОП просматриваемых книг сайта:
Sen nocy letniej. Уильям Шекспир
Читать онлайн.Название Sen nocy letniej
Год выпуска 0
isbn 978-83-270-2177-9
Автор произведения Уильям Шекспир
Жанр Драматургия
Издательство OSDW Azymut
William Shakespeare
Sen nocy letniej
Wydane w formacie ePUB przez Imprint Sp. z o.o. - 2011 rok.
SEN NOCY LETNIEJ. PRZEKŁAD STANISŁAWA KOŹMIANA.
OSOBY.
TEZEUSZ, KSIĄŻĘ Aten.
EGEUSZ, ojciec Hermii.
LYZANDER.
DEMETRYUSZ. Zakochani w Hermii.
FILOSTRAT, mistrz ceremonii na dworze Tezeusza.
PIGWA, cieśla.
SPÓJ, stolarz.
SPODEK, tkacz.
DUDKA, miechownik.
RYJEK, kotlarz.
GŁODNIAK, krawiec.
HIPOLITA, Królowa Amazonek, zaręczona z Tezeuszem.
HERMIJA, córka Egeusza, zakochana w Lyzandrze.
HELENA, zakochana w Demetryuszu.
OBERON, Król elfów.
TYTANIJA, Królowa elfów.
PUK, albo Robin Dobry-druh, jeden z elfów.
GROSZEK.
PAJĘCZYNKA.
CIEMKA. Elfy.
GORCZYCZKA.
PYRAM.
TYZBE.ŚCIANA. Role w krotochwili odegranej przez prostaków.
KSIĘŻYC.
LEW.
Inne elfy w Orszaku Oberona i Tytanii.
Orszak Tezeusza i Hipolity.
Scena w Atenach, oraz w poblizkim gaju.
AKT PIERWSZY.
Scena I.
Ateny. Komnata w pałacu Tezeusza. Wchodzą: TEZEUSZ, HIPOLITA, FILOSTRAT i Orszak. TEZEUSZ. Już się nam zbliża, piękna Hipolito, Godzina ślubu. Nowy za dni cztery Zabłyśnie księżyc. O jakżeż ten stary Zwolna ubywa, spóźniając me szczęście Jako macocha, lub na dożywociu Wdowa, co ścieśnia dochód spadkobiercy. HIPOLITA. Cztery dnie szybko pogrążą się w nocach, Przez cztery noce rączo się czas prześni, A wtedy księżyc, nowym srebrnym łukiem Na niebie zgięty, ujrzy noc świąteczną Naszych zaślubin. TEZEUSZ. Idź, idź, Filostracie, Wezwij ateńską młodzież do zabawy, Obudź polotny i hoży duch uciech, A smutek odpędź do czarnych pogrzebów. Nie dla gód naszych ten blady towarzysz.
(Wychodzi Filostrat).. Miecz, Hipolito, był mym dziewosłębem. Pogromem wojny zdobyłem twe serce. Lecz ślub nasz inne uświetnią tu sprawy: Pompa, tryumfy i huczne igrzyska.
(Wchodzą: Egeusz, Hermija, Lyzander i Demetryusz). EGEUSZ. Szczęść, Tezeuszu, przesławny nasz Książę! TEZEUSZ. Dzięki ci, dzięki, — jakież niesiesz wieści? EGEUSZ. Pełen frasunku, przychodzę ze skargą Na własne dziecię, na mą córkę Hermję. Oto Demetrjusz. Temu to mężowi, Przezacny Panie, przyrzekłem jej rękę. Wystąp, Lyzandrze, — a ten oczarował, Łaskawy Książę, serce mego dziecka. Ty, ty, Lyzandrze, tyś dawał jej wiersze, Tyś z nią wymieniał miłości rękojmie, Tyś po księżycu pod jej oknem śpiewał Obłudnym głosem pieśń uczuć obłudnych; Tyś skradł darami pociąg jej fantazyi, Śląc jej pierścionki, manele z twych włosów, Błyskotki, cacka, bukiety, łakocie, — Posły przemożne nad płochą młodością. Tyś się chytrością wtulił w Hermji serce I ojcu winną uległość zmieniłeś W niezłomny upór. Miłościwy Książę, Jeźli nie zechce ona tu przed tobą Przyrzec, iż będzie żoną Demetrjusza, Wezwę ateńskich z dawna przywilejów; Moją jest, nią więc mam prawo rozrządzić: Albo ją, temu przekażę mężowi, Albo też śmierci, jak żąda ustawa, Wprost na wypadek taki przepisana. TEZEUSZ. Cóż Hermjo, mówisz ? Pomyśl, piękne dziewczę. Czcić ojca winnaś jak samego Boga. On twej urody twórcą. Tak, w istocie, Tyś w obec ojca jakby postać z wosku, On ci kształt nadał, w jego przeto mocy Również ocalić jak zgładzić swe dzieło. Wszakże Demetrjusz zacnym jest, młodzianem? HERMIJA. Alboż nim nie jest Lyzander? TEZEUSZ. Nie przeczę, Lecz że w tym razie brak mu ojca zgody, Tamtego trzeba uważać godniejszym. HERMIJA. O, gdyby ojciec chciał spojrzeć mem okiem. TEZEUSZ. Raczej twe oczy kieruj sądem ojca. HERMIJA. Błagam cię, Książę, błagam przebaczenia. Nie wiem, skąd siła, która mię ośmiela, Ani jak mojej skromności przystało Tu w obec wszystkich bronić życzeń moich. Lecz cię zaklinam, powiedz, jaka może Najcięższa dola spotkać mię w przypadku. Jeźli nie zechcę pójść za Demetrjusza? TEZEUSZ. Śmierć, śmierć okrutna, albo już na zawsze Musisz się wyrzec towarzystwa ludzi. Więc, piękna Hermjo, zbadaj twe pragnienia, Pomnij na młodość, twojej krwi się poradź, Czy jeźli wybór odrzucisz ojcowski, Zdołasz znieść lichą szatę pustelnicy, W ciemnym klasztorze zamknąć się na wieki, Bezdzietną siostrą spędzić żywot cały, Nucąc mdłe hymny bezpłodnej Dyanie. Trzykroć te szczęsne, które krew uśmierzą, By odbyć taką panieńską pielgrzymkę. Lecz ziemsko szczęśniej róży, co zerwana, Niż tej, co więdnąc na cierniu dziewiczym, Wzrasta i żyje i mrze w samotności. HERMIJA. Tak pragnę wzrastać, tak żyć i umierać Raczej niżeli przywilej dziewictwa Zdać władzy męża, pod którego jarzmo Nigdy się ugiąć ma dusza nie zdoła. TEZEUSZ. Wstrzymaj się, namyśl, a z nowym księżycem, W dzień, co ma moim z ukochaną ślubom Przyłożyć pieczęć wieczystego stadła, W tym to dniu, mówię, bądź gotową umrzeć Za krnąbrność przeciw twego ojca woli; Lub Demetrjusza pojąć, jak chce ojciec, Lub na ołtarzu Dyany zaprzysiądz Czystość i życie samotne na wieki. DEMETRYUSZ. Wstrzymaj się, Hermjo! Ty Lyzandrze, cofnij Dzikie roszczenia przed mem wyższem prawem. LYZANDER. Tyś, Dometrjuszu, posiadł ojca miłość, Zostaw mi Hermję, a sam z nim się ożeń. EGEUSZ. On ma mą miłość, szyderczy Lyzandrze, I co jest mojem, ta miłość mu odda. Moją jest Hermja, więc me prawa do niej Na Demetrjusza przelewam w całości. LYZANDER. Jego rodowi mój ród nie ustąpi. Równiem bogaty, w miłości bogatszy. Mój zawód w życiu sięga tak wysoko, Jeźli nie wyżej, jak Demetrjuszowy. A co ważniejsze nad te wszystkie chluby, Mnie piękna Hermja miłość ślubowała. Czemuż więc praw mych nie miałbym dochodzić? Demetrjusz, śmiało zarzucam mu w oczy, Chodził w zaloty do córki Nedara, I tak jej serce podbił, że Helena Szaleje za nim aż do bałwochwalstwa, — Za, nim, splamionym, niestałym człowiekiem. TEZEUSZ. O tem, wyznaję, już słyszałem nieraz, I miałem zamiar mówić z Demetrjuszem, Ale mi z myśli wypadło w natłoku Własnych mych zajęć. Pójdźże, Demetrjuszu, Pójdź, Egeuszu, oba pójdźcie ze mną. Mam dać naukę wam obu sam na sam. Ty, piękna Hermjo, uzbrój się, byś mogła Zgodzić twe chęci z rodzicielską wolą. Inaczej, skaże cię ateńskie prawo. (W czem żadną miarą ulżyć ci nie zdołam), Skaże cię na śmierć lub życie samotne. Pójdź, Hipolito. Co dumasz, kochanie ? Chodź, Demetrjuszu, Egeuszu, śpiesz się. Chciałbym was użyć w sprawie mych zaślubin, Oraz pomówić osobno w przedmiocie, Który was samych najbliżej się tyczy. EGEUSZ. Chętnie, pokornie, idziemy za tobą.
(Wychodzą: Tezeusz, Hipolita, Egeusz, Demetryusz, i Orszak). LYZANDER. Cóż ci to luba? Twe lica pobladły! Czemże tak nagle zwiędły róże na nich ? HERMIJA. Snać brakiem deszczu, lubo je tak łacno Mogłabym zrosić burzą oczu moich. LYZANDER. Ah, biedne serce! gdyż o ilem słyszał, Lub czytał kiedy w powiastkach lub dziejach, Nigdy pogodnie prawdziwszej miłości Strumień nie płynął; lecz raz krwi różnica... HERMIJA. Wstyd, gdy dostojność sprzęga się z prostactwem ! LYZANDER. To struły związek źle dobrane lata. HERMIJA. Zgroza, gdy młodość w jarzmie u starości ! LYZANDER. To znów w wyborze chybiła rodzina. HERMIJA. Piekło, gdy miłość nie sama wybiera. LYZANDER. A jeźli związek