ТОП просматриваемых книг сайта:
Łagodne światło. Louis de Wohl
Читать онлайн.Название Łagodne światło
Год выпуска 0
isbn 978-83-257-0583-1
Автор произведения Louis de Wohl
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство OSDW Azymut
– Powiesić? Syna doży? Tiepolo? – Hrabina zmusiła głos do posłuszeństwa. Brzmiał niemal obojętnie, gdy spytała: – Dlaczego, Reginaldzie?
– Mówią, że Della Vigna znalazł pewne listy. Doża prowadził rokowania z papieżem... z Grzegorzem. To był rodzaj zemsty.
– Della Vigna... mogłam się tego domyślić. Jest czarnym aniołem cesarza.
– Della Vigna nie kazał go powiesić, matko – powiedział Reginald ze wzruszeniem ramion.
Mógł być mężem Teodory, pomyślała hrabina. Sprzyjała w rzeczy samej Pietro Tiepolo, przekonywała do niego córkę, ale dziewczyna nie chciała o tym słyszeć. Biedny mały Pietro.
– Dobrze, że go nie poślubiłaś, mała. – To był oczywiście Landulf i oczywiście nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
– Drogi Landulfie... – Reginald uśmiechnął się ironicznie. – Mam dla ciebie wiadomość, tak przy okazji. Musimy wyjechać obaj jutro rano. Rozumiesz, matko, że nie mam dużo czasu na nowe wiersze. Jakoś nigdy go nie mam. Cesarz potrzebuje nas obu. Coś się święci, nie wiem co. Myślę, że możemy pójść na Genuę.
Na krótką chwilę hrabina wstrzymała oddech. Potem uśmiechnęła się, odzyskując zimną krew. Cesarz był twardy, bardzo twardy dla swoich wrogów. Ale Akwinaci byli przy nim bez przerwy przez cały okres jego panowania.
– Ilu ludzi weźmiemy? – spytał rzeczowo Landulf.
Nie miał nic przeciw wyprawie. Rocca Secca była ostatnio nudnym miejscem.
– Każdy po pięćdziesięciu. Nie mam w tej kwestii rozkazów.
– Wezmę de Braccio i ciebie, sir Piersie.
– Lepiej zostaw naszego angielskiego przyjaciela w domu – poradził mu Reginald. – Może nie zapomnieli jeszcze małego incydentu w Świętej Justynie.
– Jakiego incydentu? – zapytała hrabina.
– Nie mówiłem ci? – roześmiał się Reginald. – To było w dniu, gdy się poznaliśmy. Księżniczka Selvaggia zwróciła na niego uwagę; mówiła, że weźmie go na jednego ze swoich osobistych strażników. Eccelino był wściekły i cesarzowi też się to, jak sądzę, nie podobało, bo lubi Eccelino. Na świętego Mahometa, minęły dwa lata i może zostało to całkiem zapomniane. Ale nigdy nie można być pewnym. Cesarz ma tak diabelnie dobrą pamięć.
– Nie było żadnego incydentu – odparł stanowczo Piers.
Reginald wzruszył ramionami.
– Drogi przyjacielu, wiem, że to nie była twoja wina. Nikt prawdopodobnie nie może nic na to poradzić, jeśli księżniczka Selvaggia zwróci na niego uwagę. To mogłem być ja, na szczęście nie byłem. Nie powiedziałeś mi tego, ale mam pewność, że twój udział w wyprawie na Monte Cassino ma z tym związek. Hrabia Kornwalii jest nie tylko wielkim szlachcicem, ma również oczy szeroko otwarte. Było świetnym rozwiązaniem zabrać cię tak szybko z niebezpiecznego miejsca, świetnym, ponieważ dzięki temu możemy teraz być razem. Wypijmy za to, dobrze?
– Nie było żadnego incydentu – powtórzył Piers kamiennym głosem.
– A jednak lepiej tu zostań – powiedział Landulf.
Reginald grał cicho.
– Stworzono cię dla tej godziny, ciebie z oczami jak gwiazdy... obietnica twoich ust... – Co ci jest, Teodoro?
– Nic.
– Nic... a wyglądasz, jakbyś miała lada moment wybuchnąć jak Wezuwiusz. Posłuchaj tej pieśni, moja piękna. Śpiewają ją wszędzie w Parmie, Sienie i Florencji. Osobiście nie uważam jej za swoje największe dzieło, ale ją uwielbiają. „Obietnica twoich ust...”
Teodora wstała i wyszła szybko.
– Co tym razem zrobiłem? – zapytał Reginald, marszcząc brwi.
– Chyba jej się nie podoba twoja pieśń – powiedział Landulf.
– Głupcy – rzekła kwaśno matka. – Czy wy nigdy nie dorośniecie? Muszę z wami porozmawiać na osobności.
– Później posłucham twojej pieśni – rzekła uprzejmie Marotta. Adelazja roześmiała się i odciągnęła siostrę na bok.
– Poeta, jak prorok, nie liczy się za bardzo we własnym kraju – powiedział Reginald, krzywiąc się. – Ja jednak chciałbym wiedzieć, co zrobiłem.
Hrabina patrzyła, jak wychodzą jej córki, a za nimi damy i rycerze ich domu. Piers był bardzo blady.
Gdy zamknęły się za nimi ciężkie drzwi, powiedziała lodowatym głosem:
– Kiedy masz takie ważne wieści, Reginaldzie, wolałabym raczej wysłuchać ich sama. W tych czasach nie można ślepo ufać nawet własnej służbie.
– Tak, matko – zgodził się Reginald. – Ale o co chodzi temu dziecku?
– Święta Madonno! – wykrzyknęła hrabina. – Czemu się przejmujesz dziewczyną? Sir Piers wybrał ją na swoją damę, a ona uznała za stosowne okazać niezadowolenie, słysząc twoją historię o księżniczce Selvagii, to wszystko.
Zamrugał i uśmiechnął się.
– Ale ze mnie głupiec. On jest przystojnym mężczyzną – czy sądzisz, że mała może myśleć o nim poważnie?
Jego matka wstała. Oczy jej płonęły.
– Życie na rozwiązłym dworze źle na ciebie wpłynęło, synu. Sądzę, że jest różnica między obyczajami tamtejszymi i w Akwinie. My nie zapominamy tutaj, kim jesteśmy. Jeśli księżniczka Selvaggia zainteresowała się skromnym rycerzem bez żadnej pozycji, to jej sprawa. Teodora jest upartą dziewczyną, ale nigdy nie przekroczy granicy. Jestem pewna, że sir Piers też nie. Miał prawo wybrać ją na swoją damę, a ona przyjęła go jako swego rycerza. To wszystko i zabraniam ci mówić o niej tak swobodnie.
Spacerowała nerwowo po pokoju. Bracia wymienili zakłopotane uśmiechy.
– Żaden z was nie ma za dużo oleju w głowie – ciągnęła hrabina. – Nie poszczęściło mi się zbytnio z synami. Żołnierz prostak, wierszokleta bawidamek i niemy mnich. Tomasz przynajmniej zostanie za parę lat opatem Monte Cassino. Tyle mogę dla niego zrobić. Ale wy dwaj? Nie mogę się układać z rodzinami Della Vigna i Eccelino. Sami musicie coś z tym zrobić. Ale co? A tymczasem cesarz jest otoczony skorpionami i wężami i pozwala na rzeczy, które budzą zawstydzenie z samego poczucia lojalności.
– Jesteś piękna, matko – powiedział Reginald z entuzjazmem. – Na wszystkie hurysy i święte, dorównujesz każdej damie dworu.
Stanęła jak wryta.
– Same nonsensy w twojej głupiej głowie. – Ale uśmiechnęła się. Komplement syna był szczery i ona o tym wiedziała. – Jestem swarliwą, starą kobietą. Ale ty nie znasz cesarza tak jak ja. To mój kuzyn w drugiej linii. Widziałam, jak rośnie od najmłodszych lat w Palermo, kiedy musiał żebrać u obcych o posiłek, bo nikt nie dbał o Hohenstaufów, zanim papież Innocenty III nie ustanowił Fryderyka cesarzem. Widziałam, jak rośnie, do dnia koronacji – kiedy koronował siebie w Jerozolimie. Słyszałam, jak papież Grzegorz nazywa go „ulubionym młodym drzewkiem Kościoła”. Był wtedy najpiękniejszym, najbardziej eleganckim i inteligentnym mężczyzną swoich czasów, a kiedy wchodził do pokoju, wszystko zdawało się jaśnieć. Był oddanym przyjacielem Elżbiety Węgierskiej, świętej, jak by nie patrzeć. Był