Скачать книгу

się jeszcze liczył ze zwycięstwem Rosji, a wśród endeków były nawet głosy, nieliczne co prawda i niedługotrwałe, ustępujące Galicję Wschodnią Rosji w zamian za Śląsk i Pomorze. Natomiast konserwatyści krakowscy po traktacie brzeskim z dnia 9 lutego 1918 roku, oddającym Chełmszczyznę Ukraińcom i zapowiadającym podział Galicji na część ruską i polską, szli na zerwanie z dynastią, z Austrią, na przekreślenie dorobku całej swej polityki. Bronili więc na całego zasady integralności ziem polskich.

      Wśród Narodowej Demokracji prof. Stanisław Grabski głośno wypowiadał pogląd, że współpraca polsko-rosyjska powinna się opierać na solidarnym przeciwstawieniu się ukraińskiemu ruchowi narodowościowemu. Byłaby to analogia do współpracy niemiecko-rosyjskiej, opartej na rozbiorze Polski. Bobrzyński był zasadniczym przeciwnikiem tego poglądu.

      Ale w walce z blokiem namiestnikowskim przewagę moralną w oczach społeczeństwa miała nad Bobrzyńskim Narodowa Demokracja, miał młodszy od niego Dmowski, rezydujący w Warszawie. W walce z Bobrzyńskim narodowi demokraci przegrywali wybory i głosowania, odnosili zwycięstwa moralne.

      Po pierwsze, walka z „Rusinami” była w Galicji zażarta. Sentyment obywatela zwracał się przeciwko robieniu im jakichkolwiek koncesji, tak jak nie rozumiała potrzeby tych koncesji szlachta polska XVII wieku, jak nie rozumieli Polacy w niepodległej Polsce.

      Po drugie, koncesje dla Ukraińców miały na sobie piętno nakazu z Wiednia. Idea ugody z Ukraińcami, sama w sobie niepopularna, była obrzydzana jeszcze swoim charakterem uległości wobec rządu austriackiego.

      Po trzecie i najważniejsze, Bobrzyński tworzył swój blok nie na podstawie ideowej, lecz z elementów z sobą sprzecznych. Wielki statysta nie miał czasu na przekonywanie ludzi mądrą argumentacją historyczną i polityczną – zresztą wiedział, że nie zawsze mądra argumentacja prowadzi do celu – więc załatwiał sobie blok trochę naciskiem administracyjnym, trochę koncesjami. Pozyskiwało się ludowców, pozyskiwało się socjalistów. Bobrzyński, obok szacunku dla swego istotnie wysokiego poziomu zdania politycznego i szacunku dla swoich przekonań, miał pogardę dla przekonań innych polityków.

      Metoda Dmowskiego była inna i na dłuższy dystans niewątpliwie lepsza. Opierał się na argumentacji bardziej popularnej, więcej działał na sentyment, lecz ludzie, którzy byli w obozie Dmowskiego, byli to ludzie o przekonaniach jednolitych i nie mieli wrażenia, że robią kompromis z sumieniem.

      Stańczyków zgubiła orientacja austriacka, którą przekreśliła historia, posiadanie przez dłuższy czas władzy, blok namiestnikowski.

      Roman Dmowski

      Wychowawcą społeczeństwa polskiego, które zobaczyło niepodległą Polskę, nie była więc szkoła krakowska. Nie był nim także komendant Piłsudski. Przez cały czas istnienia niepodległej Polski Piłsudski decydował o polityce polskiej, nawet z trumny oddziaływał na wydarzenia polityczne. Dmowski społeczeństwo to wychowywał, kształtował jego poglądy. Zwycięstwo Dmowskiego nad Piłsudskim to Ozon, ta organizacja piłsudczyków, Rydzów i Koców, która przyjęła program ideowy nie Piłsudskiego, lecz Dmowskiego. Nie znaczy to wcale, bym Dmowskiego uczynił odpowiedzialnym za Ozon, albo choćby za program Ozonu.

      Myśląc o Piłsudskim i Dmowskim, myślę czasami, że instytucja ostracyzmu ma swoje uzasadnienie i że nieszczęściem dla ula pszczół jest, gdy zamiast jednej, ma dwie matki. Piłsudski był człowiekiem genialnym i Dmowski był człowiekiem genialnym. Gdybyż można było ich rozsunąć w czasie! Współżycie tych ludzi w jednej epoce było elementem osłabiającym Polskę. Historia, którą piszę, mogłaby się nazywać Piłsudski i Dmowski. Dzieje mego pokolenia to walka tych dwóch ludzi. Gdybyż mogli iść razem! Piłsudski proponował to w 1919 roku „kochanemu panu Romanowi” – Dmowski odrzucił, bo tak byli obaj stworzeni, że żaden z nich nie mógł być zastępcą drugiego. Nie to, że każdy chciał – jak mówią dzieci – lecz każdy musiał być pierwszy w narodzie.

      Dmowski – król naszych pojęć.

      Stronnictwo wszechpolaków występuje we wszystkich trzech dzielnicach już w roku 1900. Jak szkoła krakowska jest głównie odpowiedzialna za rządy w Galicji, tak odpowiedzialność za politykę polską w Królestwie od chwili wprowadzenia instytucji konstytucyjnych ponosi prezes Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego (wszechpolaków), Dmowski.

      Nie poszedł on na bojkot wyborów do Dumy, który propagowały stronnictwa skrajne, który doradzał Studnicki. Niewątpliwie gotów był odegrać rolę Agenora Gołuchowskiego w zaborze rosyjskim i jeśli mu się to nie udało, to z innych przyczyn niż Wielopolskiemu. Ten miał rząd rosyjski za sobą, odepchnął go naród polski. Dmowski miał za sobą Polaków Królestwa; z wrogiem, z zaborcą rosyjskim, chciał ich pogodzić za pomocą demagogii antyniemieckiej i antyżydowskiej. Ale teraz zgody nie chciał rząd rosyjski. Do władzy dochodzi Stołypin, właściciel majątku na Kowieńszczyźnie, jak najdalszy od powtarzania wobec Polaków polityki: Aleksander I–Czartoryski. I tutaj jednak, właśnie z punktu widzenia narodowo-państwowych interesów rosyjskich, Dmowski, a nie Stołypin miał rację. Pojednanie Polaków z Rosjanami leży przede wszystkim w interesie Rosjan, bo pojednanie dwóch narodów to zawsze żniwo korzyści dla silniejszego z tych dwóch narodów. Ba! – gdyby Mikołaj II miał duszę wielkiego monarchy, lub choćby rozmach Mikołaja Mikołajewicza, gdyby zjechał w roku 1896 do Warszawy, kazał zagrać „Jeszcze Polska nie zginęła”, gdyby obiecał restaurację państwa polskiego, może by istotnie zbudował imperium słowiańskie, bo idea panslawizmu bez pogodzenia się z Polakami będzie zawsze hipokryzją. Na szczęście tak się nie stało. Ale dajmy spokój spekulacjom historycznym.

      W Dmowskim uderza jego nowoczesność. Krakowską szkołę historyczną można nazwać gotycką. W tych czasach nie tylko Kraków, ale cała Austria była gotycka, a raczej neogotycka. To próby unowocześnienia form średniowiecznych,

Скачать книгу